fot. Ewa Kawalec |
Z cyklu "Wiara w siebie czasem się gubi,
co nie znaczy, że mamy jej nie szukać na nowo… (część 5)"
Upomni? Ale po co? Żebyś mógł zbudować NOWY, BO KONIEC TO ZAWSZE POCZĄTEK – NOWEJ HISTORII.
To co mam stałego w życiu? To, czego Ci żadna fala nie zabierze, to DUCHA. Duch jest nieśmiertelny!! Dbaj zatem o niego. On jest Twoją siłą, a Ty jesteś jego.”
Karolina Fal
I
tak zaczęło się twórcze żeglowanie. Fale artystycznego morza zaczęły nadciągać
z wielką siłą. Te morskie odmęty zaczęły pokazywać swoje wielokolorowe piękno.
Dotychczas ukryta otchłań pokazywała swoje oblicze. Wypływała na powierzchnię,
powoli odsłaniając rąbek tak wielkiej tajemnicy piękna. Tyle rzeczy zaczęło się
nagle dziać wokół…
Ola poznawała nowych ludzi, zaczęła
podnosić swoje kwalifikacje, co do tej pory spychała na drugi plan. Wróciła do
nauki języka obcego. Powstawały różnorodne opowiadania upiększone cudnymi
zdjęciami. Wróciła do książek. Czytała… coraz więcej czytała. Chłonęła wiedzę
jak sucha gąbka, wrzucona nagle do wanny z wodą.
Jula szalała w wolontariacie,
pomagając potrzebującym, a z aparatem się nie rozstawała.
Robert też odzyskał siły. Z dnia
na dzień wracał do zdrowia. Wrócił do pracy. Okazało się, że nękana przez
przeciwności losu dusza, zaczyna się zabliźniać. Siła powstająca w dziewczynach
zaczęła udzielać się innym. Dobra energia… nic dodać, nic ująć.
Gdy myślisz
negatywnie, przyciągasz trudności, gdy zaczynasz zmieniać swoje myśli na te
dobre, tryskające pozytywami, też to zaczyna się dziać. I to wszystko siedzi w
nas. Jak okazało się po raz kolejny. Kto tego jeszcze nie doświadczył,
koniecznie musi spróbować. To naprawdę się dzieje.
Jula zaczęła
szukać coraz to nowych ścieżek twórczości. Odnalazła je też w drewnie. Zaczęła
malować. Powstawały piękności duszą malowane. Piękne, kolorowe i jakże
przyciągające oko wzory. Drewno w połączeniu z zestawem barw i przede wszystkim
z sercem Julii dało niespodziewany efekt. Jej prace trafiły na wystawę. Kilka
projektów tak się spodobało, że zostały wprowadzone do produkcji. Jula nie
posiadała się ze szczęścia. Ola również. Obie powstawały i obie zaczynały
odnosić pierwsze dobroczynne skutki wiary we własne możliwości. To było
cudowne.
To przyciągnęło do nich kolejną
osobę – Marcina. On także czuł, co mu w duszy gra. Czuł emocje dziewczyn, jaka
swoje. Też przechodził kiedyś swoją wewnętrzną walkę. Wyszedł na prostą. Po tak
wielu stoczonych bitwach i walkach wręcz. Walkach o własne życie, o szczęście.
Musiał również zmierzyć się z tak wieloma demonami przeszłości, które tkwiły w
nim jak jakaś wielka drzazga.
Olka wróciła do marzeń o własnej
książce. Parę miesięcy temu nawet zaczęła ją tworzyć, ale apatia wówczas wzięła
górę. Odłożyła wszystko. Zapisane wersy, czekały na lepsze jutro. Rozczulała
się nad sobą. Zatracała się w tym.
Ktoś kiedyś
pięknie powiedział: „Depresja, to nie oznaka słabości, ale oznaka tego, że za
długo było się silnym.” Siła na siłę trwa zawsze do czasu. To musiało kiedyś
trzasnąć. I trzasnęło z wielkim hukiem. Nie tylko u Olki, ale u całej tej
niezwykłej trójcy. Trzasnęło, by mogło odbudować się na nowo.
Cud
powstawania i budowania wszystkiego na nowo. „Koniec, to zawsze początek nowej
historii” jak napisała Karolina Fal. To ma wielki przekaz.
Zamki z piasku należą do morza i
ono je czasem zabiera… Byśmy mogli tworzyć swoje zamki jeszcze piękniejsze. Czy
to jest ten ukryty sens naszego istnienia? Żyjemy po to, by się rozwijać, czy może
żyjemy po to, by osiągnąć bezpieczeństwo. Co jest ważniejsze? Co powoduje
większe uniesienia? Czy bezpieczeństwo zawsze jest dla nas dobre? Co się
dzieje, gdy zaczynamy przekraczać granice własnego komfortu? Czy piękne rzeczy
nie dzieją się poza sferą bezpieczeństwa? Czy rozwój i bezpieczeństwo tak
często nie stoją na dwóch przeciwległych biegunach? Może to własne w życiu jest
piękne… Czy warto przekraczać ciągle swoje własne granice? Warto!!! Watro, bo
za tymi granicami doświadczamy rzeczy, które nigdy wcześniej nas nie dotykały.
Nie oznacza to, że nagle jesteśmy w raju, że wszystko nagle idealnie się
układa. Oznacza to, że gdy nabieramy wiary we własne siły, inaczej do
wszystkiego podchodzimy. Inaczej odbieramy świat. Wtedy każdą porażkę
traktujemy jako doświadczenie, wyciągamy wnioski i idziemy dalej. Radośni i pełni
werwy, a uśmiech nie znika z naszej twarzy i z naszego wnętrza. Stajemy się
wolni. Wolni, w tym co robimy, wewnętrznie silni.
I
tak pewnego dnia, Marcin, będąc z wizytą u Oli, odkrył zdjęcia Julii…
- Ola, te zdjęcia są naprawdę
dobre. Powiedz mi coś o tej dziewczynie. Ona to musi pokazać.
Ola z wielkim podziwem zaczęła
opowieść o swojej przyjaciółce. A Marcin nie mógł oderwać wzroku od folderu ze
zdjęciami.
- Tak, są dobre, są naprawdę
dobre… powiedział, przeglądając folder po raz kolejny, zatrzymując się przy
każdej fotografii.
- Wiesz Ola, te zdjęcia mają duszę
i wielki przekaz. Powiedz to Julce. Ona musi to wiedzieć! To koniecznie trzeba
pokazać ludziom. Julka musi wystartować w konkursie fotograficznym. Powiedz jej
to. Obiecaj, że się z nią skontaktujesz.
- Obiecuję. Zaraz do niej
napiszę.
- Daj jej kontakt do mnie. Musze
z nią pogadać. Ta dziewczyna ma wielki potencjał.
- O tak. Masz rację… Wielki
potencjał, którego sobie nie uświadamia. Napiszę do niej…
Napisała.
- Jula, podam ci kontakt do pewnego
człowieka. Oglądał twoje zdjęcia. Był pod wrażeniem. Musisz się z nim
skontaktować. Powiedział, że masz wielki potencjał i musisz to pokazać.
- Ola, co ty do mnie mówisz? Moje
zdjęcia komuś się podobają? Podobają się komuś, kto zupełnie mnie nie zna? Ola,
nie wierzę…
- Jula, ja nie żartuję. Marcin
powiedział, że jest teraz ogłoszony konkurs, w którym powinnaś koniecznie
wystartować.
- Ja? Ola… co ty do mnie mówisz?
Te zdjęcia zawsze robiłam tylko dla siebie, tak do szuflady. Nigdy nie
myślałam, że to może się komuś podobać.
- Jula, one są naprawdę dobre!
Pogadaj z Marcinem, proszę cię. Zrobisz to?
- Dobra, zrobię.
Skontaktowali się. Jula nie mogła
uwierzyć w swój potencjał. Okropnie się bała pokazać swoją twórczość. Zupełnie
jak Ola, gdy po raz pierwszy zaczynała publikować swoje opowiadania. Długo nie
mogła się wtedy przełamać, by pokazać innym to, co robi i to co kocha. Julka
miała dokładnie to samo, więc obie rozumiały się bez słów. Gdy Ola zaczynała
się otwierać, Jula ją wspierała. Teraz role się odwróciły.
- Jula, obiecaj mi, że się nie
wycofasz, że wyślesz te zdjęcia.
- Ale ja tak się boję…
- Ja też okropnie się bałam.
Pamiętasz? Ale nie żałuję ani jednego posunięcia. To mnie wyzwoliło.
- Ola, nie cofnę się… Ale mam
tyle wątpliwości. Ja sobie zdaję sprawę z moich braków.
- Jula, nie myśl o brakach. Masz
potencjał. Pokaż to!
Na szczęście
odważyła się. Postanowiła się przełamać. Zabrała się do porządkowania zdjęć.
Wybrała fotografie na konkurs. Wysłała… Jakie to było przeżycie. Bała się, ale
pokonała strach, jak Ola kilka miesięcy wcześniej.
Teraz wybiera
kolejne zdjęcia na kolejny konkurs. Ola pisze dalej, a Marcin odnajduje światło
w wewnętrznym pięknie kolejnych kobiet…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz