czwartek, 3 grudnia 2015

Nasza kreatywność zawsze popłaca.

fot. Ewa Kawalec

„Kreatywność to wymyślanie, eksperymentowanie, wzrastanie, ryzykowanie, łamanie zasad, popełnianie błędów i dobra zabawa.”

Mary Lou Cook

No i tak jak zakładała Monika, stało się. Obserwacja znaków dała o sobie znać.
Po serii standardowych pytań, gdzie opowiedziała o sobie, swoich mocnych stronach i umiejętnościach. Gdy opisała, dlaczego chce pracować w tej firmie i dlaczego właśnie ją powinni zatrudnić, padło jedno z tych, które należą do kategorii dziwnych.
- Gdyby pani miała być produktem Sony, którym pani by była? Zapytał nagle jeden z poważnych rekruretów.

- Pyta pan o produkt Sony, którym mogłabym być, tak?
- Tak, dokładnie.
- Oj, to proste. Powiedziała bez zastanowienia.
- Z całą pewnością nowoczesnym, wielofunkcyjnym smartfonem.

I z zapartym tchem zaczęła opowiadać, jakby się sprawdziła w tej roli. Opowiedziała, jak potrafi odnaleźć się w każdej sytuacji. Jak szybko jest w stanie uczyć się nowych rzeczy, jak dostosowuje się do sytuacji. Jak potrafi wykonywać kilka rzeczy równocześnie. Zarówno tych kreatywnych, jak i tych zwyczajnych. Całość poparła przykładami ze swojego życia. Od studiów poczynając (studiowała przecież kilka kierunków) na doświadczeniach zawodowych i jej zainteresowaniach kończąc.
Nawet się nie spodziewała, jak to pytanie rozbudzi jej szalone pomysły. Rozkręciła się w swoich opowieściach. Nagle stres przestał ją paraliżować. Odszedł gdzieś w niepamięć. Jej wypowiedź była płynna i spójna. Mówiła z ciągłym uśmiechem na twarzy i wielką pasją. „Daj szansę spontaniczności, pozwól swojemu życiu się dziać”. To słowa mamy, które po tym pytaniu rekruterów, zawładnęły nią całą. Jej wielka kreatywność, którą przez całe miesiące tłumiła w sobie, w końcu wydostała się na zewnątrz.
Kończąc wypowiedź, ukradkiem spojrzała na panów, siedzących naprzeciwko. Zauważyła delikatny, prawie niezauważalny uśmiech, na twarzy jednego z nich.

- To dobry znak, pomyślała. Ach te mamine znaki. Jak to jest ważne, by ich nie przegapić…

Rozmowa upłynęła jej bardzo szybko. Wydawało się, że trwała zaledwie chwilę.
- Dziękujemy pani, to wszystko. Proszę czekać na ogłoszenie wyników. Będą koło godziny czternastej.
- Dziękuję również.
Pożegnała się i wyszła na korytarz.

Spojrzała na resztę kandydatów pod drzwiami.
- Ale panią wymaglowali.
- Tak? Zapytała z zaciekawianiem.
- Była tam pani prawie czterdzieści minut. Nikt przed panią nie był tak długo w środku.
- Ojej, jak nawet nie poczułam, że to tyle aż czasu minęło. Odpowiedziała z uśmiechem.

Zostawiła przerażonych jeszcze bardziej konkurentów i postanowiła zejść na dolny hol, do małego barku, napić się kawy i coś zjeść. Do ogłoszenia wyników było jeszcze chwilę, a ona od rana nic nie jadła, co właśnie sobie uświadomiła. Nie była w stanie do tej pory nic przełknąć. Gdy wyszła z rozmowy, poczuła okropny głód.
Usiadła przy stoliku, tyłem do drzwi, czekając na zamówienie.
- Witam panią. Znowu się spotykamy.
Usłyszała znajomy głos. Odwróciła głowę. To był poranny znajomy.
- Czy mogę się dosiąść? Nie ma pani nic przeciwko? Zapytał grzecznie.
- Proszę bardzo. Chętnie zamienię z kimś kilka słów.
- Pani już po?
- Czekam na wyniki dzisiejszego dnia. Jak się uda, to jutro kolejny etap.
- To tak, jak u nas. Też kazali czekać. Mają dać odpowiedź około godziny czternastej.
- To tak, jak u nas. Odpowiedziała Monika.
- Pozwoli pani, że postawię pani kawę?
- Dziękuję, już złożyłam zamówienie.
- Szkoda… To może pozwoli się pani zaprosić na obiad, gdy będzie po wszystkim?
- Ale… my przecież prawie się nie znamy…
- Proszę nie odmawiać. Tak dobrze nam się rozmawia. A może niedługo będziemy razem pracować. Bardzo panią proszę. To tylko obiad. Tu niedaleko jest taka przytulna knajpka z wyjątkowym jadłospisem. Mam wobec pani dług wdzięczności. Dzięki pani nie denerwowałem się tak i dałem radę przebrnąć przez te wszystkie procedury dzisiejszego dnia. Będzie mi naprawdę bardzo miło, gdy pani się zgodzi.
- No dobrze... Ale tylko na chwilę. Pan też mi pomógł dziś. Też mniej się denerwowałam.
- To super. To jesteśmy umówieni. Będę na panią czekał przed głównym wejściem. To do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Monika odprowadziła wzrokiem tajemniczego mężczyznę do wyjścia z barku.
- Coś takiego. Nigdy wcześniej nic podobnego mnie nie spotkało. Jakiś dziwny zbieg okoliczności. Nie dość, że nowe miejsce, to jeszcze nowy tajemniczy znajomy. I do tego mężczyzna. Nigdy bym się tego nie spodziewała.
Monika do tej pory, nigdy jakoś nie miała szczęścia do nowo poznawanych mężczyzn. Miała zaledwie kilka koleżanek. Kolegów, było jak na lekarstwo. Nie miała doświadczenia w tej materii, co napawało ją lekkim przerażaniem. Wszystko tego dnia działo się tak szybko…

No ale czas było wrócić do rzeczywistości. Zbliżała się czternasta. Czas wyników dzisiejszych zmagań. Obawiała się tego, co za chwilę usłyszy. Ale musiała stawić czoła przyszłości. Powoli wstała od barowego stolika i podążyła w stronę windy.



Cdn…

2 komentarze:

  1. Łoooo <3 Ale się wkręciłam! Ledno zaczęłam czytać a tu już koniec :( Czekam na więcej :)
    Serdecznie zapraszam do siebie :) http://tangledstories314.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń