fot. Luka Kwiatkowsky |
„Nigdy nie jest za późno, żeby
zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować.
Nigdy nie jest za późno, by na
stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń…”
Jan Paweł II
Jagoda
marzyła o tym, by móc pomagać ludziom. Zaczęła pracę w firmie zajmującej się
pośrednictwem pracy. Była młoda, ambitna, pełna pomysłów. Miała poczucie, że
trzeba zbawić świat, a jeśli nie świat, to chociaż ludzi wokół. A sporo z tych,
których spotykała w pracy, potrzebowało wsparcia. Miała pośredniczyć w
znalezieniu zatrudnienia, a oni tak bardzo potrzebowali po prostu się komuś
wygadać. Opowiedzieć, jak bardzo im trudno, jak nie mogą odnaleźć się w tej
pomieszanej rzeczywistości, jak nie są w stanie sprostać wymaganiom
pracodawców, o tym, jak bardzo się nie niczego nie nadają… Spotykała tak wielu
zagubionych ludzi….
- Co chciałby pan robić? Pytała
często.
- Nie mam pojęcia, do niczego się
nie nadaję, nigdzie mnie nie chcą…
- Moja praca mnie zabija, chcę
czegoś więcej…
- Nienawidzę tego, co robię,
chciałbym coś zmienić, ale nie wiem co….
- Nie ma ofert odpowiednich dla
mnie…
- Pracy nie ma, szukam, ale
niczego nie znajduję.
W tych komunikatach kryło się
tyle ludzkich tragedii. Wszyscy, którzy trafiali do niej, oprócz pracy,
potrzebowali wsparcia. Ich bliscy uważali ich za nieudaczników życiowych, albo
myśleli, że są szaleni. Wymyślają jakieś fanaberie, zamiast trzymać się pracy,
którą już mają. A oni przecież mieli pracę. Nie dość, że im płacili na etacie,
to jeszcze śmiali marudzić, zamiast docenić to, co mają. Jagoda z nimi
rozmawiała. Poznawała nowe i nowe ludzkie historie.
- Wie pani,
skończyłem technikum samochodowe. Rodzice mówili, że to dobry zawód. A do tego,
wszyscy koledzy z klasy tam szli. A ja nie cierpiałem smarów, miałem uczulenie
na benzynę. Nie cierpiałem brudu, pyłu, tych wszystkich paskudnych blach,
silników. Ale wszyscy wokół twierdzili, że prawdziwy facet powinien to lubić.
Że jestem jakiś nienormalny chyba. Jak facet może nie umieć naprawić prostej
usterki w samochodzie.
To było dla wszystkich jego
znajomych niesłychanie dziwne.
- A co pan lubi robić, panie
Macieju?
- Nie wiem, czemu pani pyta?
- Bo to jest podstawa naszych
poszukiwań…
Na początku nie wiedział, co
odpowiedzieć. Nikt nigdy takich pytań mu nie zadawał. Po co się zastanawiać, co
lubię??? Przecież podstawą jest to, żeby zarabiać na życie. Nie ważne jak…
Tak myślał… Po kilku spotkaniach
odkrył, że jego pasją zawsze było gotowanie. Uwielbiał wymyślać nowe potrawy.
Wszyscy delektowali się jego zmyślnymi, niepowtarzalnymi przepisami. W kuchni
rozkwitał jak piękna róża. Jego dania były jakimiś, cudownie doprawionymi, perełkami.
Były niepowtarzalne, smaczne, niecodzienne. Gotował tylko dla rodziny. Nie
przyszło mu do głowy, że w ten sposób można zarabiać… Po jakimś czasie otworzył
własną restaurację.
Pan Wojtek
kończył studia informatyczne…
- Wie Pani, tak naprawdę nie
cierpię tego kierunku. Ale wszyscy mówili, że to dobry zawód i na pewno znajdę
po nim prace. Ale ja się gubię w tych wszystkich programach, kabelkach,
chipach, mikro - ustrojstwach. Każdy
egzamin na studiach, to był dla mnie jakiś koszmar. Nie potrafiłem załapać, o
co w tym wszystkim chodzi…
- A co pan robi w wolnym czasie?
- Gram…
- Gra pan? A na czym?
- Na gitarze solowej. Zawsze
marzyłem o tym, by iść do szkoły muzycznej. Ale podobno muzycy pracy nie mają….
A jak tak to kocham. Grać mogę godzinami i całymi nocami. Wtedy czuje, że żyję.
Ale nie znam nut… ani żadnych podstaw muzycznych…
Był w tym dobry. Komponował… Miał
piękny głos. Jagoda namówiła go by spróbował zmierzyć się z innymi. Pokazał, to
co latami skrywał gdzieś w ciemnym zaciszu, kąciku swojego pokoju, gdzie stała
jego kochana gitara… Wystartował w „Mam talent”. Zauważyli go…. Obecnie zaczyna
realizować swoje marzenia. Informatykę zostawił…
Pani
Natalia skończyła technikum gastronomiczne. Miała być znamienitą kucharką… ale
gotować nie cierpiała… Do tego była wegetarianką.
- Jak kobieta może nie chcieć
gotować? I jeszcze tego nie lubić. Przecież każda musi prowadzić dom… Wykarmić
męża i dzieci, dbać o porządek, oddawać się rodzinie.
A ona, zawsze chciała być
policjantką…
- Zgłupiałaś!!! Mówiła jej mama.
- Masz zawód, to się go trzymaj.
Szukaj pracy w jakimś barze.
Ale ona na sam zapach mięsa
dostawała mdłości. Za to bardzo dbała o kondycję. Uwielbiała aktywny tryb
życia. Uwielbiała ruch… Spotkanie z Jagodą otworzyło jej oczy…. Po kilku
miesiącach zdawała egzaminy do szkoły w Szczytnie…
Pani Agnieszka kiedyś uczyła w szkole.
Rosyjskiego… Gdy wycofali ten język ze szkół tułała się. To praca w
hipermarkecie na kasie, to centrum zabaw dla dzieci, to sprzedawca w małym
sklepie osiedlowym… Wiele lat pracowała poniżej swoich możliwości. Dusząc się w
pracy, jak rybka wyciągnięta z akwarium… Nigdy nie przyszło jej do głowy, by
się przekwalifikować. Trafiła na Jagodę. Miała niezwykłą zdolność nauki języków
obcych. Zaczęła o siebie walczyć. Po kilku latach opanowała dwa języki –
niemiecki i angielski. Obecnie wykłada w szkole językowej…
Jagoda całą swoją energię przekazywała swoim
klientom. Uwielbiała patrzeć, jak odnajdują nową drogę, jak się zmieniają, jak
rozkwitają na nowo. Wystarczyło trochę ich popchnąć… Tak bardzo chciała
bardziej pomagać tym ludziom. Może trafiłaby wtedy do większej ilości
zagubionych osób…
- Jagoda! Co ty wyprawiasz!
Powiedziała jej kiedyś szefowa.
- O co ci chodzi Marta? (były od
dawna na ty…)
- Ty jesteś bardziej dla tych
ludzi, niż dla formy. Zamiast zarabiać na tobie, ponosimy straty. Czemu ty się
tak rozczulasz nad tymi ludźmi. Pracujemy dla firm. Tam jest kasa! Pamiętaj!
Ale ona nie
chciała pamiętać… Co w tym wszystkim jest najważniejsze??? Kasa, czy
człowiek??? Czuła, że pośrednictwo, to nie jest to, co tygrysy lubią
najbardziej. Ona chce najpierw pomagać ludziom, potem firmom. Podobno ludzie
pieniędzy nie dają… Ale czy na pewno??? Może trzeba spróbować z innej strony???
Jagoda
była odważna, nie bała się wyzwań. Ciągle motywowała innych do zmiany. Może i
czas na mnie??? Może i ja powinnam coś zmienić swoim życiu. Robić to co lubię,
a nie dusić się w tej pracusi na etacik??? Ale czy dam sobie radę? Wtedy
pomyślała:
- Pani Agnieszka, pani Natalia,
pan Wojtek, pan Maciej dali radę. Rzucili wszystkie dotychczasowa przekonania,
swoje małe światki i zaczęli się zmieniać na przekór wszystkiemu. Oni nie znali
wtedy swojej drogi. A ona przecież wie, co chce robić w życiu. Teraz trzeba to
tylko odpowiednio zaplanować.
I planować zaczęła… Powstał
biznesplan. Rodem z jej serca. Była dobra, więc wiedziała, jak to zrobić, by otrzymać
dotację na otwarcie działalności. Zaczęła zaprzyjaźniać się z biznesem… Budżety,
badania rynku, cele firmy… To wszystko było takie nowe, ale i takie wciągające.
Zaczęła też podnosić swoje kwalifikacje.
- Dobry specjalista musi być
konkurencyjny.
- Dobry specjalista powinien mieć
wiedzę.
- Dobry specjalista powinien mieć
potencjał.
- Dobry specjalista powinien mieć
charyzmę.
- Dobry specjalista powinien znać
rynek.
- Dobry specjalista… powinien
umieć podzielić się doświadczeniem.
- Dobry specjalista.. powinien….
Kochać ludzi!
Otworzyła firmę… „Find Passion”. Zaczynała od prowadzenia szkoleń z aktywizacji zawodowej i indywidualnego doradztwa zawodowego. Startowała w przetargach. Pisała własne projekty. Jej wiara w człowieka procentowała. Firma rozwijała się w szybkim tempie. Miała coraz więcej i więcej klientów. Jagoda zawsze była ambitna. Jej usługi musiały być na najwyższym poziomie. Kochała ludzi, więc jej szkolenia były niepowtarzalne. Słuchała i zawsze odpowiadała na potrzeby swoich klientów. Nigdy nie klepała wyuczonych regułek. Wkładała dużo energii w to, by być na bieżąco z wszystkimi najnowszymi badaniami, programami, pomysłami. Założyła własną stronę internetową, gdzie pomagała zrobić ten pierwszy krok, informując, jak rozpocząć działanie i wyrwać się z marazmu. Dziś jej firma jest bardzo znana w okolicy. Przyciąga coraz więcej odbiorców. Współpracuje z pracodawcami, uczelniami, innymi specjalistami. Ale przede wszystkim, jak zawsze chciała.. pomaga ludziom odnajdywać sens ich życia. W swej pracy kieruje się własnym sercem, własnym potencjałem, własnym poglądem na świat, a nie nakazami szefa. I to jest niepowtarzalne…
Fajna Babka z tej Jagody, jej doświadczenie są mi bliskie sercu :) Kasia czy ta Jagoda, to nie metafora Ciebie? :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Troszkę... i nie tylko...
OdpowiedzUsuńBardzo ładny tekst. Z duszą. Poruszył mnie. Jak te, które już nadrobiłem zresztą. Takie z duszą! Zwłaszcza ten, bo właśnie w najbliższym czasie będę stał przed pewnymi wyborami życiowymi. Takimi, od których będzie zależała moja przyszłość. Zmotywował mnie ten tekst trochę. Dziękuję. :)
OdpowiedzUsuńBardzo, ale to bardzo się cieszę!!! Miło mi czytać, że te teksty motywują. Bardzo chciałam, żeby tak właśnie było. Dziękuję za przemiłe komentarze. To motywuje mnie do dalszego działania.
OdpowiedzUsuń