piątek, 2 października 2015

Co bardzo kochasz, co mieszka w Nawsiu?

fot. Ewa Kawalec

„By przeżyć, trzeba nam czterech uścisków dziennie.
By zachować zdrowie, trzeba ośmiu uścisków dziennie.
By się rozwijać, trzeba dwunastu uścisków dziennie.”

Virginia Satir


            Czy ktoś z Was miał poczucie, że wokół są ludzie, którzy bardzo nas kochają? Kiedy uczucia i emocje są najbardziej szczere. Kiedy tak naprawdę potrafimy o tym mówić? Gdy jesteśmy dziećmi…? Bo wtedy nie boimy się konsekwencji uczuć? Bo wtedy jesteśmy prości, otwarci, wszystko wydaje się takie oczywiste? Nie musimy zastanawiać się nad tym, czy aby nasze wypowiedzi są poprawne politycznie, czy aby kogoś nie urazimy, czy aby wszystkim będzie odpowiadało to, co mówimy??? Jak dorastamy wszystko się zmienia. Dlaczego wtedy ubieramy na siebie pancerz? Zakładamy tarczę, chroniącą nas przed miłością?
Może to właśnie dzieci powinny nas uczyć szczerości, prawdziwego kochania, okazywania uczuć???
- Ciocia, zadam ci zagadkę. Co bardzo kochasz, co mieszka w Nawsiu?
- Niuniu.
- Tak ciocia, zgadałaś!!! Krzyknął radośnie.
I Mały Geniusz, znów podbił mi serducho… Jemu nie trzeba nic mówić. Wyczuwa emocje jak jakiś najczulszy miernik. Wyczuwa… i oddaje z wielkim procentem. Okazuje, to co czuje, najlepiej, jak umie.
- Kocham cię dziadziu…
To takie proste, a jakie ważne…
Kiedy my dorośli mamy odwagę na to, by szczerze mówić o uczuciach by okazywać je tym, których kochamy i na których tak bardzo nam zależy. Kiedy wychylamy się spod maski? Kiedy pokazujemy swoje prawdziwe oblicze? Czy nie zamykamy się często na uczucia innych, rozczulając się tylko nad sobą, marząc o tym, by to inni czytali nam w myślach, myśląc, że my nie musimy robić nic. To inni są od okazywania uczuć nam…
- To tylko puste słowa… powiadacie.
Ale czy słowa nie są ważne? Czy to nie słowa właśnie potrafią pociągnąć do działania, albo wprost przeciwnie, podciąć skrzydła i skutecznie zniechęcić do wszelkiej aktywności?
Czy to właśnie zasłyszane słowa nie ryją się w pamięć i jedne motywują, a drugie sprawiają, że łapiemy doła?
No właśnie. Zastanówmy się, jak my wypowiadamy się o innych. Jak do innych mówimy… Czy to jest słowo płynące z serca, wypowiadane z miłością i oddaniem? Czy może krytykujemy wszystko, co jest wokół nas. Czy jeszcze inaczej…, nic nie mówimy, zimno kalkulujemy wszystkie fakty i tylko spode łba patrzymy z nieufnością na wszystkich innych, widząc wroga za każdym zakrętem?
Co jest dla nas najlepsze?
Co to jest „oswojenie” rodem z „Małego Księcia”? Czy tego tak naprawdę się boimy? Straty, bólu, tego, że jeśli się otworzymy, to stajemy się żywą tarczą, otwartą i bezbronną??? Czy może boimy się konsekwencji oswojenia. Wziąć odpowiedzialność za to, co się oswoi??? Czy każdy ma na to wystarczającą ilość odwagi…?
„- Dzień dobry – powiedział lis.
- Dzień dobry – odpowiedział grzecznie Mały Książę  i obejrzał się, ale nic nie dostrzegł. [...]
- Ktoś ty? - spytał Mały Książę.
- Jesteś bardzo ładny...
- Jestem lisem - odpowiedział lis.
- Chodź pobawić się ze mną - zaproponował Mały Książę. - Jestem taki smutny...
- Nie mogę bawić się z tobą - odparł lis. - Nie jestem oswojony.
- Ach, przepraszam - powiedział Mały Książę. Lecz po namyśle dorzucił: - Co znaczy "oswojony"?
- Nie jesteś tutejszy - powiedział lis. - Czego szukasz? [...]
- Szukam przyjaciół. Co znaczy "oswoić"
- Jest to pojęcie zupełnie zapomniane - powiedział lis. - "Oswoić" znaczy "stworzyć więzy".
- Stworzyć więzy?
- Oczywiście - powiedział lis. - Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie.
- Zaczynam rozumieć - powiedział Mały Książę. [...]
- westchnął lis i zaraz powrócił do swej myśli: - Życie jest jednostajne. [...] To mnie trochę nudzi. Lecz jeślibyś mnie oswoił, moje życie nabrałoby blasku. Z daleka będę rozpoznawał twoje kroki - tak różne od innych. Na dźwięk cudzych kroków chowam się pod ziemię. Twoje kroki wywabią mnie z jamy jak dźwięki muzyki. Spójrz! Widzisz tam łany zboża? Nie jem chleba. Dla mnie zboże jest nieużyteczne. Łany zboża nic mi nie mówią. To smutne! Lecz ty masz złociste włosy. Jeśli mnie oswoisz, to będzie cudownie. Zboże, które jest złociste, będzie mi przypominało ciebie. I będę kochać szum wiatru w zbożu...
Lis zamilkł i długo przypatrywał się Małemu Księciu.
- Proszę cię... oswój mnie - powiedział.
- Bardzo chętnie - odpowiedział Mały Książę - lecz nie mam dużo czasu. Muszę znaleźć przyjaciół i nauczyć się wielu rzeczy.
- Poznaje się tylko to, co się oswoi - powiedział lis.
 - Ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół. Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie!
- A jak się to robi? - spytał Mały Książę.
- Trzeba być bardzo cierpliwym. Na początku siądziesz w pewnej odległości ode mnie, ot tak, na trawie. Będę spoglądać na ciebie kątem oka, a ty nic nie powiesz. Mowa jest źródłem nieporozumień. Lecz każdego dnia będziesz mógł siadać trochę bliżej...
Następnego dnia Mały Książę przyszedł na oznaczone miejsce.
- Lepiej jest przychodzić o tej samej godzinie. Gdy będziesz miał przyjść na przykład o czwartej po południu, już od trzeciej zacznę odczuwać radość. Im bardziej czas będzie posuwać się naprzód, tym będę szczęśliwszy. O czwartej będę podniecony i zaniepokojony: poznam cenę szczęścia! A jeśli przyjdziesz nieoczekiwanie, nie będę mógł się przygotowywać... Potrzebny jest obrządek.
- Co znaczy "obrządek"? - spytał Mały Książę.
- To także coś całkiem zapomnianego - odpowiedział lis.
- Dzięki obrządkowi pewien dzień odróżnia się od innych, pewna godzina od innych godzin. [...]
W ten sposób Mały Książę oswoił lisa. A gdy godzina rozstania była bliska, lis powiedział:
- Ach, będę płakać! [...]
- A więc nic nie zyskałeś na oswojeniu?
- Zyskałem coś ze względu na kolor zboża - powiedział lis, a później dorzucił: - Idź jeszcze raz zobaczyć róże. Zrozumiesz wtedy, że twoja róża jest jedyna na świecie. Gdy przyjdziesz pożegnać się ze mną, zrobię ci prezent z pewnej tajemnicy.
Mały Książę poszedł zobaczyć się z różami.
- Nie jesteście podobne do mojej róży, nie macie jeszcze żadnej wartości - powiedział różom. Nikt was nie oswoił i wy nie oswoiłyście nikogo. Jesteście takie, jakim był dawniej lis. Był zwykłym lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz zrobiłem go swoim przyjacielem i teraz jest dla mnie jedyny na świecie.
Róże bardzo się zawstydziły.
- Jesteście piękne, lecz próżne - powiedział im jeszcze.
- Nie można dla was poświęcić życia. Oczywiście moja róża wydawałaby się zwykłemu przechodniowi podobna do was. Lecz dla mnie ona jedna ma większe znaczenie niż wy wszystkie razem, ponieważ ją właśnie podlewałem. Ponieważ ją przykrywałem kloszem. Ponieważ ją właśnie osłaniałem. [...] Ponieważ słuchałem jej skarg, jej wychwalań się, a czasem jej milczenia. Ponieważ... jest moją różą.
Powrócił do lisa.
- Żegnaj - powiedział.
- Żegnaj - odpowiedział lis. - A oto mój sekret. Jest bardzo prosty: dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.
- Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.
- Twoja róża ma dla ciebie tak wielkie znaczenie, ponieważ poświęciłeś jej wiele czasu.
- Ponieważ poświęciłem jej wiele czasu... - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.
- Ludzie zapomnieli o tej prawdzie - rzekł lis. - Lecz tobie nie wolno zapomnieć. Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś. Jesteś odpowiedzialny za twoją różę.
- Jestem odpowiedzialny za moją różę... - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.” (Antine de Saint-Exupery „Mały Książę”)
            Bierzmy przykład z dzieci. One oswojenia się nie boją. Nie boją się konsekwencji uczuć, nie kombinują, nie obmyślają planów kamuflażu, nie kręcą. Są autentyczne, są sobą i po prostu… bezgranicznie i bezinteresownie kochają… I tym kochaniem oswajają nawet najbardziej zatwardziałych dorosłych…



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz