niedziela, 23 sierpnia 2015

Wybrała złą firankę...

fot. Luka Kwiatkowsky


„Nie znam bardziej optymistycznego faktu niż ludzka zdolność do ulepszania życia dzięki świadomemu działaniu. Jeśli ktoś z ufnością podąży za swoimi marzeniami i postanowi prowadzić życie, które sobie wyśnił, bardzo szybko osiągnie niespodziewany sukces.”
Walden Thoreau



-Ty majkucie, przełóż ołówek do prawej ręki.
- Ale tak mi lepiej, nie umiem prawą.
- Nie będziesz pisać tak jak nieuki! Przekładaj ołówek albo ci zabiorę książki.
Lubiła książki, posłusznie przełożyła ołówek. Bała się. Ale gdy tylko została sama, przekładała go do drugiej ręki. W końcu to się wydało i była pilnowana, jak pisała. Nie dało się oszukiwać. Trzeba było nauczyć się pisać ręką prawą, co było strasznie trudne… Pozwolono jej tylko wycinać „na majkuta”…
- Ale ty bazgrzesz. Uważaj co piszesz, nie możesz ładniej?
- Staram się, ale nie mogę. Nie daję rady tą ręką.
- To się postaraj – słyszała.
- Co masz zadane? – zapytała ciocia - polonistka, która pomagała jej odrabiać lekcje.
- Napisać opowiadanie o ulubionej porze roku.
- To napisz o wiośnie albo o lecie.
- Ale ja chcę o przedwiośniu (bo tak nikt na pewno nie będzie miał, pomyślała).
- Chyba zwariowałaś!!! Co ty napiszesz o przedwiośniu, że jest chlapa, szaro, zimno i paskudnie. Czy ty zawsze musisz mieć jakieś zwariowane pomysły? Nie możesz normalnie, jak wszyscy?
- Chciałam, żeby tyło inaczej. Podoba mi się przedwiośnie.
-Nie wymyślaj! Pisz o lecie – usłyszała.
Wściekła się strasznie, bo kolejny raz nie mogła być sobą.
- Nie odzywaj się, jak mówią dorośli. Jesteś za mała, żeby zabierać głoś. Siedź cicho i słuchaj.
- Jak sprzątasz??? Zamiatasz tylko środek, a po kątach śmieci. Weź się w końcu za robotę i zrób to porządnie.
- Nie tak, nie widziałaś, jak ja ustawiałam szkło na półce. Zrób tak samo, po co to przestawiasz.
- Podaj ojcu obiad, bo czeka. Zmęczony wrócił z pracy w polu.
Aleee, ja też z nim wróciłam… pomyślała, ale nie mówiąc nic wstała i podała zupę.
- Weź się w końcu za naukę, jak się nudzisz, przeczytaj jakąś książkę albo zrób coś.
Ale ja nie mam na to teraz ochoty, cały tydzień zakuwałam. Chcę odpocząć. Pomyślała.
- Co się tak zamartwiasz? Jakie ty możesz mieć teraz problemy. Przecież wszystko masz. Jak dorośniesz, to poczujesz, co to są problemy.
- Nie pójdziesz do tej szkoły!!
- Dlaczego? Ja chcę!
- To, że ty chcesz, to nic nie znaczy. Do tego liceum, które wybraliśmy dla ciebie, chodziła cała nasza rodzina i ty też tam pójdziesz i koniec. Każdy z nas wyrósł po tej szkole na porządnego człowieka.
- Nie wychylaj się, pokorne ciele dwie matki ssie. Pamiętaj. Jak będziesz pokorna to znajdziesz pracę.
Bardzo rzadko chwalono to, co robiła dobrze. Uważano, że to jest oczywiste, a jak ją pochwalą, to jeszcze się „zepsuje”.
I tak żyła przez długie lata, wykonując polecenia dorosłych dla świętego spokoju. Przecież mnie wychowują. Dorośli przecież mają zawsze rację. Co ja wiem o życiu.
Kierunek studiów pozwolono jej wybrać samodzielnie. I tu zderzenie z rzeczywistością. Tam usłyszała: niezła jesteś. Potrafisz słuchać. Poradź, jak to zrobić. Ale ty masz wiedzę…
I… zaczęła myśleć… To co oni mówią, to prawda? A co z tym, co słyszałam do tej pory? Kto kłamie? I powoli zaczynała odkrywać, że jej życie jest w jej rękach. Że, by coś osiągnąć musi zacząć o siebie walczyć. Że pokorne ciele niewiele w tym świecie osiągnie.
- Co ty robisz?!!!! Usłyszała pewnego dnia wieszając firankę.
- Ale o co chodzi, co ja robię źle?
- Tyle lat tu mieszkasz i jeszcze nie wiesz, jaką firankę lubię?!!
- Przepraszam, nie potrafię czytać w myślach - pomyślała.
Koniec!! Mam tego dość!!! Nie chcę tak dalej żyć. Chcę w końcu sama decydować o swoim życiu! Chcę się sprawdzić! Chcę uwierzyć, że dam sama radę! Chcę być w końcu dorosła! Tłukło jej się w głowie.
Na drugi dzień spakowała się, pożegnała z bliskimi i wyjechała do wielkiego, nieznanego miasta. Zaczęła życie po swojemu, od podstaw, pozostawiając wszystko za sobą. Wygrała. Osiągnęła już wiele i walczy dalej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz