piątek, 27 listopada 2015

Drzwi do nowego świata

fot. Ewa Kawalec

„Wiara we własne siły jest mostem łączącym oczekiwania, działania, wkład i wyniki.”

RosaBeth Kantor


Monika zaczęła przygotowywać się no nowej roli. Roli osoby powstającej z otchłani martwych dusz. Martwych dusz młodych ludzi poszukujących swego miejsca na ziemi. Dostała szansę. Szansę na wyrwanie się z szarości dnia codziennego. Szansę walki o dalsze, lepsze życie, o własny rozwój. Może w końcu dostanie pracę swoich marzeń. Ale… czy dostanie??? Czy będzie dość dobra, by przebrnąć przez proces rekrutacyjny? Była jedną z wielu kandydatów. Firma, która zaprosiła ją na rozmowę była ogromna. Wielka i międzynarodowa. Zajmowała się handlem. Monika musiała zapoznać się z jej profilem. Przeglądała strony internetowe poszczególnych oddziałów. Szukała informacji na forach internetowych. Postanowiła, że da z siebie wszystko, by jak najlepiej wypaść na rozmowie. Znów załapała wiatr w żagle. Wróciła do szlifowania języków obcych. Przypominała sobie, zapomniane już w części, zwroty w obcym języku. Stała przed wielkimi drzwiami do możliwej, nowej i z pewnością pasjonującej, pracy zawodowej.
Postanowiła zrobić wszystko, co tylko było w jej mocy, by jak najlepiej poznać specyfikę firmy. Wróciła do studiowania panelów rekrutacyjnych. Skrupulatnie przygotowywała się do wszystkich możliwych pytań, które mogą paść na rozmowie kwalifikacyjnej. Kolejny raz musiała się zmierzyć z poczuciem własnej wartości. Musiała przeanalizować wszystkie swoje mocne strony i znaleźć odpowiednie argumenty popierające tezę jej wewnętrznej wartości i umiejętności, które nabyła.
- Co ja właściwie powiem tym ludziom, gdy mnie zapytają, dlaczego właśnie mnie mają zatrudnić?
-Co ja mam w sobie takiego, co mogą nie mieć inni?
- Czym ja się wyróżniam?
- Czy właściwie czymś się wyróżniam?
- Czy może jestem tylko życiowym nieudacznikiem, który do tej pory nie mógł znaleźć odpowiedniej do swoich możliwości pracy?
- Gdzie jest ta prawda?
- Gdzie leży klucz?
- Co mam mówić, żeby w końcu ktoś mnie zauważył?
- Ale przecież zaprosili mnie na rozmowę, więc może w mojej aplikacji było coś, co przykuło ich uwagę? Ale co to mogło być? Co może być dla nich istotnie?

Monika biła się z myślami. Raz wpadała w euforię związaną z wizją nowego życia, drugi raz dopadał ją ogromny lęk. Lęk przed tym, że nie podoła, że nie odnajdzie się sama w nowym świecie. Musiała przecież najpierw pojechać na rozmowę aż do Krakowa. A to dla niej, osoby, która nienawidziła wyjeżdżać, stanowiło wielką wyprawę. Trzeba było się tam się gdzieś zatrzymać na czas rekrutacji. Nie znała tego miasta. Wszystko tam było takie nowe.
A potem, jakby przeszła proces rekrutacyjny, to będzie musiała tam właśnie ułożyć sobie życie. Próbować budować swoje własne gniazdko. Samotne gniazdko. Z dala od bliskich.
Czy będzie w stanie sprostać takiemu wyzwaniu? Czy potem będzie w stanie się sama utrzymać?

No tak. Codziennie pojawiały się w jej głowie coraz to nowe pytania. Okropnie się bała. Bała się zmian, bała się przyszłości. Nic nie było pewne. Za to wszystko było nowe i ogromnie tajemnicze. Nie wiedziała czego może się spodziewać, więc i nie była w stanie przygotować się w stu procentach na wszystko, co ją czekało. A ona tak bardzo lubiła wiedzieć, co może przynieść przyszłość. W jej mieścinie zawsze wszystko było poukładane i do bólu przewidywalne. Monika lubiła mieć zawsze zabezpieczone tyły. Lubiła planować. Uważała, że gdy podejmuje się czegoś nowego, musi przemyśleć każdy krok, by zminimalizować wizję kolejnej, możliwej porażki. Nie chciała już więcej porażek.
- Monika, wrzuć na luz. Powiedziała jej kiedyś mama. Daj szansę życiu się dziać. Nie wszystko jesteś w stanie przewidzieć. Czasem trzeba pozwolić działać spontaniczności.
- Mamo, myślisz, że to takie łatwe?
- Nie mówię córka, że to łatwe. Mówię tylko, że życie pisze różne scenariusze. Nie zawsze jesteśmy na wszystkie przygotowani, ale zawsze, gdy coś się wali, bądź gdy do czegoś dążymy, w chwili, gdy już myślimy, że nie damy więcej rady, wstajemy i idziemy dalej. Poszukujemy wyjścia problemów, szukamy nowych dróg. Takie jest życie córka.
- To co ja mam zrobić mamo?
- Monika, na początku z tatą ci pomożemy. Jak tylko będziemy mogli. Pomożemy wejść ci na tą nową drogę.
- A potem?
- A potem dasz sobie radę, zobaczysz. Po prostu słuchaj serca, obserwuj znaki i bądź sobą.
- I tyle? Zapytała z niedowierzaniem zdziwiona Monika.
- Tak Monia, to tyle. Gdy nie jesteś w stanie przewidzieć przyszłości, kieruj się tym, co czujesz i pamiętaj, że nigdy nie jesteś sama na świecie…

Słowa mamy zawsze stawiały ją na nogi. To taka mądra kobieta.
-Jak dobrze że ją mam! Pomyślała Monika.

Dzień wyznaczonej rozmowy nadchodził wielkimi krokami. Monika przygotowywała się do wyjazdu. Studiowała mapki Krakowa. Wynajęła pokój na czas rekrutacji. Nadal analizowała wszystko, co może ją spotkać podczas dalszego procesu rekrutacyjnego.
Im bliżej był wyznaczony termin, tym bardziej się denerwowała. Wzięła sobie kilka dni urlopu w pracy. Właściwie wywalczyła ten urlop. Z czasem właścicielka sklepu zaczęła ją traktować jak swoją własność. Była jedyną osobą, która przetrwała tam więcej niż trzy miesiące. Nikt inny dłużej nie był w stanie znieść panującego tam wyzysku. A ona jednak trwała na placu boju. Wojna jednego żołnierza. Walka o lepsze jutro…
Pierwszy raz w swoim życiu postawiła granice. Pierwszy raz odważyła się powiedzieć, że urlop się jej należy. Nie odpuściła, tak jak robiła to do tej pory. I o dziwo, to zadziałało na nią jak swoistego rodzaju wyzwolenie. Poczuła się nagle przez chwilę jak wartościowy człowiek, a nie jak jakaś miotełka do zamiatania podłogi, sterowalna z zewnątrz. Jej wewnętrzna siła powoli zaczynała wychodzić na światło dzienne.
- Dam radę! Teraz nie ma odwrotu. Tutaj zostać nie mogę. To nie ma więcej sensu. A jak chcę wyjechać, stanąć na własne nogi, to muszę to zrobić najlepiej jak potrafię.

- Mamo, dam radę. Jestem chyba gotowa… Powiedziała dzień przed wyjazdem.
- Wiem Monika, ja jestem tego pewna, że sobie poradzisz. Jesteś silną kobietą, pomimo tego, że robisz wszystko, by sobie udowodnić, że wcale tak nie jest. Ja w ciebie wierzę. Powiedziała jej mama, kładąc jej rękę na ramieniu.


Noc przed wyjazdem Monia była pełna emocji. Każda cząstka jej ciała była podekscytowana, a zarazem przerażona tym, co miało się wydarzyć. Jutro z samego rana wyjeżdża. Wyjeżdża i od tego wyjazdu wiele zależy. Zależy jej przyszłość, zależy jej wiara w samą siebie. Czuła, że to jest właśnie moment, w którym w końcu sama sobie musi coś udowodnić. Udowodnić, że jest już dorosła, że jest w stanie wyfrunąć spod kochających i chroniących ją skrzydeł jej wspaniałych rodziców, wprost w otchłań nowego, wielkiego świata…

Cdn...


1 komentarz: