wtorek, 6 października 2015

Czasem nie wiesz, gdzie zawód cię poniesie. (część 1)


fot. Ewa Kawalec

"Strach przez porażką może zdusić każde marzenie o niezwykłym życiu. A sposobem na pokonanie tego strachu jest zaufanie swojej pasji."

Bill Strickland


Ola jak zawsze brnęła do przodu. Ciągle nowe ścieżki, ciągle nowe doświadczenia. Szukała nadal swojego miejsca na planecie pracy zawodowej. Budowla doświadczenia powstawała powoli, latami, każda nowo dokładana cegiełka niosła kolejne umiejętności. Każda tak różna i każda – tak potrzebna. Pracowała kilka miesięcy w stowarzyszeniu. Projekty, projekty i jeszcze raz projekty. Ciągła zmiana, ciągła niepewność o dalsze jutro. Jak wygrywał wniosek – była praca, jak nie, wizja bezrobocia powracała. Jazda bez trzymanki. Angażuj się tu człowieku, jak nie wiesz, czy za miesiąc będziesz miał pracę. Zaczęła szukać dalej. Czegoś bardziej stałego. Wtedy dostała tajemniczy telefon.
- Dzień dobry, czy pani Jaroch?
- Tak, przy telefonie.
- Gotkowski, Aleksander Gotkowski. Dostałem pani telefon od jednego z pani znajomych. Bardzo panią chwalił, czy nie byłaby pani zainteresowana pracą dodatkową?
- Pracą dodatkową? Zapytała z niedowierzaniem.
Przecież tak bardzo chciała zmienić pracę. Rozwijać się dalej. Ale jak dotąd nie poczyniła ku temu żadnych kroków. A tu nagle jakiś tajemniczy telefon wyprzedził jej działania? Niesamowite. Zaniemówiła.
- Halo, jest tam pani?
- Przepraszam, tak jestem? Proszę wybaczyć, że pytam, ale co to za praca? Jestem zaskoczona, bo nie składałam ostatnio aplikacji.
- Spotkajmy się za dwa dni w hotelu Inda, powiedzmy o dziewiątej rano, wszystko pani wyjaśnię. Odpowiada pani?
- Oczywiście. Będę na pewno.
- To w takim razie do zobaczenia. Miło było panią poznać.
- Mnie również. Do widzenia.
Odłożyła słuchawkę. Była tak zaskoczona, że nie wiedziała, co ma o tym myśleć. Tajemniczy telefon, jakaś praca, bliżej nieokreślona. Umówiła się na spotkanie, ale z kim. Kto to jest ten Gotkowski? W co się znowu wpakowała? Czemu zawsze działa jak przecinak. Pod wpływem impulsu? Czy podjęła dobrą decyzję? Zobaczymy…
- Mężu, miałam dziś jakiś dziwny tajemniczy telefon. Ktoś do mnie zadzwonił, zaoferował pracę. Nie mam pojęcia kto to. Umówiłam się na spotkanie, pojutrze. Nie mam pojęcia, czy dobrze zrobiłam.
- Czego się obawiasz?
- Nie mam pojęcia. Nie wiem z kim mam się spotkać, nie wiem co to za praca, i czemu właśnie do mnie zadzwonili. Przecież nigdzie nie składałam dokumentów.
- Ale przecież chciałaś to zrobić.
- Tak chciałam, ale jeszcze nie zrobiłam.
- To idź na spotkanie, to wszystkiego się dowiesz.
            Za kilka dni, z duszą na ramieniu ruszyła na umówione spotkanie. Weszła do hotelu. Nie wiedziała, kogo szuka.
- Pani Aleksandra Jaroch? Zapytał pewien starszy pan.
- Tak.
- Dzień dobry. Gotkowski, Aleksander Gotkowski. To ja do pani dzwoniłem. Usiądziemy i porozmawiamy? Zapraszam.
- Dziękuję.
To działo się tak szybko.
- Kto to jest u diabła? Myślała.
- Pracuję w międzynarodowej firmie. Działamy w dwunastu krajach. Zajmujemy się doradztwem finansowym. Szukamy ciągle nowych pracowników. Dostałem pani numer telefonu z polecenia. Słyszałem, że szuka pani pracy i jest pani niezwykle ambitną i otwartą osobą.
- Dziękuję, miło mi to słyszeć.
Skąd od to cholera wie… Nie znam człowieka. Kto mu o mnie powiedział. Skąd wie, że miałam zamiar szukać pracy?
- Czy może mi pan powiedzieć, czym dokładnie zajmuje się państwa firma?
- Doradzamy ludziom, jak ulokować pieniądze. Pracujemy bezpośrednio z klientem. Podstawa naszego działania, to dostosowywanie odpowiedniego zabezpieczenia do potrzeb konkretnego klienta.
- Doradztwo finansowe? Ale ja nie miałam nigdy wcześniej do czynienia z finansami. Uśmiechnęła się.
- To nie jest problem. Szukamy ludzi otwartych, którzy potrafią nawiązać relacje z klientami. A pani jest taką osobą. Wiele o pani słyszałem. Pozostałych rzeczy uczymy w firmie, na szkoleniach. To co, spróbuje pani? Nie oczekujemy od razu rezygnacji z dotychczasowego zatrudnienia. Zobaczy pani, czy to zajęcie będzie pani odpowiadało. Na początku można to wykonywać w ramach pracy dodatkowej. Najlepiej, by pani przyszła do nas na pierwsze szkolenie. Tam główny szef firmy dokładnie powie, na czym polega nasza praca. To były sportowiec. Ma wielką wiedzę i uwielbia młodych, ambitnych ludzi. Szkolenie jest za tydzień o siedemnastej w siedzibie naszej firmy, na ulicy Marszałkowskiej. Serdecznie zapraszam.
- Zaskoczył mnie pan bardzo. Nie wiem, co mam odpowiedzieć.
- Proszę przyjść i spróbować swoich sił.
- Dobrze, przyjdę.
- To do zobaczenia za tydzień. Miło było panią poznać.
- Mnie również. Dziękuję. Do wiedzenia.
Wyszła z hotelu. Była w ciężkim szoku. Firma doradztwa finansowego i ona? Ktoś ją polecił? W tych nerwach, nawet zapomniała zapytać kto to taki. Skąd ten gość tyle o niej wiedział? Niesamowite. Nie mogła uwierzyć w to wszystko, co się wydarzyło. Uszczypnęła się w rękę, sprawdzając, czy nie śni. Nie śniła, uszczypnięcie zabolało.
- Ała, czyli nie śnię. I co teraz? Zobaczymy…
Wróciła podekscytowana do domu. Opowiedziała mężowi o tajemniczym, starszym panu i o dziwnym przebiegu rozmowy.
- Idź na to szkolenie, to zobaczysz, czy to dla ciebie. Powiedział mąż.
- Ale ja nigdy nie słyszałam o tej firmie. Poza tym, nie uważasz, że trochę dziwnie działają. Nigdy nie słyszałam o takim sposobie rekrutacji.
- Ja też nie, ale jak nie zobaczysz, to się nie dowiesz. Idź. To może jest jakiś znak. Wszystko okaże się za tydzień.
Z wielkim trudem za tydzień dotarła na spotkanie. Nie mogła odnaleźć adresu. Ale udało się. Wpadła do firmy w ostatniej chwili. Za drzwiami zobaczyła wielu elegancko ubranych ludzi. Wyglądali jak bankierzy.
- Co ja tu robię? Przemknęło jej przez myśl.
- Ale dobrze, przynajmniej wiem, że tajemniczy gość nie kłamał. Firma faktycznie wyglądała na firmę doradztwa finansowego.
- Pani na szkolenie?
- Tak.
- Zapraszamy. Szef zaraz będzie.
- Pani Ola. Witam. Ktoś złapał ją za rękę.
Odwróciła się w stronę znanego, tajemniczego głosu.
- Pan Gotkowski. Dzień dobry.
- Proszę pani Olu, tam jest sala szkoleniowa. Zaraz zaczynamy. Już się martwiłem, że pani nie dojedzie.
- Miałam problem z odnalezieniem adresu. Zgubiłam się. Nikt nie potrafił mi wskazać tego adresu.
- Niedawno zmieniliśmy siedzibę, na większą. Niewiele osób nas tu jeszcze zna.
Zaczęło się tajemnicze szkolenie. Firma finansowa. Handluje produktami finansowymi równych firm. Praca u klienta. Sam musisz zdobyć klienta, zdobyć polecenia, nauczyć się sprzedaży, z czasem zbudować swój własny team. Im lepszy team, tym lepsze pieniądze. Brzmiało zachęcająco. Ale Olka nigdy nie miała styczności ani z finansami, ani z handlem.
- Czy ja sobie z tym wszystkim poradzę? Przemknęło jej przez myśl.
- A tam, raz kozie śmierć. Co mi szkodzi. Nic nie tracę A zawsze to jakieś nowe doświadczenie i dodatkowe zabezpieczenie. Przecież mówili, że przede wszystkim zależy im na otwartych pracownikach, którzy potrafią nawiązywać relacje z klientami. A otwarta jestem. Chyba jestem…
Postanowiła… wchodzi w to i zaczyna nowy rozdział zawodowego życia.


Cdn… 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz