poniedziałek, 28 grudnia 2015

Jak zawirowania młodości wpływają na nasze wybory

Fot. Ewa Kawalec


„Młodość jest ciężka i gorzka, jest niezgodą na świat i niezgodą na siebie, jest od początku zmaganiem się z czułością i cierpieniem.”

Zofia Nałkowska

  
            Michał był szalonym nastolatkiem. Uwielbiał beztroskę, kolegów, imprezowe życie. Nigdy się nie zastanawiał nad tym, kim kiedyś w życiu chce być. Jaki zawód będzie wykonywał. Żył sobie z dnia na dzień, łapiąc chwile, nie zastanawiając się nad tym, co przyniesie mu jutro. Nie lubił szkoły. Kojarzyła mu się ona z nadmiernymi obowiązkami, zbędną wiedzą i nudą. Nic go tam nie ciekawiło. Potencjał miał duży, ale nigdy go nie wykorzystywał. Pracował tylko na minimum, po najmniejszej linii oporu. Jak się nie przygotowywał w ogóle do zajęć to i tak wyciągał na dopuszczające i tróje. Po co mu było więcej. Żadnemu z jego kolegów nie zależało na nauce, więc po co miał się wychylać. Po co robić sobie kłopoty i narażać się na brak akceptacji kolegów. Ryzykowne… Jeszcze go odrzucą z paczki i przykleją łatkę kujona. Lepsze były sporadyczne piwka z koleżkami tudzież papierosek. Namiastka dorosłości (jak mu się wtedy wydawało…).
- Pokaże tym starym zgredom kto tu rządzi. Powtarzał sobie w duchu, gdy tylko ktoś z dorosłych próbował zaapelować do jego poczucia odpowiedzialności.
- Co oni wiedzą. Uczyli się i tak zarabiają marne grosze lub siedzą na bezrobociu. Po co więc mam się przemęczać. Powtarzał sobie.
Imprezy i używki wciągały. Dawały złudne poczucie dorosłości i wielkiej mocy. Z czasem posuwał się coraz dalej. Często w weekendy wracał do domu pijany. Rodzica załamywali ręce.
- Co ty wyprawiasz Michał! Zwariowałeś! Co ty chcesz pokazać! Za młody jesteś na takie wyskoki! Masz szlaban!
Niestety im więcej szlabanów, tym on więcej stawał się rogaty i buntowniczy.
- Rodzice! Co to za rodzice! Nawet nie stać ich na to, żeby mi zafundować porządne wakacje, czy chociaż konsolę do gry, taką jaką mają koledzy! Łażą do tej swojej roboty i ledwo wiążą koniec z końcem!
Michał uważał, że wszystko mu się należy. W domu nigdy nie miał żadnych obowiązków. Rodzice uważali, że nie musi. Najpierw był za mały, potem mógłby jeszcze sobie coś zrobić, jakby pomagał w domu. Gotowanie to babska sprawa, a majsterkowanie należało do ojca, który uważał, że nikt lepiej niż on nie wykona drobnych napraw lub remontów. Nie widział potrzeby przekazywania tej tajemnej wiedzy synowi. Michał zresztą i tak nigdy się do tego nie garnął. Matka nawet herbatę mu zawsze robiła sama, żeby się przypadkiem nie poparzył. Efekt tego był taki, że Michał nie potrafił sobie ukroić chleba w wieku piętnastu lat. Miał się uczyć. Nic więcej.
Ale sęk w tym, że jego to w ogóle nie interesowało. W domu się nudził, w szkole się nudził. Szara, codzienna rzeczywistość. Rodzice byli ciągłe zabiegani. Ciągle byli w pracy. A jak nie byli to i tak całymi godzinami kłócili się o pieniądze i o to, przez kogo w tym miesiącu nie wystarczy na wszystkie rachunki. On wtedy zamykał się w pokoju lub uciekał do kolegów. Po co było tego słuchać. Żałosne!
Z Michałem nikt tak naprawdę nie rozmawiał. Wydawano mu tylko polecenia lub rozliczano za stopnie szkolne. Stopnie, które Michał miał w dalekim poważaniu. Jak miał dziesięć lat, wymyślił sobie, że wyjedzie za granicę, jak tylko osiągnie pełnoletniość. Będzie zarabiał kupę kasy i wszystkim jeszcze pokaże, jak wygląda udane życie.
Beztroska panowała w jego życiu. To był niezły sposób na funkcjonowanie. Odsunął wszelkie zasady, które próbowali wpajać mu dorośli. Dla niego nie były autentyczne. Jedno mu kazali robić, mówili, co należy, a sami robili dokładnie odwrotnie. Więc co to za przykład! Michał musiał wymyślić sobie wszystko sam. Jak tamto nie działało, to po co to powtarzać. On wiedział najlepiej! Jedynymi ważnymi osobami w jego życiu stali się koledzy. Gdy tylko zachowywał się tak jak oni, mógł liczyć na akceptację.
- Michał idziemy na wódkę w sobotę, idziesz z nami?
- Nie wiem, czy starzy mnie puszczą.
- Jak to nie wiesz? Starych będziesz słuchał? Kto by słuchał takich starych zrzędów? Nie mów, że się ich boisz? Piotrek stawia. Ma imieniny. Będzie niezła impreza.
Michał nie chciał pokazać, że będzie gorszy. Zależało mu na akceptacji rówieśników jak na niczym innym. Nigdy nie był w stanie wyrazić własnego zdania. Gdy ktoś mu coś powiedział (zwłaszcza jak to był ktoś z jego paczki) to wierzył w to bezgranicznie.
- Michał, głupi jesteś. I co ci zrobią jak pójdziesz. Kto by słuchał starych. Nikt z nas tego nie robi i zobacz, wszystko możemy. Grunt to sobie starych wychować.
- A skąd bierzecie kasę?
- Jak to nie wiesz, idzie się do matki i mówi – dawaj stówę, bo jak nie to pożałujesz, już więcej mnie nie zobaczysz. I daje. To nie wiesz, jak się to robi?
No nie wiedział, ale przecież przyznać się do tego nie mógł. Jeszcze pomyślą, że jest takim lalusiem, że jeszcze słucha matki i ojca.
- No to co, przyjdziesz, mamy rozumieć…
- Jasne… przyjdę.
I tak, żeby zabłysnąć w towarzystwie okłamywał rodziców jak mógł. Jednak mimo tego, co mówili jego brachowie, trochę się ich obawiał. Czasem wydawało mu się że może jednak dorośli mają rację. Ale szybko ten głos w sobie tłumił. Tak na wszelki wypadek, żeby nie było obciachu.
Rodzice coraz częściej załamywali ręce, ale zupełnie nie wiedzieli, co z tym fantem począć. Nie wiedzieli, czemu ich syn tak się zachowuje. Uważali, ze wszystko zawsze robili najlepiej jak tylko mogli, więc dlaczego? To prowadziło do kolejnych kłótni między nimi. Ojciec i matka obwiniali się wzajemnie. Każde z nich nie miało sobie nic do zarzucenia, za to swojej drugiej połówce i owszem. Przecież ktoś musiał być winny temu, jak zachowuje się ich syn. Czasem cały wieczór potrafili przewrzeczeć na siebie. Wyciągali wtedy najgorsze brudy. Aż przykro było tego słuchać. Dla młodego to była jednak mimo wszystko niezła opcja, bo nie skupiali się wtedy na nim. Gorzej, jak przypominali sobie o jego istnieniu. Wtedy robiło się gorzej…
- Michał, jak ty się dostaniesz do szkoły z takimi ocenami! Przecież nic w domu nie musisz robić, nigdy nie kazaliśmy ci pomagać, żebyś się mógł uczyć. Wszystko co mamy, poświęcaliśmy zawsze tobie. I tak się odwdzięczasz?!
- Mam to gdzieś! O nic was nie prosiłem!
Próba nawiązania jakiejkolwiek nici porozumienia kończyła się potworną awanturą. Do Michała nic nie docierało. Do jego rodziców również…

            Niestety wybór szkoły zbliżał się wielkimi krokami. Michałowi było wszystko jedno, gdzie pójdzie. I tak na nic mu szkoła. Ale ktoś sobie wymyślił, że w tym kraju młodzi muszą się uczyć do pełnoletniości, więc jakoś te kilka lat jeszcze musi gdzieś przekimać. A potem wyjedzie i tyle go będą widzieć.
Koledzy szli do samochodówki. Podobało im się to. Michał nienawidził silników, smarów, samochodów i motocykli. Ale przecież przyznać się do tego nie mógł. Wszyscy znajomi się tym pasjonowali, więc trzeba było choć trochę wiedzieć, o czym oni mówili. A przecież tak naprawdę szkołą się nie liczy, ważne, by nie stracić kumpli.
- Przekimam jeszcze te trzy lata i nikt więcej nie zmusi mnie do nauki. Powtarzał sobie w duchu.
Egzaminy zdał ledwo. Do samochodówki nie trzeba było wyszukanych stopni. Zresztą postanowił iść do zawodówki.
- Tam podobno nie trzeba robić nic. Jak się tylko chodzi, to nauczyciele zaliczają (tak mu koledzy powiedzieli). Więc po co się było wysilać. Podobno miały tam być jakieś warsztaty, czy coś… To na szczęście nie nauka. Zawsze można pokombinować. Może zaliczą bez chodzenia. Zobaczymy. Wszystko przede mną. To dopiero koniec gimnazjum. Zresztą szkoła jest w mieście, to rodzice już nie będą w stanie mnie kontrolować. Będę mógł robić co mi się tylko będzie podobało…
Rodzice oczywiście próbowali protestować, ale z jego ocenami i tak nie było większych szans na lepszą szkołę. Zachowania też nie miał najlepszego, sam się o to postarał, więc musieli odpuścić. Po raz pierwszy poczuł, że jest kowalem swojego losu…
Witaj beztroskie życie!!! Jeszcze wakacje i biorę swój los w swoje ręce!!!


Cdn…


2 komentarze:

  1. Bardzo mądrze napisane! Kurcze zgadam się w tym serio w 100%

    NOWY POST
    Komentarz u mnie = Komentarz u Ciebie
    http://bieganiejestspoko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak bardzo zależy nam na opiniach innych,że robimy to co im się podoba zamiast tego co słuszne. Zapominamy o tym co w życiu najważniejsze.
    Świetnie napisany post!

    OdpowiedzUsuń