niedziela, 29 listopada 2015

W drogę…

fot. Ewa Kawalec

„Gdy raz podejmiesz decyzję i konsekwentnie zaangażujesz się w jej realizację, musisz już tylko po prostu powtarzać powyższy proces, aż osiągniesz cel, do którego zmierzasz.”

John Fuhrman


            Po porannej krzątaninie i szybkim pożegnaniu z rodzicami Monika pogoniła na pociąg, który miał ją poprowadzić ku wielkiej przygodzie. Przygodzie życia, która miała w końcu dać jej szansę zmierzenia się z własnymi umiejętnościami. Za kilka godzin czekała ją rozmowa kwalifikacyjna. Pierwsza, z prawdziwego zdarzania. Z dala od rodzinnych stron, z dala od bliskich... Zbliżała się godzina prawdy.
- Niedługo okaże się ile tak naprawdę jestem warta. Myślała przez całą drogę Monika.
Przez całą podróż, po raz nie wiadomo już który, układała sobie w głowie swoje przyszłe wystąpienie. Wystąpienie, przed jej przyszłymi pracodawcami. Mimo tego, że całymi dniami ćwiczyła swoją mowę przed lusterkiem, nie do końca była pewna efektów jej przygotowań. Zrobiła to najlepiej, jak umiała. Reszta była już w rękach innych. Wszystko zależało od tego, czy zdoła się wstrzelić w potrzeby potencjalnego pracodawcy.
Po kilku godzinach podróży, z szamocącym się sercem i duszą na ramieniu wysiadła z pociągu.
- No to teraz muszę jakoś dostać się do tej firmy.
Mapka, którą miała przy sobie, wskazywała, że czeka ją przeprawa komunikację miejską. Musiała się tylko dowiedzieć, jak ma dostać się na miejsce.
- Koniec języka za przewodnika! Rewolucję życia czas zacząć! Powiedziała sobie i ruszyła przed siebie.
Okazało się, że nie zaginęła w gąszczu ruchliwych uliczek wielkiego miasta, jak się tego spodziewała. Wszystko poszło nad wyraz łatwo. W przeciągu niecałej godziny była na miejscu. Więc miała przed sobą dobre dwie godziny do spotkania. Miała więc czas, by spokojnie przyglądnąć się nowemu dla niej miejscu. Budynek firmy prezentował się niesamowicie. Był ogromny, piękny. Taki profesjonalny pod każdym względem. Był wczesny ranek, więc mnóstwo ludzi właśnie przychodziło do pracy. Wszyscy tacy zadbani. Eleganckie kobiety, przystojni, zadbani mężczyźni, w garniturach. Monika szybko spojrzała na siebie, sprawdzając, czy aby jej ubiór pasuje do tego miejsca. Starała się bardzo, by jej garderoba była odpowiednia na ten dzień. Staranie dobrany kostium, eleganckie buty, stonowana kolorystycznie bluzeczka, elegancko upięte włosy i płaszczyk.
- Chyba się nie różnię za bardzo od tych wszystkich ludzi tutaj. W Internecie pisało, że to dobrze. „Chcesz się dostać do jakiegoś środowiska, to dołóż starań, by wyglądać jak ludzie z tego środowiska”. Przypomniał jej się cytat z jednej ze stron, które przeglądała.
Odetchnęła z ulga. Przynajmniej tu trafiła. Po raz pierwszy od założenia na siebie kostiumu poczuła się jak kobieta.
W domu, gdy zakładała go na siebie, czuła się jak w przebraniu. Po wielu miesiącach biegania do lumpeksu w butach sportowych, spodniach i luźnej bluzie, w idealnie dopasowanym kostiumie czuła się nieswojo. W lusterku wyglądała zupełnie inaczej niż zwykle. Nawet tato jej nie poznał. Po raz pierwszy od kilku miesięcy poczuła się kobieco. Elegancko i profesjonalnie, ale kobieco. To było dla niej zupełnie nowe doświadczenie. Ale o dziwo, przed wejściem do firmy, gdy porównała się z otaczającymi ją tam ludźmi, poczuła, że ogrania ją jakaś przedziwna moc. Pewność siebie nadchodziła wielkimi krokami.
- Czy to jest możliwe, żeby styl ubierania się dodawał takiej niezwykłej siły? Zastanawiała się.
To uczucie zaczęło jej się podobać. Siedziała na ławeczce nieopodal budynku firmy i wyobrażała sobie, jak to by było, gdyby zaczęła tu pracować. Jej myśli powędrowały w przyszłość. Nagle znalazła się w eleganckim biurze. Ludzie wokół niej sprawiali wrażenie niezwykle kompetentnych. Ciągle ktoś gdzieś się przemieszczał. Wszyscy zabiegani, uśmiechnięci. Ona, siedziała za biurkiem, tworząc miesięczny raport dla szefa…

- Przepraszam, pani też na rozmowę kwalifikacyjną?
Monika została nagle strącona z chmury marzeń. Spojrzała przed siebie. Obok niej stał przystojny, wysoki mężczyzna. Zerwała się z ławki jak oparzona.
- Przepraszam, nie chciałem pani wystraszyć. Pomyślałem tylko, że moglibyśmy zamienić kilka słów…
- Nie… nic nie szkodzi. Zamyśliłam się tylko. Powoli wydusiła z siebie.
- Przyglądałem się pani. Była pani taka nieobecna... Pomyślałam, że pani też na rozmowę. Jakoś przyszło mi do głowy, że razem będzie nam raźniej. Wyglądała pani na bardzo samotną. Nie chciałem pani urazić. Przepraszam.
- Ale nic się nie stało. Nie uraził mnie pan. Po prostu nie zauważyłam pana i trochę się przestraszyłam, jak nagle usłyszałam pana głos. Tak, ja też wybieram się na rozmowę.
- To już za czterdzieści minut.
Monika z niedowierzaniem popatrzyła na zegarek.
- Ojej, jak ten czas szybko płynie. Wydawało mi się, że siedzę tu zaledwie kilka minut. Dobrze, że pan podszedł, bo chyba straciłam trochę poczucie czasu.
- Ha ha ha, to może jakiś znak. Roześmiał się nieznajomy. Czy pani pozwoli, żebym na chwilę się dosiadł?
- Proszę bardzo. Odpowiedziała.

Zaczęli ze sobą rozmawiać. Jakaś dziwna nić porozumienia nawiązała się między nimi. Monika poczuła, że nie jest już sama w tej ważnej dla niej chwili. Tajemniczy nieznajomy sprawił, że poczuła, że ma przy sobie jakąś bratnią duszę.

- Na jakie stanowisko pani aplikuje, jak mogę zapytać? Jeśli to nie jest tajemnicą oczywiście.
- Nie, to żadna tajemnica. Na stanowisko sekretarki.
- Ja staram się o posadę handlowca. Dziś rekrutują na kilka stanowisk równocześnie.
- Tak wiem…
- To może wejdziemy już do środka, by się nie spóźnić?
- Ma pan rację, już czas.
Marzenia, którym się oddała Monika i rozmowa z tajemniczym nieznajomym sprawiły, że całkowicie zapomniała o stresie, który ją zżerał przez całą drogę. Weszli do budynku.
- Pani, chyba musi udać się na pierwsze piętro. Tak tu pisze. Ja mam stawić się na trzecim. Powiedział, spoglądając na wywieszkę na drzwiach.
- Tak, chyba tak. Odpowiedziała Monika.
- Życzę pani powodzenia. Może jeszcze kiedyś się spotkamy…
- Ja panu również życzę powiedzenia. Może… może kiedyś…

Każdy z nich ruszył w swoją stronę. Niedługo po tym Monika znalazła się przez oznaczonymi drzwiami z napisem „Rekrutacja na stanowisko sekretarki”.
Rozejrzała się wkoło. Była tam ogromna ilość osób.
- O rany, oni wszyscy starają się o tą posadę. Ja nie mam na pewno z nimi szans… Ale… dam z siebie wszystko, Wykonam to zadanie najlepiej jak potrafię. Powiedziała sobie w duchu i zajęła miejsce w kolejce oczekujących.


Cdn…

1 komentarz:

  1. Ważne by na rozmowy(nie tylko kwalifikacyjne) przychodzić z nastawieniem, że chcemy komuś pokazać, że jesteśmy wyjątkowi. A nie, że przychodzimy, by się dowiedzieć od kogoś, czy jesteśmy wyjątkowi. Czesto jednak w tym drugim tonie się nastawiamy. Za często...

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń