poniedziałek, 14 września 2015

Życie widziane okiem obiektywu

fot. Nicola Mele


„Często uwagę i zainteresowanie innych przyciąga nie uroda, czy jej brak, a naturalność i urok ożywionych emocjami rysów.”

Haruki Murakami


            Bogdan, odkąd pamięta pasjonował się ludźmi. Nie widział czemu, ale twarze ludzi, ich emocje, życie to było coś tajemniczego. Godzinami potrafił obserwować innych w codziennej rzeczywistości.
- Co oni czują? Gdzie tak się śpieszą? Co siedzi w ich głowach?
Piękno codziennej rzeczywistości… Wyczuwał, że każdy człowiek ma w sobie ukryte piękno. Widywał zapracowane, smutne kobiety, które swe wnętrze ukrywały pod płaszczem codzienności. Mimo grubego, szarego płaszcza, bił od nich jakiś dziwny, bliżej nie określony blask… Widział to… Ja kiedyś muszę to pokazać. Wtedy nie miał jeszcze pojęcia, jak to zrobi…
Uwielbiał czytać, oglądać filmy. Twórczość innych przyciągała go jak magnes.
- Ludzie potrafią tworzyć tak piękne rzeczy… Myślał często.
Uwielbiał teatr. Teatr życia. Spektakle, na które chodził budziły w nim jakieś tajemnicze siły. Studiował kulturoznawstwo. Kultury narodów, religie świata były dla niego niezwykle tajemnicze. Zadawał sobie pytanie, jak to się stało, że największe religie świata powstawały daleko od siebie i były tak bardzo podobne. Co za siła musiała zawładnąć umysłami ludzi, by kierować ich działaniem w podobny sposób. W odległych krainach, bez dostępu do informacji, bez Internetu, książek, wiedzy… Uwielbiał szukać informacji na ten temat,. Tajemnice ludzkości są takie niesamowite i nie do końca odkryte…
Miłość do teatru zaciągnęła go na kurs aktorski. Tam poznał nowe spojrzenie na życie. Znani aktorzy, odgrywane role, te niesamowite emocje, przepiękna muzyka. Zajęcia były dla niego odskocznią od codziennych problemów. Przeszukiwał swojej tożsamości… Nie do końca wiedział wtedy kim jest.
- Dlaczego w jego wnętrzu znajduje się tyle sprzeczności? Jak znaleźć tą właściwą drogę? Kim ja właściwie jestem? Czy mogę taki funkcjonować w tej dziwnie nieokreślonej szarości? Jak znaleźć tą właściwą drogę? Czy inność może być zaakceptowana?
Przez całe swoje życie borykał się z szufladkowaniem. Ciągle ktoś próbował go wciągnąć na jakąś „normalną drogę życia”. A on czuł, że nie mieści się w tej ogólnie pojętej „normalności”. Interesowały go rzeczy niesamowite, niepowtarzalne, tajemnicze. Sam czuł, że jest jakąś jedną wielką, sprzeczną niespodzianką. Poszukiwanie swojej tożsamości ogromnie go przerażało. Latami próbował uciec od siebie samego… Dlaczego???
Wiedział jedno, że siedzi w nim jakaś siła, która popycha go do tworzenia. Szukał… Tworzenia??? Jakiego tworzenia??? Co to jest twórczość? Kim ja sam jestem? Dlaczego ciągle prześladuje mnie to ludzkie światło? Jak je uchwycić? Jak uchwycić chwilę?
Pewnego dnia poznał się z aparatem fotograficznym. Obiektyw okazał się rzeczą niezwykłą. Ludzkie światło… Obiektyw je widział… jego umysł i serce zatracały się w nowych doznaniach…
I tak rozpoczęła się jego przygoda z fotografią, na studiach, w Krakowie…
Uwielbiał ludzi. Zwłaszcza ciekawych. Różnorodne osobowości lgnęły do niego… Nawet współlokatorów na stancji miewał ciekawych. To dziewczyna z niesamowitym głosem, to córka bioenergoterapeuty, to początkujący muzycy… Każda z tych osobowości była inna, niepowtarzalna, odosobniona…
Czerpał od innych wiedzę, pasję, chęć tworzenia. Jego aparat potrafił uchwycić emocje. Jego znajomi uwielbiali jego sesje. To była niesamowita zabawa. Wtedy wszyscy stawali się jakimś dziwnym trafem zupełnie innymi ludźmi. Bogdan miał głowę pełną pomysłów. Potrafił szyć. Całymi godzinami biegał to szmateksach i wybierał jakieś zapomniane przez innych ubrania. Potem szył, przycinał, przerabiał na nowo i tworzył jakieś cudowne dzieła sztuki. Ale odkrył, że te działa mają moc dopiero w połączeniu z konkretnym człowiekiem. Dla każdej osoby z niesamowitą pieczołowitością dobierał odpowiedni strój. Wtedy ich światło biło niesamowitym blaskiem… a jego obiektyw kochał to światło…
Pewnego popołudnia, przeglądając informacje w Internecie i szukając inspiracji natrafił na ogłoszenie: konkurs fotograficzny… National Geographic. Postanowił wystartować…
Przygotowania trwały całymi tygodniami. To co stworzy miało być jedyne, niepowtarzalne.
- Taniec…. Nie wiedzieć czemu wskoczył mu do głowy. Muszę to uchwycić… W tańcu ludzie potrafią się zmieniać…
Jego znajomi, zarażeni jego pasją, których jego obiektyw niezwykle lubił, z chęcią mu pozowali. On wlewał w nich jakąś tajemniczą energię. Jego słowa, wypowiadane podczas sesji motywowały ich do działania. Fotografie układały się w jakieś cudowne, namalowane obrazy…
Wybrał kilka prac, wysłał… Wygrał… I tak zaczęła się pasja tworzenia… biegał z aparatem po ulicach Krakowa i łapał chwile…
Niestety, jego poszukiwania siebie zaczęły zagłuszać pasję. Uciekanie stało się normą. Kraków zamienił na Warszawę, Warszawę na Berlin, Berlin na Oslo, Oslo na Londyn…
Tam u końcu się zatrzymał. Jego życie nabrało nowego znaczenia. Pogodził się z tym, że sprzeczności w nim są i będą. I albo się z tym pogodzi, albo całkowicie się w tym zatraci. Zaakceptował siebie, takiego, jakim był. I to była najlepsza rzecz w życiu, jaka kiedykolwiek go spotkała… Jak strach zniknął, okazało się, że życie nabiera nowego sensu i blasku. Znów tak jak w Krakowie zaczął przyciągać niesamowitych ludzi. Po latach wrócił do kochanego aparatu… Jego obiektyw odkrywał w ludziach niesamowite pokłady ukrytych talentów. Potrafił tak namieszać innym w myśleniu, że zmieniali swoje życie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki…
- To są małe rzeczy, ale tak potrzebne – powiadał.
- Jak ty dajesz innym dobro, to ono do ciebie wraca ze zdwojoną siłą.
- Serce i emocje potrafią czynić cuda.
- Słowa wypowiadane stają się prawdą.
- Każde doświadczenie jest po coś. Może gdyby nie trudności, to nigdy nie bylibyśmy tam gdzie jesteśmy. Nigdy nie wiesz…
Te jego słowa miały niesamowitą moc. Wierzył w nie i ludzie, którym je przekazywał, też zaczynali w nie wierzyć. Znalazł drogę do potęgi podświadomości…???
By się utrzymać pracował w branży całkowicie niezwiązanej z fotografią. Musiał mieć stały dostęp gotówki. Całe życie mógł liczyć tylko na siebie. Mimo to, niezależnie od samopoczucia, nie zrezygnował z pasji. Fotografia budziła w nim siłę do życia, i jak się okazało, do walki z bardzo poważną chorobą… To choroba, choć była dla niego strasznie przerażająca, nauczyła go kochać każdy dzień tak, jakby był dla niego ostatnim…
Nie wyobrażał sobie, by przyznać się do porażki. O chorobie nie powiedział nikomu, zwłaszcza bliskim… Walczył sam. Uważał, że to była tylko jego wojna. Jego chęć życia była tak wielka, że nie poddał się. Po roku intensywnego leczenia wyniki znacznie się poprawiły.
Wtedy postanowił powiedzieć najbliższym przez co przeszedł. Jak poszukiwał tożsamości, jak walczył sam ze sobą, jak pokonał chorobę. Bardzo się bał, że nikt go nie zaakceptuje, że zostanie odtrącony. Ale wiedział, że jeśli w końcu tego wszystkiego z siebie nie wyrzuci, nigdy nie osiągnie spokoju, będzie żył w kłamstwie, a to go powoli zabijało.
Czuł, że musi wyspowiadać się swojemu ukochanemu bratu. Był pewny, że on nigdy go nie zrozumie, a jednocześnie tak potrzebował jego wsparcia. Brat był dla niego jak ojciec, którego tak naprawdę nigdy nie miał. Powiedział mu… nikt go nie odrzucił… To stało się dla niego jakimś wyzwoleniem. Poczuł się jak motyl… A jego pasja tworzenia wybuchła z niesamowitą siłą. Tłamszone przez lata uczucia w końcu znalazły ujście… Jego obiektyw natychmiast to wyczuł. Powstały niesamowite zdjęcia…
To zostało zauważone w pracy i środowisku. Dostał dodatkowe zlecenia. Mógł zająć się fotografią i tak zarabiać na życie. Zaprzyjaźnił się z photoshopem, nauczył się fryzjerstwa, odkrył tajniki wykonywania makijażu, (co było niezwykle przydatne do tego, by ubarwić jego fotografie). Poznał kolejnych pasjonujących ludzi. Jego prace zostały wystawione w British Museum w Londynie. Obecnie marzy o własnym studiu fotograficznym. Powoli przygotowuje się do realizacji swoich marzeń. Światło ludzi, które mu całe życie towarzyszy, wskazuje mu drogę. A on jest silny, zawsze realizuje to, co sobie postanowi. Zdobywa doświadczenie, oddaje się pasji i konsekwentnie dąży do obranego celu, który z pewnością niebawem osiągnie…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz