wtorek, 1 grudnia 2015

Tajemniczy proces rekrutacyjny

fot. Ewa Kawalec

„Jeśli szczęście się do nas uśmiecha, trzeba z tego korzystać i starać się mu dopomóc, tak jak ono pomaga nam.”

Paulo Coelho


Po kilku chwilach zaproszono wszystkich do wielkiej sali konferencyjnej. Kilka eleganckich osób stanęło naprzeciwko nich. Wyglądali na bardzo wymagające osobistości. Osoby perfekcyjne pod każdym względem. Monikę przerażał sami ich wygląd.
- Co ja tutaj robię? Pomyślała. Przecież ja nie mam szans… Ale już nie ma odwrotu. Muszę poczekać na wyniki tego nierównego boju i pewnie wrócę do mojego lupeksu, do marnej pensyjki i wyzysku…
Cała jej wiara w siebie nagle zniknęła. Stres zaczął podcinać jej nogi. Czuła, że żołądek podchodzi jej do gardła. Ona, dziewczyna z maleńkiej mieścinki, chciała zawojować świat. Śmieszne. Pomyślała. Jej głowa stała się nagle, jakimś napompowanym balonem, tylko z odrobiną powietrza w środku. Resztę stanowiła pustka. Wszystkie zadania, które powtarzała sobie przez wszystkie dni przygotowań wyfrunęły nagle z jej głowy.
- Co się ze mną dzieje? Pomyślała przerażona. Weź się w garść kobieto! Co będzie to będzie! Czas stawić czoła wyzwaniu. Przecież to są zwykli ludzie, tacy, jak każdy z nas. Weź się kobieto w garść! Bezgłośnie krzyknęła do siebie, by przywołać się do porządku.
Stres próbował wziąć nad nią górę.
- Nie mogę pozwolić, by jakieś przeklęte zdenerwowanie pozbawiło mnie szansy na lepszą przyszłość. Jestem tutaj! Wyglądam jak oni! Więc dlaczego mam się teraz poddać!

Wewnętrzna reprymenda, którą dała sama sobie, pomogła. Nagle jej oddech nieco się uspokoił, serce przestało tak niemiłosiernie walić. Znowu zaczęły do niej docierać wypowiadane przez rekruterów słowa.
Na początek zaplanowany był test z języka angielskiego. Potem każdy z kandydatów miał przejść wstępną rozmowę. Tak zapowiadał się dzisiejszy dzień. Na koniec mieli dowiedzieć się, kto przechodzi do następnego etapu, który miał się odbyć nazajutrz.

- Przecież angielski znam. Tylko muszę uważać, by nie popełnić jakichś głupich błędów. Pomyślała.

Wszystkich kandydatów podzielono na grupy. Skierowano ich do mniejszych sal, gdzie otrzymali testy. Było tam trochę zadań gramatycznych. Należało też napisać e-mail do innego oddziału firmy, dotyczący dostawy towaru oraz sformułować pismo do klienta, informujące o zmianach w płatnościach.

Za pierwszym razem, gdy Monika przeczytała test, wpadła w panikę. W głowie znów pojawiła się pustka.
- Weź kilka głębokich oddechów, zacznij od tego co wiesz. Powiedziała sobie w duchu.

To pomogło. Zaczęła rozwiązywać poszczególne zadania. Gdy stres opadł, wszystko wydało się jej o wiele łatwiejsze. Powoli jak mózg zaczął otwierać potrzebne do wykonania zadania szufladki. Wyrazy w obcym języku przypływały same. Nagle przypomniała sobie, czego się uczyła, do jej głowy przywędrowały wzory oficjalnych e-maili i pism. Z czasem zaczęła normalnie funkcjonować. Myślenie wróciło. Skrupulatnie sprawdziła swoją pracę. Po wyznaczonym czasie oddała test i opuściła salę.
Do rozmowy miała jeszcze chwilę czasu. Postanowiła pospacerować korytarzami firmy. Napotykane po drodze biura wyglądały tak, jak w jej porannych marzeniach.
- To niesamowite. Czy ja miałam jakieś widzenia? Czy to dzieje się naprawdę? Czy może śnię na jawie?
Nagle zrobiło jej się gorąco. Nie miała pojęcia skąd te dziwne spostrzeżenia. Jakim cudem jej marzenia odzwierciedliły rzeczywistość w jakiej się znalazła.
- Może to jakiś znak dla mnie. Mama zawsze mi powtarzała, żebym uważała na znaki i kierowała się sercem.
A serce podpowiadało jej, że to miejsce jest dla niej. Nie wiedziała czemu, ale czuła się w tych murach jak ryba w wodzie. Nie umiała sobie wytłumaczyć dlaczego. Coś ją ciągnęło do tego miejsca.
Weszła do toalety, by się nieco odświeżyć. Spojrzała w lustro. Zobaczyła swoje kobiece odbicie. Z szarej myszki, w ciągu jednego dnia, przemieniła się w jakąś tajemniczą, bliżej jej nie znaną, business woman. A jednak to była ona. Ta sama osoba, tylko w zmienionym opakowaniu i z rosnącą wewnętrzną siłą, popychającą ją do realizacji głęboko przez lata skrywanych marzeń.

Te wszystkie uczucia, miotające się w jej wnętrzu były takie nowe. Nowe miejsce, nowe życie, nowe emocje…

Nagle przypomniał jej się cytat Dominicka Coniguilaro: „Jeśli chcesz osiągnąć to, czego nigdy nie miałeś, musisz robić to, czego nigdy nie robiłeś.”

- No właśnie, a ja teraz robię to, czego nigdy wcześniej nie robiłam. Może to jest klucz?

Spojrzała jeszcze raz w lustro. Tym razem zobaczyła po drugiej stronie kobietę silną i zdeterminowaną by osiągnąć wyznaczony cel.

Czekała ją rozmowa indywidualna. Wzięła głęboki oddech i ruszyła ku  dalszej części procesu rekrutacyjnego.

Rozmowy odbywały się w kilku pomieszczeniach. Ona została zakwalifikowana do pokoju nr 12. Razem z nią czekało piętnaście innych osób. Była dziewiąta w kolejce. Czas pod drzwiami dłużył się okropnie. Wychodzący z pomieszczenia jej rywale, mieli okropnie dziwne miny. Wyglądali na całkowicie zakręconych i zbitych z tropu.
- Co się dzieje za tymi drzwiami? Zastanawiała się.
- Coś musi się tam dziać takiego, co wybija tych ludzi z rytmu.
Przypomniała sobie informacje dotyczące rozmów kwalifikacyjnych, które przeglądała. Dział „dziwnych pytań”. Może tam padają tego typu pytania? „Jakby pani policzyła liście na drzewie?”
- Dziwne pytanie zapewne oczekuje dziwnej odpowiedzi… Uśmiechnęła się sama do siebie.

Ona czasami miewała szalone pomysły. Ale to było w czasach, gdy uważała, że jest w sanie zawojować świat. Potem, to gdzieś uciekło. Teraz przyszedł czas, by odkopać swoją kreatywność, najwyższa pora ku temu.

Weszła do środka. Przywitało ją dwóch eleganckich panów, których zapamiętała z porannego spotkania na sali konferencyjnej. Obaj z kamiennymi twarzami, profesjonalni w każdym calu. Poprosili ją żeby usiadła.

- No to czas, na rzeź niewiniątek. Pomyślała i zajęła wskazane miejsce.


Cdn…

2 komentarze:

  1. Rekrutacja:
    - Na jakim stanowisku chciałaby Pani pracować?
    - obojętne
    - Co pani umie?
    - ???
    Czasami tak to wyglada

    OdpowiedzUsuń
  2. Rekrutacja to czasem straszne przeżycie. Najgorsze jest to, że osoby przeprowadzające rozwowy kwalifikacyjne, nie zawsze pomagają nam w jej przebyciu.
    Pozdrawiam
    http://kobietanaemigracji.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń