fot. Ewa Kawalec |
„Cokolwiek zamierzasz zrobić, o
czymkolwiek marzysz, zacznij działać.
Śmiałość zawiera w sobie geniusz, siłę i
magię.”
Johan
Wolfgang Goethe
- Masz iść na studia prawnicze!
- Mamo nie pójdę! Nigdy nie będę
prawnikiem.
- Pójdziesz, bo my z ojcem ci tak
każemy.
- Nie, nie będę prawnikiem,
nigdy, mówiłem ci już.
- Kim ty jesteś, żeby z nami
dyskutować. Jesteśmy twoimi rodzicami i wiemy, co jest dla ciebie najlepsze.
- Studia prawnicze nie są dla
mnie, chcę być informatykiem.
- Chyba zwariowałeś!!! I będziesz
całymi dniami naprawiał jakieś graty, za marne pieniądze? Nigdy!!
- Mamo, już postanowiłem.
- Jeśli tak, to radź sobie sam.
Jak nie złożysz dokumentów na prawo to ani grosza od nas więcej nie dostaniesz.
Zrozumiałeś.
- Tak. Sam sobie poradzę, bez
waszych pieniędzy.
- Taaak???? Zobaczymy! Niedługo
wrócisz do domu z płaczem.
To była jego
ostatnia rozmowa z rodzicami przed wyjazdem. Nie przyznał się wtedy, że dostał
się na wydział informatyczny, do Krakowa. Trzysta kilometrów od rodzinnego
miasta. Nie miał siły dalej prowadzić tej rozmowy. Nie miał wyjścia. Jak chciał
realizować swoje plany, musiał o to zadbać sam. Jeszcze nie wiedział wtedy skąd
weźmie kasę. Nic nie wiedział. Nie miał planu, nie miał pieniędzy, nie miał
gdzie się zatrzymać. Krakowa też nie znał. Wiedział tylko jedno – będzie
informatykiem.
- Masz Filip. Powiedziała mu
starsza siostra w dzień wyjazdu, podając mu małe zawiniątko.
- Co to jest.
- Weź, to tak na początek. Musisz
gdzieś się zaczepić, nie masz pracy. Tylko nie mów proszę rodzicom. Będę
trzymać za ciebie kciuki. Jestem z ciebie dumna. Ja nigdy nie miałam odwagi im
się sprzeciwić. Zawsze musiałam robić to, czego ode mnie wymagali. Trzymaj się
młody.
- Dzięki siostra. Odwdzięczę się,
jak będę mógł.
- Nic już nie mów, powiedziała ze
łzami.
- Radź sobie młody. Będę myślami
z tobą.
- Dziękuję. Do widzenia.
Za godzinę wsiadł do pociągu, do
Krakowa… Siostra miała mały salon fryzjerski, ufundowany przez rodziców i
mieszkanie. Kochała Filipa. Zawsze podziwiała jego siłę woli. Wiedziała, że
musi mu pomóc.
I tak zaczął
swoją pierwszą, samodzielną podróż życiową. Pieniądze od siostry pozwoliły na
wynajęcie małej klitki na poddaszu, w której mieściła się zaledwie szafa i jego
łóżko. Znalazł pracę, w telemarketingu. Tam nikt nie chciał pracować. Za dużo
nerwów. Filip wiedział, że nie ma wyjścia. Albo będzie pracował, albo nie
będzie miał co jeść. Na początku nie szło mu najlepiej, ale po miesiącu zaczął
zdobywać pierwsze kontrakty. Praca umożliwiała mu naukę. Wiedział, że musi być
silny. Musiał udowodnić rodzicom, że da rady. Po sześciu miesiącach został
kierownikiem grupy sprzedażowej. Pracował jak wariat, bez wytchnienia. Praca,
nauka, dom, praca, nauka, dom… I tak w koło. Nie zawsze starczało mu pieniędzy.
Studia kosztowały. Nie dojadał, nie dosypiał. Walczył. Pewnego dnia wyczuł, że
coś jest nie tak z jego zdrowiem. Był coraz słabszy. Nie potrafił się skupić.
Zdecydował się na wizytę u lekarza.
- Ma pan powiększone węzły
chłonne. Musimy zrobić badania. Usłyszał.
- Co mi jest panie doktorze?
- Nie mogę panu teraz nic
powiedzieć, zobaczymy. Najpierw muszę zlecić panu badania.
Okazało się, że jest poważnie
chory. Wycieńczony organizm przestał się bronić. Zaatakowały przeciwciała.
Czekało go długie i kosztowne leczenie.
- Jak ja sobie poradzę? Pomyślał.
- Może rodzice mieli rację, wrócę
do nich z płaczem… Nie, nie poddam się!!! Nigdy.
I walczył. Czasem było tak, że
nie wykupił leków, nie miał kasy… A przecież musiał coś jeść. Były dni, że nie
był w stanie podnieść się z łóżka. Wtedy myślał, że dalej nie da rady. Ale nie
poddał się. Po roku leczenia wygrał z chorobą. Nawet nie wiedział ile ma w
sobie siły. Skończył studia z wyróżnieniem. Praca, którą wykonywał dała mu
doświadczenie handlowca. Nauczył się kierować ludźmi. Wspaniale motywował. Jego
grupa podpisywała najwyższe kontrakty. Wiedział, że jak on dał radę, to inni
też to zrobią.
Pewnego dnia zadzwoniła do niego
siostra.
- Filip przyjedź proszę. Mama
jest bardzo chora… Wiesz, ona zawsze była zawzięta, myślała, że sobie nie poradzisz,
że musi cię prowadzić za rękę. Teraz jest z ciebie bardzo dumna, ale duma też
nigdy jej nie pozwoliła przyznać się do błędu. Przyjedź proszę. Ona cię
potrzebuje…
Pojechał, telefon siostry bardzo
go poruszył. Pogodził się z mamą. Pierwszy raz, w szpitalu, po tych wszystkich
latach, ze sobą rozmawiali.
- Kocham cię Filip. Teraz wiem,
że bardzo cię skrzywdziłam. Że twoja pasja była prawdziwa. O mały włos nie
zniszczyłam ci życia. Przepraszam… Powiedziała ze łzami w oczach.
- Ja ciebie też kocham mamo…
I tak poznali się na nowo. Filip
został w rodzinnym mieście. Założył firmę, prowadzi szkolenia, jest ceniony w
całej okolicy. Wydał książkę. Podróżuje po całym świecie. Jest szczęśliwy. Mimo
ogromnego wysiłku – konsekwentnie realizuje swoje marzenia.
Mama po kilku
latach leczenia, również , tak jej kiedyś on, wygrała z chorobą. Teraz wraz z
ojcem i siostrą wspierają go jak tylko mogą. Są z niego ogromnie dumni. Pamiętają,
że przez swoje ambicje kilka lat temu o mały włos nie stracili syna. Teraz są
pewni, że Filip jest silny, mądry, że zawsze sobie poradzi. Niezależnie od
tego, jak jego życie dalej się potoczy…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz