niedziela, 30 sierpnia 2015

Wielka moc marzeń

fot. Ewa Kawalec
„Cokolwiek zamierzasz zrobić, o czymkolwiek marzysz, zacznij działać. 
Śmiałość zawiera w sobie geniusz, siłę i magię.”
Johan Wolfgang Goethe


- Masz iść na studia prawnicze!
- Mamo nie pójdę! Nigdy nie będę prawnikiem.
- Pójdziesz, bo my z ojcem ci tak każemy.
- Nie, nie będę prawnikiem, nigdy, mówiłem ci już.
- Kim ty jesteś, żeby z nami dyskutować. Jesteśmy twoimi rodzicami i wiemy, co jest dla ciebie najlepsze.
- Studia prawnicze nie są dla mnie, chcę być informatykiem.
- Chyba zwariowałeś!!! I będziesz całymi dniami naprawiał jakieś graty, za marne pieniądze? Nigdy!!
- Mamo, już postanowiłem.
- Jeśli tak, to radź sobie sam. Jak nie złożysz dokumentów na prawo to ani grosza od nas więcej nie dostaniesz. Zrozumiałeś.
- Tak. Sam sobie poradzę, bez waszych pieniędzy.
- Taaak???? Zobaczymy! Niedługo wrócisz do domu z płaczem.
To była jego ostatnia rozmowa z rodzicami przed wyjazdem. Nie przyznał się wtedy, że dostał się na wydział informatyczny, do Krakowa. Trzysta kilometrów od rodzinnego miasta. Nie miał siły dalej prowadzić tej rozmowy. Nie miał wyjścia. Jak chciał realizować swoje plany, musiał o to zadbać sam. Jeszcze nie wiedział wtedy skąd weźmie kasę. Nic nie wiedział. Nie miał planu, nie miał pieniędzy, nie miał gdzie się zatrzymać. Krakowa też nie znał. Wiedział tylko jedno – będzie informatykiem.
- Masz Filip. Powiedziała mu starsza siostra w dzień wyjazdu, podając mu małe zawiniątko.
- Co to jest.
- Weź, to tak na początek. Musisz gdzieś się zaczepić, nie masz pracy. Tylko nie mów proszę rodzicom. Będę trzymać za ciebie kciuki. Jestem z ciebie dumna. Ja nigdy nie miałam odwagi im się sprzeciwić. Zawsze musiałam robić to, czego ode mnie wymagali. Trzymaj się młody.
- Dzięki siostra. Odwdzięczę się, jak będę mógł.
- Nic już nie mów, powiedziała ze łzami.
- Radź sobie młody. Będę myślami z tobą.
- Dziękuję. Do widzenia.
Za godzinę wsiadł do pociągu, do Krakowa… Siostra miała mały salon fryzjerski, ufundowany przez rodziców i mieszkanie. Kochała Filipa. Zawsze podziwiała jego siłę woli. Wiedziała, że musi mu pomóc.
I tak zaczął swoją pierwszą, samodzielną podróż życiową. Pieniądze od siostry pozwoliły na wynajęcie małej klitki na poddaszu, w której mieściła się zaledwie szafa i jego łóżko. Znalazł pracę, w telemarketingu. Tam nikt nie chciał pracować. Za dużo nerwów. Filip wiedział, że nie ma wyjścia. Albo będzie pracował, albo nie będzie miał co jeść. Na początku nie szło mu najlepiej, ale po miesiącu zaczął zdobywać pierwsze kontrakty. Praca umożliwiała mu naukę. Wiedział, że musi być silny. Musiał udowodnić rodzicom, że da rady. Po sześciu miesiącach został kierownikiem grupy sprzedażowej. Pracował jak wariat, bez wytchnienia. Praca, nauka, dom, praca, nauka, dom… I tak w koło. Nie zawsze starczało mu pieniędzy. Studia kosztowały. Nie dojadał, nie dosypiał. Walczył. Pewnego dnia wyczuł, że coś jest nie tak z jego zdrowiem. Był coraz słabszy. Nie potrafił się skupić. Zdecydował się na wizytę u lekarza.
- Ma pan powiększone węzły chłonne. Musimy zrobić badania. Usłyszał.
- Co mi jest panie doktorze?
- Nie mogę panu teraz nic powiedzieć, zobaczymy. Najpierw muszę zlecić panu badania.
Okazało się, że jest poważnie chory. Wycieńczony organizm przestał się bronić. Zaatakowały przeciwciała. Czekało go długie i kosztowne leczenie.
- Jak ja sobie poradzę? Pomyślał.
- Może rodzice mieli rację, wrócę do nich z płaczem… Nie, nie poddam się!!! Nigdy.
I walczył. Czasem było tak, że nie wykupił leków, nie miał kasy… A przecież musiał coś jeść. Były dni, że nie był w stanie podnieść się z łóżka. Wtedy myślał, że dalej nie da rady. Ale nie poddał się. Po roku leczenia wygrał z chorobą. Nawet nie wiedział ile ma w sobie siły. Skończył studia z wyróżnieniem. Praca, którą wykonywał dała mu doświadczenie handlowca. Nauczył się kierować ludźmi. Wspaniale motywował. Jego grupa podpisywała najwyższe kontrakty. Wiedział, że jak on dał radę, to inni też to zrobią.
Pewnego dnia zadzwoniła do niego siostra.
- Filip przyjedź proszę. Mama jest bardzo chora… Wiesz, ona zawsze była zawzięta, myślała, że sobie nie poradzisz, że musi cię prowadzić za rękę. Teraz jest z ciebie bardzo dumna, ale duma też nigdy jej nie pozwoliła przyznać się do błędu. Przyjedź proszę. Ona cię potrzebuje…
Pojechał, telefon siostry bardzo go poruszył. Pogodził się z mamą. Pierwszy raz, w szpitalu, po tych wszystkich latach, ze sobą rozmawiali.
- Kocham cię Filip. Teraz wiem, że bardzo cię skrzywdziłam. Że twoja pasja była prawdziwa. O mały włos nie zniszczyłam ci życia. Przepraszam… Powiedziała ze łzami w oczach.
- Ja ciebie też kocham mamo…
I tak poznali się na nowo. Filip został w rodzinnym mieście. Założył firmę, prowadzi szkolenia, jest ceniony w całej okolicy. Wydał książkę. Podróżuje po całym świecie. Jest szczęśliwy. Mimo ogromnego wysiłku – konsekwentnie realizuje swoje marzenia.
Mama po kilku latach leczenia, również , tak jej kiedyś on, wygrała z chorobą. Teraz wraz z ojcem i siostrą wspierają go jak tylko mogą. Są z niego ogromnie dumni. Pamiętają, że przez swoje ambicje kilka lat temu o mały włos nie stracili syna. Teraz są pewni, że Filip jest silny, mądry, że zawsze sobie poradzi. Niezależnie od tego, jak jego życie dalej się potoczy…



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz