fot. Luka Kwiatkowsky |
"Pasja nie uchroni cię przed niepowodzeniem, ale zapewni, że żadna porażka nie będzie ostateczna."
Bill Strickland
Tak zaczęła
się jej przygoda z firmą doradztwa finansowego. Ola z niesamowitą chęcią
poznawczą uczęszczała na firmowe szkolenia. Między czasie w stowarzyszeniu
zakończyły się projekty. Musiała spróbować nowego doświadczenia.
- Czy dam radę? Wtedy tego nie
wiedziała…
Pan Gotkowski
okazał się przemiłym starszym człowiekiem. Miał wtedy około siedemdziesięciu
lat. Tak mądrym życiowo. Prowadził ją za rękę.
- Ola, ja jestem już dziadkiem.
Mógłbym siedzieć w domu i użalać się nad sobą, ale po co, kiedy nadal mogę się
rozwijać?
- Ola, jak ty będziesz mieć
efekty, będę i ja je miał. Jestem po to, by nauczyć cię zasad sprzedaży.
Pamiętaj, ty nie przekonujesz innych, że mają coś od ciebie kupić. Twoim
zadaniem jest odnaleźć potrzeby innych i na nie odpowiedzieć. Dlatego cię
wybrałem. Potrafisz rozmawiać z ludźmi, a to jest klucz do sukcesu.
Zabierał ją ze sobą na rozmowy
handlowe. Był dobry.
- Jak on to robi, że każdy ma do
niego tak wielkie zaufanie? Jak to robi, że zawsze z rozmowy wychodzi z
podpisanym kontraktem? Zastanawiała się wtedy Ola.
Szkolenia w
firmie były rewelacyjne. Olka zawsze lubiła się uczyć. Uwielbiała poznawać nowe
rzeczy. Wykłady prowadził główny szef. Był kiedyś sportowcem. Dla niego nie
istniała porażka. Każdy popełniony błąd był po coś. Był po to, by nauczyć się,
jak go naprawić. Był po to, by wyciągnąć z niego lekcję. I to przekazywał swoim
podwładnym. Pokazywał ludzi sukcesu. Pokazywał techniki sprzedaży, techniki
budowania zaufania klientów. Pokazywał, jak prowadzić rozmowę, jak pomóc
ludziom uświadamiać sobie ich własne potrzeby. Wierzył, że to co robi jest
dobre. Dobre i dla niego i dla innych.
- Musicie wierzyć w to, że
pomagacie innym. My mamy markę, nie wciskamy bubli.
- Jak chcecie być otwarci, nie
możecie bać się ludzi.
- Każdy uśmiech generuje kolejny
uśmiech.
- Godny zaufania człowiek nie
kłamie. Wyjaśnia zawiłości umowy dokładnie, nie owijające w bawełnę, pokazując
dobre i złe strony umowy.
- Zadowolony klient przyciągnie
do was następnych dziesięciu, wściekły klient, podkopie wasz autorytet u
kolejnych stu przyszłych klientów.
Na szkoleniach poznała zwyczaje
handlowe w Indiach. Tam są najlepsi sprzedawcy świata. Każdą butelkę wody
sprzedają z pasją, bo wiedzą, że jak nie uda im się jej sprzedać, na drugi
dzień nie będą mieli co jeść.
Poznała historię Franka Bettgera,
najlepszego sprzedawcy ubezpieczeń na świecie. Poznała klucz sukcesu w
biznesie. „Chcesz wygrać, musisz być zaangażowany. Nie można wykonywać pracy
trochę dobrze, czy trochę źle. Albo wykonujesz coś dobrze, albo szukaj innego
zajęcia, bo to co robisz pewnie nie jest do końca dla ciebie.”
Na szkoleniach uczyli, jak
prowadzić rozmowę przez telefon.
- Uśmiechaj się do rozmówcy, on
to czuje.
- Wyraźnie się przedstawiaj: Nazywam
się Jaroch, Aleksandra Jaroch. Twoje nazwisko ma zapaść w pamięć. Rada rodem z
Jamesa Bonda: „Nazywam się Bond, James Bond.”
- Masz być godna zaufania.
- Dbaj o swój wygląd zewnętrzny,
to buduje zaufanie.
By przełamać
bariery wykonywali dziwne ćwiczenia. Ich zadaniem było zacząć rozmowę na
przystanku autobusowym z wybraną, obcą osobą.
- Jak to, z obcą osobą? Pytali
zdziwieni nowi pracownicy.
- Tak mamy do kogoś podejść i
zacząć rozmawiać? Przecież to się nie da.
- A próbowaliście kiedyś?
- Nie.
- To skąd wiecie, że się nie da?
Dało się. To było niesamowite
doświadczenie. Z każdym, nawet obcym da się nawiązać kontakt, gdy się tylko się
chce. Potrzeba zaledwie odrobinę empatii.
Bezpośrednim szefem Oli był pan
Gotkowski. Zaprzyjaźnili się. Nie tylko pomagał jej w pracy, ale też i
prywatnie. Często byli w kontakcie. Ola i jej mąż zaczynali wtedy życie na
własny rachunek. Było im bardzo ciężko. Brakowało pieniędzy na wszystko. Nie
mieli własnego samochodu. Marzyli o własnym, choćby małym domku. Pan Olek tak
to rozumiał. To podrzucił im jakiś mebelek, tak na dobry początek, to wspomógł
dobrym słowem.
Motywował Olkę do aktywności. Do
tego, by się nie poddawała. Pokazywał na czym polega dobra współpraca.
- Dobry team, to dobry szef.
Mocny team to mocny szef. Pamiętaj Ola.
To dzięki panu
Gotkowskiemu miała okazję pojechać na międzynarodowy zjazd pracowników firmy.
Na Węgry. Prawdziwa Wieża Babel. Każdy mówił w swoim języku. Przedstawiciele
dwunastu krajów. Niesamowite. Wszyscy porozumiewali się albo na migi, albo za
pomocą tłumacza gadającego w słuchawkach, które otrzymali na początku
spotkania.
Cudowne doświadczenia.
Niestety Ola
nie mogła na stałe zostać w firmie. Kłopoty finansowe nie pozwoliły jej
rozwinąć skrzydeł. By się utrzymać, trzeba było zainwestować na początku, mieć
kontakty, być mobilnym, a oni z mężem nie mieli nawet własnego samochodu. A za
pomocą autobusu nie dało się wszędzie dojechać na czas. Mimo tego, że zaczęła
zarabiać pierwsze pieniądze, musiała wtedy zrezygnować. Nie były to stałe
dochody. Wypłata uzależniona była od prowizji. Przelew pieniędzy był zwykle
odroczony (zawierane umowy musiały się uprawomocnić), a oni wtedy musieli mieć
comiesięczny dopływ gotówki. Chcieli kupić domek. Musiała poszukać pracy na
etat. Niestety mniej pasjonującej, może mniej płatnej, ale stałej. Walka z
codziennością nie zawsze pozwala nam się realizować w każdym momencie naszego
życia.
- Może nie teraz, ale kiedyś będę
robić to, co lubię. Powiedziała sobie wtedy.
Z panem Aleksandrem kontaktowała
się nadal. I dalej szukała swojego zawodowego ja…
Cdn…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz