czwartek, 12 listopada 2015

Odnaleźć w sobie nowe piękno

fot. Luka Kwiatkowsky

„Widzicie różne rzeczy i pytacie: dlaczego takie są? Natomiast ja marzę o rzeczach, których nie ma i pytam: dlaczego by nie miały zaistnieć?”

George Bernard Shaw

            Myślę więc jestem…. No tak. Ostatnio myślenie o przyszłości nie opuszczało Alicji. Nie było dnia, wieczoru, nocy, by nie zadawała sobie pytania, czy jednak Grzesiek nie miał racji. Czy jest zadowolona ze swojego życia? To jedno wiedziała. Nie jest. Co chce od życia, co jest jej marzeniem. Tego odkryć przez wiele dni nie mogła.
- Jak można nie wiedzieć, czego właściwie się chce? Czy jak tylko wiem, czego nie chcę? Ale przecież, by cokolwiek zmienić, muszę wiedzieć, co to ma być. Co jest moim marzeniem? Nie mam pojęcia. Chyba na ten moment spokojne, bezpieczne życie. Ale na to, nie mam co liczyć. Przynajmniej na razie. Spokoju jeszcze nie będzie przez wiele długich miesięcy. Zmiana, zmiana, ta przeklęta zmiana… nienawidzę jej!!! Czemu to wszystko nie może być takie proste, jak dawniej, przed laty, gdy Grzesiek był w Polsce. Wtedy życie było takie przewidywalne. A teraz nie potrafię nic przewiedzieć. Przez tak wiele lat nic szczególnego się nie działo, a teraz nagle wszyscy oczekują ode mnie jakiejś decyzji. Mama chce, bym się zastanowiła, czy tak naprawdę chcę być z Grześkiem, Michał chce do ojca. Tęskni za nim i napiera, żebyśmy wyjechali z kraju. Grzesiek naciska, żebym w końcu odpowiedziała sobie na pytanie, czego tak właściwie chcę od życia. A ja jestem w kompletnym dołku. W dołku, ale znanym dołku. A jak podejmę jakąkolwiek decyzję, to jej konsekwencje nie będą znane, nie będą dla mnie bezpieczne, nie będą przewidywalne. I co z tym wszystkim począć…?
Nikt nie powiedział Alicji, że zmiana zawsze wiąże się ze strachem. Gdy mamy zostawić nasz dotychczasowy świat i ruszyć w nieznane, nie możemy mieć pojęcia, co nas dalej czeka. Nie można na wszystko przygotować się z stu procentach, bo tak naprawdę nie wiadomo, przed czym się zabezpieczać.
- No tak… przed czym się zabezpieczać? A tak właściwie, to czy ja brnę do przodu, czy uciekam? Myślała Alicja.
Pewnego dnia postanowiła spisać wszystkie swoje wątpliwości w notesie.
- Może jak to wszystko zobaczę, to będzie mi łatwiej podjąć decyzję. Może jak spiszę wszystkie „za i przeciw” zobaczę, gdzie ja właściwie jestem? W jakim momencie mojego życia?
Otworzyła kajet… No i od czego zacząć?
Podzieliła kartkę na pół. W nagłówkach napisała:

Czego chcę?                                                              Czego nie chcę?

Próbowała zacząć od pierwszej kolumny. Nie szło. W głowie miała ogromną pustkę.
„Czego nie chcę?” tu poszło łatwiej. Pojawiły się pierwsze zapisy.
- Nie chcę być dalej sama.
- Nie chcę żyć dalej w biedzie.
- Nie chcę być na garnuszku Grześka i rodziców.
- Nie chcę, by Michał wychowywał się bez ojca.
- Nie chcę dalej mieszkać w tym kraju.
Tu zastanowiła się chwilę. Nie uświadamiała sobie to końca, co właśnie napisała jej ręka.
- „Nie chcę dalej mieszkać w tym kraju?” Czemu ja to właściwie napisałam? Przecież nie tak dawno tłumaczyłam Grześkowi, że nie chcę stąd wyjeżdżać! Co się ze mną dzieje? Czy ja teraz postradałam zmysły? Jak można równocześnie chcieć zostać tutaj i chcieć wyjechać. Przecież to nie jest możliwe. Ja zwariowałam!
Odłożyła na chwilę zeszyt. Jej serce zaczęło łomotać jak szalone. Czy właśnie odkryła, co siedzi w jej wnętrzu? Czego tak naprawdę podświadomie pragnie? A jeśli tego właśnie pragnie, to czemu za wszelką cenę tą myśl odrzuca?
Wstała, poszła do kuchni zrobić sobie mocnej herbaty. To zawsze stawiało ja na nogi. Wzięła gorący kubek do ręki i podeszła do okna. Powoli sącząc herbatę, spoglądała w dal… Krakowskie ulice były takie jak zawsze. Tajemnicze, zasnute mgłą nadchodzącego wieczoru. To był jej dom… Dlaczego więc jej dusza wołała o coś więcej? Nie mogła tego pojąć. Nie zdawała sobie sprawy, ile czasu spędziła przy oknie. Była jak w letargu. Jak jakiś robo-cień, wtopiony w zacisze pokoju. Tak bezpiecznego dla niej pokoju, z tysiącem niebezpiecznych dla niej, myśli w głowie.
- Nie chcę mieszkać w tym kraju… No dobrze, jak nie chcę, to nie. Jak napisało mi się to, to widocznie ma to jakiś ukryty sens. Nie wiedziała tylko jeszcze, jaki.
Podeszła do swojego notatnika. Spojrzała na zapiski. No dobrze, to czego ja jeszcze nie chcę?
Złapała długopis i napisała jednym tchem:
- Nie chcę wyjeżdżać z Polski.
- Nie chcę zostawić rodziców.
- Nie chcę zostawiać mieszkania.
- Nie chcę tracić poczucia bezpieczeństwa.
- Nie chcę być bez pracy.
- Nie chcę być dalej życiowym nieudacznikiem.
- Nie chcę więcej wracać do przeszłości.
No i kolejny raz jej ręka się zatrzymała.
- „Nie chcę wracać do przeszłości.” A przecież od wielu, wielu lat żyję tylko przeszłością. Karmię się nią jak jakaś wygłodniała ptaszyna, szukająca schronienia. I co mi to dało? Oprócz frustracji, to chyba właściwie nic…
Poczuła się ogromnie zmęczona tymi przemyśleniami. Nic nie okazało się łatwiejsze, ale przynajmniej zobaczyła, co udało jej się napisać. Nie wszystko przewidziała. Nawet tutaj. Nie przewidziała, tego, co podyktowało jej serce. Czego sobie zupełnie nie uświadamiała...

- To co ja właściwie chcę?
Zastanowiła się chwilę. To było trudniejsze zadanie. Próbowała zamienić niechcenie na chcenie. Powstały następujące zdania:
- Chcę być dalej z kimś.
- „Z kimś?” To znaczy z Grześkiem, czy to ma być ktoś zupełnie inny? Czy ja nadal kocham mojego męża? Czemu napisałam „z kimś”? nie jestem pewna swoich własnych uczuć? No wspaniale. Znowu wychodzi na to, że nie wiem, czego chcę.
Poprawiła wpis.
- Chcę być dalej z kimś./ Chcę być dalej z Grześkiem.
Taka jego forma była dla niej łatwiejsza, na ten moment, do zaakceptowania.
- Chcę, żeby to, co zarobię, starczało mi na życie.
- Chcę sama o siebie zadbać.
- Chcę , by Michał miał ojca.
- Chcę wyjechać? Czy chcę to zostać?
Na to nie potrafiła sobie odpowiedzieć, więc napisała je w formie dwóch pytań. Może za jakiś czas odpowiedź się pojawi… Może to nie jest moment na właściwą odpowiedź. Może musi więcej rzeczy poukładać sobie w głowie…
- Chcę, by rodzice byli bezpieczni.
No i znów się zatrzymała.
- Może „Nie chcę zostawiać rodziców”, to nie przywiązanie, ale troska o nich. Może dlatego pojawiło się zdanie „Chcę, by rodzice byli bezpieczni”. Może jest jakiś sposób, by pogodzić ze sobą te dwa zdania? Muszę o tym jeszcze pomyśleć...
- Chcę, by moje mieszkanie było zawsze w dobrych rękach, żebym miała gdzie wrócić.
- No i co to ma znaczyć!? Głowo moja, myśli moje, serce moje? Co to ma znaczyć? Czemu ja piszę w ten sposób?! Czy to oznacza, że ja chcę wyjechać? Nie chcę zostawić mojego mieszkania, czy chcę, żeby móc do niego wrócić? To znaczy, że ja chcę jednak wyjechać…?

            Odłożyła długopis. Nie była w stanie dalej pisać. Zatopiła się w swoich własnych myślach. Budziła się całkiem nowa Alicja…

Cdn…


1 komentarz:

  1. Będę zaglądał ! Obserwuje na google +. Pozdrawiam.
    Brajank.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń