wtorek, 8 września 2015

Rozdarte serce…

fot. Ewa Kawalec





„Człowiek może wytrzymać tydzień bez picia, dwa tygodnie bez jedzenia, całe lata bez dachu nad głową, ale nie może znieść samotności.”

Paulo Coelho



W domu zaczynało się psuć, gdy Adrian miał dziesięć lat. Był najstarszym z rodzeństwa. Malwina i Ula były jeszcze malutkie. Niewiele z tego wtedy rozumiał… Kochał i mamę i tatę, byli dla niego całym światem. Nie wiedział co się dzieje. Nigdy wcześniej nic według niego nie wskazywało na problemy. Kochający rodzice do tej pory zawsze byli z nimi (tak mu się wtedy wydawało). Mama pracowała w małym prywatnym sklepiku w sąsiedztwie, ojciec wyjeżdżał w delegacje, rzadko bywał w domu. Mama zawsze powtarzała, że ciężko pracuje i bardzo ich kocha. Ojciec, gdy wracał do domu zawsze przywoził mnóstwo prezentów. Żadne dziecko w okolicy takich nie miało takich zabawek. Jaka była wtedy radość… Wszyscy koledzy zazdrościli mu super samochodów, samolotów, kolejek i latawców, książek o robotach i super klocków.
- Kocham cię tato. Mówił Adrian.
- Ja ciebie też synku… brał go na kolana i przytulał.
Adrian pamięta jedynie, że czasem rodzice zamykali się w pokoju i szeptali, choć dość stanowczo coś o kobietach, wyjazdach, przygodach, wielkim świecie…
Pewnego dnia tato wyjechał i długo nie wracał.
- Mamo, kiedy będzie tatuś? Długo będzie jeszcze pracował? Czemu do nas nie przyjeżdża.
Mama nie odpowiadała nic, gładziła go po głowie i ukradkiem wycierała łzy.
- Tata nie przyjedzie, powiedziała w końcu pewnego dnia. Już nas nie kocha…
- Jak to nas nie kocha? Co ja zrobiłem? Czy to przeze mnie? Bo nie odrabiałem lekcji?
- Ma nową rodzinę i nowego syna – powiedziała wtedy matka.
Poczuł, jakby świat się dla niego zawalił. Pamiętał, te wspaniałe prezenty, te chwile, spędzone wspólnie z ojcem. Tak mu go brakowało…
Jego ukochana rodzina nagle rozsypała się jak domek z kart, które układali dawno temu z ojcem… Wtedy to było takie zabawne.
- Tata już nas nie kocha, powiadała coraz częściej mama, z coraz większą złością.
- Zapłaci nam za to, co zrobił! Jeszcze mnie popamięta! Ze mną tak się nie gra!
Adrian kochał mamę. Nie mógł wybaczyć ojcu że ich porzucił. Poczuł, że to teraz on jest głową rodziny i musi wspierać matkę i swoje małe siostry. Nie wiadomo czemu, matka zaczęła go traktować, jak powiernika swoich problemów. Opowiadała mu, jak bardzo ojciec ją skrzywdził, jak bardzo go nienawidzi i wpajała, że on też tak powinien czuć. Przecież ona cierpi. A on tak naprawdę nie wiedział, co czuje. Serce kołatało mu się w piersi jak oszalałe. Kochał matkę, był zły na ojca, ale… jednocześnie tak bardzo za nim tęsknił.
Pewnego dnia przyszedł list.
- Nie dostanie ode mnie rozwodu, po moim trupie!!! Wniosę sprawę o alimenty, będzie słono płacił za naszą krzywdę!!! Krzyczała matka w rozpaczy.
I tak zaczęła się piekielna wojna.
Kilka tygodni później w ich domu pojawił się ojciec.
- Nie będziesz na mnie żerować! Odbiorę ci dzieci! Mam prawo się z nimi spotykać nie zabronisz mi tego! Krzyczał pod drzwiami.
Siostry płakały, on – dorosły Adrian próbował ich chronić.
Po kilku tygodniach rozpoczęła się sprawa w sądzie. Ciągle ktoś do nich przyjeżdżał i pytał czy kochają mamę, czy kochają tatę, z kim chcieliby mieszkać…
Adrian czuł, że musi wybierać… wspaniały ojciec, czy kochana matka???? Nie wiedział. W głębi serca tak samo ich kochał. Był wściekły na ojca, że ma nową rodzinę, ale kochał go zawsze. Był dzieckiem. Chciał, tak bardzo chciał mieć normalną, pełną rodzinę… miał nadzieję, że tato zacznie o nich walczyć. Przecież nie może ich tak po prostu zostawić…
No i stało się. Jego marzenia nagle zaczęły się spełniać. Ojciec walczył o to, by zabrać ich na wakacje, jego i jego siostry. Mamy nie chciał. Awanturował się tak długo, że sąd wyraził na to zgodę. Matka nie miała wyjścia. Pojechali na wspaniałe wakacje. Do tej pory nigdy nigdzie nie wyjeżdżali. Jaka to była ekscytująca podróż. Dostali tyle zabawek. Byli na prawdziwym basenie i wesołym miasteczku, w tak wielkim mieście. Mogli objadać się lodami kiedy tylko chcieli. Matka im nigdy na o nie pozwalała. Nie musieli pomagać w domu. Wszystko dostawali. Nowe zabawki, nowe ubrania, pieniążki. Poznali „nową mamę”. Była jakaś tajemnicza…
- No i widzicie? Gdzie wam teraz lepiej? Tu niczego nie musicie robić. Wszystko macie. No i kogo teraz bardziej kochacie? Swoją biedną matkę, czy kochanego tatusia? Ja też mogę być dla was dobrą matką. Niczego wam tu nie zabraknie. Wasza matka to jakiś nieudacznik. Nigdy nie potrafiła zadbać ani o siebie, ani o męża, ani o dom, ani o was… - Wpajała im „nowa mama”.
Ojciec ich rozpieszczał.
- Wynagrodzę wam wszystkie te stracona chwile. Zostaniecie ze mną, będę o was walczył – powiadał Adrianowi i jego siostrom.
Uwierzyli, bardzo chcieli wierzyć… Tato był taki kochany. Nie musieli liczyć się z każdym groszem jak w domu. Mieli wszystko. W końcu mieli wszystko.
- Tato na pewno ma rację, to mama ciągle nas kłamała. Nie chciała, żebyśmy byli bogaci. Na pewno. – Tłumaczył sobie Adrian.
Ale wakacje szybko się skończyły. Tato odwiózł ich do domu. A tam mama znów zaczęła wymagać. To odrób lekcje, to uważaj, to nie przeszkadzaj. To nie kupię ci lodów, bo nas na to nie stać. Musimy najpierw kupić coś na obiad… Pogubił się. W ojca było jak w bajce… Zaczął nienawidzić swojej mamy. Kłócili się. Nieraz wykrzyczał jej to, co powiedziała mu „nowa mama”.
- To przez ciebie tato od nas odszedł. Nigdy go nie kochałaś. Nie chcę z tobą mieszkać!! Wrzeszczał w szale i rozpaczy…
- On na pewno nas do siebie zabierze, „nowa mama” nas kocha. Obiecał nam to.. A ty mamo zostaniesz sama. Nie kocham cię już!!!
Nie zabrał… po latach okazało się, że zależało mu tylko na pieniądzach, nie na nich. Wtedy ich zabrał, by nie płacić alimentów. Jak Adrian bardzo cierpiał. Jego marzenia o wspaniałej rodzinie rozprysły się jak bańka mydlana...
Z czasem pogodził się z rzeczywistością, ale serce krwawiło długie lata. Nie ufał nikomu. Tak bardzo zawiedli go kiedyś najbliżsi...  I tak dorastał. Z matką i siostrami, jak ich nowy ojciec, któremu powierzały wszystkie swoje troski. Starał się być silny, nie pokazywał łez. Facet musi być przecież być silny. A w głębi serca płakał. Płakał co noc… Tak naprawdę, był z tym sam. Nie odważył przyznać się nikomu, co tak naprawdę czuje. Chyba nawet sobie… Tak naprawdę nigdy nie wiedział, które uczucia się prawdziwe, które nie, czego powinien słuchać, a czego nie. Emocje okazały się być silniejsze. Pewnego dnia, na imprezie, spróbował piwa. Tak mu się wtedy zrobiło dobrze. Nie musiał nic udawać, nic czuć, nic nie musiał… Czuł coraz częściej, że jakaś dziwna siła ciągnie go na jakieś bliżej nieokreślone dno… Uwielbiał uciekać w alkohol. Robił to coraz częściej. Wtedy na ułamki sekund wieloletni ból odpływał…
- Adrian, Adrian, wstawaj, proszę, nie odchodź.. nie umieraj… usłyszał kiedyś w amoku alkoholowym… to chyba matka… a gardle poczuł krew, zasnął…
Obudził się w szpitalu. Okazało się, że walczyli o jego życie kilka tygodni. Po pijaku, wpadł pod samochód. Tak mu powiedzieli…
- Co się ze mną dzieje? Ja nic nie pamiętam… Kto to jest, sami obcy ludzie… nikogo nie poznawał….
Obrażenia doznane w wypadku uszkodziły mózg. Rozdarte serce, mimo, że krwawiło, chciało żyć… Długo walczył… Okazał się silny. Pokonał chorobę.

Teraz poznaje życie na nowo. Rozdarte serce po tylu latach, pozwoliło sobie na zabliźnienie ran. Powoli staje na nogi. Pomagają mu bliscy. Jest pod opieką specjalistów. Nie poddaje się i powolutku, powolutku poszukuje w życiu nowej lepszej drogi… coraz wolniejszy od wspomnień… 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz