fot. Ewa Kawalec |
„Tak długo jak będziesz
przejmował się tym, co sądzą o tobie inni, mają cię w ręku. Dopiero kiedy
przestaniesz wypatrywać uznania z zewnątrz, będziesz panem samego siebie.”
Neale
Donald Walsch
- Wiesz Słoniku, tak bardzo bym
chciała wykładać na uczelni….
- Za mało tego chcesz.
- Taak, oczywiście….
- Tak, bo jakbyś bardzo tego
chciała to byś już dawno to zrobiła – usłyszała.
- Zobacz ja całe życie bardzo
chciałem podróżować. I co, teraz to robię. Co rok na urlopie wyjeżdżam w różne
miejsca świata. A przecież pracuję tam, gdzie zawsze. Pamiętasz, pasjonowała
mnie fotografia. Od młodych lat próbowałem to robić. I co, w wieku 45 lat
zrobiłem kurs fotograficzny i teraz mam swoje studio. Mówię ci, za mało
chcesz…
Wściekła się. Jak on mógł
powiedzieć, że za mało tego chcę! Przecież, ja ciągle o tym myślę! Stwierdziła,
że jej plany nie są wykonalne. Bo przecież trzeba się dostać na uczelnię,
zacząć więcej czytać. Przecież ma za małą wiedzę. Z pracy na uczelni na
początku nie da się przecież wyżyć. Tak mówiły jej koleżanki, które tego
próbowały po studiach (sama tego nie sprawdziła nigdy…). No i pracuje na
okrągło, więc kiedy ona ma to zrobić! To nierealne. Mrzonki i farmazony z
tym chceniem… Ale… przecież Słoniowi się udało – przez chwilę pomyślała i zaraz
sobie wytłumaczyła, że on przecież miał warunki do realizacji marzeń. No ale… (czy
zawsze musi mi się pojawiać w głowie jakieś cholerne ALE!) może jednak, ma
rację. Myślę, ale nie robię z tym nic. Pomyślała. Może to nie jest to, o czym
ja naprawdę marzę. Może mnie to tak przeraża, że nawet nie zaczynam szukać
informacji, jak do tego dojść. Może wygodniej jest tylko mówić, że nic się nie
da, że nasze życiowe realia na to nie pozwalają, że nie stać nas na realizację naszych
wymyślonych zamierzeń. Ale… przecież to wszystko wygodne wymówki. Lepiej się
czujemy jak znajdujemy wytłumaczenie tego, że nic nie robimy? I zrzucamy
odpowiedzialność za to na cały świat, tylko nie na siebie. Po kilku dniach zostawiła
tą myśl, bo zaczynała wywoływać niewygodna wyrzuty sumienia. Żyła sobie dalej z
dnia na dzień, tracąc wiarę w to, że nadaje się do czegokolwiek innego niż do
tego, co obecnie wykonuje. Tylko z czasem okazało się, że codzienna praca
zaczyna jej nie wystarczać. Gdy poznała już wszystkie obowiązki i się ich
nauczyła, odkryła, że zaczyna ją to nudzić. Że przychodzi do pracy i wykonuje
codziennie to samo. Próbowała wymyślać nowe rzeczy i działania, ale często spotykały
się one z murem uprzedzeń innych. Po co… To się nie da… I tak nikt tego nie
doceni… Nie opłaca się to… Skąd na to wziąć kasę… itd.
Ale pewnego dnia powiedziała:
dość użalania się nad sobą. Jeśli sama nie zaczniesz działać, nikt za ciebie
tego nie zrobi. I będziesz za to obwiniać wszystkich, że zmarnowałaś swoje
życie.
Dobrze. Tylko co ja właściwie
mogę zmienić, co ze sobą zrobić? Zaczęła poszukiwania tożsamości. Wróciła do
gry na gitarze, myślała o nauce języka obcego. Ale niedługo przyszły wątpliwości.
Po co? Przecież i tak nie mam szans na realizację. Właściwie, to do czego ja to
mogę wykorzystać? I znów myślenie wróciło do punktu wyjścia.
- Ola, zrób coś w końcu ze sobą!
Chcesz coś zmienić – to nie miaucz tylko w końcu to zrób! Zacznij się wreszcie
rozwijać!
- To nie miejsce dla Ciebie, ty
musisz robić coś więcej. Widzę, że się tu dusisz. Walcz o siebie.
I po kilku latach dojrzewania do
odkrywania siebie zaczęła znowu myśleć. Przypomniała sobie tak wiele zdań
wypowiadanych do niej.
- Po co kombinujesz? Masz dobrą
pracę, to jej pilnuj. Za co będziesz żyć? Nie wychylaj się. No i tak kochani
mordercy pomysłów rozwiewali przez wiele lat jej marzenia.
Jednak w końcu dojrzała do zmian.
Obrała cel, wyznaczyła sobie zadania do wykonania i zaczęła je realizować. O
dziwo, to czego chciała, to wcale nie była uczelnia… I co cię okazało? Marzenia
zaczęły się dziać. Przypomniała sobie dawną rozmowę ze Słoniem. „Za mało
chcesz, jakbyś bardzo chciała, już dawno byś to zrobiła.” Tak miał rację. Bo by
coś zmienić trzeba tego bardzo chcieć. Tylko, jak się okazało, jest jedna
bardzo ważna rzecz – trzeba wiedzieć,
czego tak naprawdę się pragnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz