fot. Ewa Kawalec |
Z serii „Czasem nie wiesz, gdzie
zawód cię poniesie”
Madison James
Nazajutrz z
duszą na ramieniu Olka ruszyła do pracy. Całą drogę powtarzała sobie ułożony w
myślach scenariusz rozmowy z szefem. Zależało jej na szybkim załatwieniu
sprawy. Nowa praca na nią czekała…
Rozmowa poszła
szybko, bez zbędnych tłumaczeń. Odeszła za porozumieniem stron. Zaczęła się
walka z czasem. Miała zaledwie parę chwil na dopełnienie wszystkich
formalności. Biegiem musiała załatwić wszystkie potrzebne badania. Bała się
wyników. Z jej zdrowiem ostatnio nie było najlepiej. Szwankowało wszystko, co
mogło. Ciągle wysiadały nerki, łapała infekcje, walczyła z paskudnym zapaleniem
skóry. O dziwo, jak zdała sobie sprawę z tego, że już nie musi stawać ciągle na
wysokości zadania i pracować ponad swoje siły, organizm się uspokoił. Zapalenie
skóry i problemy z nerkami zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Badania kontrolne były wzorowe. Co może z człowiekiem zrobić stres i skrajne
wyczerpanie…
Za kilka dni,
rozpoczęła nowe wyzwanie. Ta niezwykła szkoła, gdzie pracuje się do późnych
godzin wieczornych… Nowa przygoda z nowymi obowiązkami. No i potwierdziło się
powiedzenie – „Babia zawsze ma rację. Gdy babcia nie ma racji, patrz punkt
pierwszy.” To właśnie babcia zawsze namawiała ją do pracy w szkole, a Olka
przez lata broniła się przed tym rękami i nogami. Szkoła do tej pory zawsze
kojarzyła jej się z nudą i rutyną. Taką szkołę zapamiętała z dzieciństwa. Ale
ta, do której trafiła nie miała nic wspólnego ani z nudą, ani z rutyną. Okazało
się, że wszyscy tam pracują do późna, bo ciągle uczestniczą w jakichś
projektach. A Olka projekty kochała. lubiła emocje, adrenalinę, lubiła jak się
coś działo. Uwielbiała wkładać serce w to, co robi. Do tego zawsze lubiła
pracować z ludźmi, niezależnie od ich wieku. A dzieci mają tyle pozytywnej
energii. Są spontaniczne i otwarte, mówią to, co myślą, czego często brakuje
dorosłym…
Rozpoczęła
pracę na świetlicy. Miała sporą grupę dzieci. Przychodziły nawet te, które tam
przebywać nie musiały. Pytały, czy mogą choć chwilę zostać. Ola lubiła te ich
uśmiechnięte buźki. Nikomu nie odmawiała. Codziennie wymyślali wspólnie coraz
to nowe zabawy. Twórcze myślenie i twórcze działanie to podstawa. Ważne, by od
małego dzieciaki się tego uczyły. Im więcej doświadczeń w dzieciństwie, tym
lepszy start w dorosłość. Im więcej twórczej pracy, tym lepsze odkrywanie
świata. Im więcej różnorodnych działań, tym lepsze poznanie siebie. Odkrywali
wspólnie swoje talenty, uczyli się ze sobą współpracować. Bo współpraca między
dziećmi nie zawsze układa się idealnie. Mówią to co myślą, a nie każdy chce
usłyszeć nagą prawdę bez ogródek, lub przyjmować czyjeś poglądy, które naszymi
nie są.
- Kochani należy umieć trafnie
dobierać słowa. Nie należy nikogo obrażać. Można powiedzieć wszystko, używając
właściwych słów. Pamiętajcie kochani.
Z czasem nauczyli się
współpracować. Opracowali wspólne zasady. Tworzyli zgraną grupę. Olka jak
zawsze potrzebowała wyzwań. W tym miejscu też ich nie brakowało. Pisała
projekty, prowadziła dodatkowe zajęcia, przygotowywała przedstawienia. Jako
pierwszy powstał teatr kukiełkowy. Niezła zabawa. Wspaniałe emocje. Dzieciaki
też to złapały. Pilnie przygotowywały się do wystąpienia. Wszystkie,
niezależnie od wielkości talentów do wystąpień. To było w tym wszystkim
najpiękniejsze.
Prowadziła również wykłady dla
rodziców. Uwielbiała zawsze mówić do ludzi, pasjonowało ją to, że gdy mówiła,
na sali panowała grobowa cisza. Wszyscy słuchali. To było niesamowite.
Powstał
projekt dla dzieciaków. Na dofinansowanie zajęć dodatkowych i zakup materiałów
do zajęć. Wtedy to poznała tajniki funkcjonowania jednostki budżetowej.
Rozliczenia i sprawozdania wyglądały nieco inaczej, niż w poprzedniej firmie.
Wszystko musiało odbywać się z udziałem procedur panujących w jednostce
samorządowej. I znowu nowe doświadczenie. Człowiek uczy się całe życie.
Wtedy w pracy poznała Grażynę.
Wspaniały i ciepły człowiek. Pomagała każdemu w potrzebie. Zaprzyjaźniły się ze
sobą bardzo. Grażyna wciągnęła Olkę w pracę na rzecz środowiska. Sama była
szalonym społecznikiem. Powstał kolejny projekt dla strażaków.
Oli wtedy było ciężko. Zarobki w
nowym miejscu były mniejsze niż w firmie. Trzeba się było dostosować. A do tego
w tym właśnie czasie, z mężem walczyli o to, bo być w posiadaniu własnego
życiowego zakątka. Olka nie wierzyła, że to się może udać. Jak mąż zaproponował
jej poszukiwania domu powiedziała mu, że chyba zwariował, że ich przecież na to
nie stać teraz.
Maciek się nie poddawał.
- Ola, co ci szkodzi spróbować?
Nic nie tracisz.
- No tak, masz rację.
I znaleźli ogłoszenie, w pobliżu
tej tajemniczej, twórczej szkoły. O dziwo, za parę miesięcy byli właścicielami
własnego domeczku. Dobra energia przyciąga wielkie rzeczy. Jakby ktoś
powiedział Olce kilka miesięcy wcześniej, że będzie posiadaczem własnego lokum
wyśmiałaby go. A jednak to się stało.
Własny domek, to skarbonka na
pieniążki. Własnymi rękami remontowali ich wspólny zakątek. Grażyna
przychodziła im z pomocą. Gdy było ciężko, wspierała ich jak mogła. Była
tutejsza. Znała otoczenie. Znała ludzi. Wiedziała, chociażby to, gdzie trzeba
załatwiać niezbędne formalności.
A Olka, jak zawsze łapała chwilę.
Walczyła o dalszy rozwój, nigdy nie siadała na laurach. Rozpoczęła kolejne
studia. Z doradztwa zawodowego, w Krakowie. To było prawdziwe wyzwanie przy
sytuacji finansowej Olki i jej męża, tuż po zakupie własnego domeczku. Ale
takiej szansy nie można było odpuścić.
- Jakoś może sobie poradzimy…
Maciek zawsze ją wspierał w
podejmowaniu wyzwań.
- Ola damy radę. Zawsze marzyłaś
o tych studiach. Nie możesz się poddawać.
I zaczęło się mega intensywne
życie, bo zjazdy miała co tydzień. Każda sobota wiązała się więc z pobudką o
czwartej rano i przed siebie. Szalone podróże do Krakowa. Przyjazd prosto na
wykłady, marsz na nocleg, kolejny dzień wykładów i powrót do domu w niedzielę
wieczorem. Na wakacjach zajęcia były codziennie. To był męczący, ale jakże wspaniały
czas. Tylu nowych wspaniałych ludzi. Cudowne zajęcia, mnóstwo cennej wiedzy.
Niesamowite. W Krakowie poznała Filipa. Wspaniałego, przedsiębiorczego młodego
człowieka, który walczył o swoje marzenia (historia Filipa została opisana w
poście „Wielka moc marzeń”).
Pod koniec wakacji otrzymała
telefon z propozycją uzupełnienia etatu w kolejnej szkole. I tak rozpoczęła się
kolejna przygoda…
Cdn…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz