fot. Nicola Mele |
„Często uwagę i zainteresowanie
innych przyciąga nie uroda, czy jej brak, a naturalność i urok ożywionych
emocjami rysów.”
Haruki
Murakami
Bogdan,
odkąd pamięta pasjonował się ludźmi. Nie widział czemu, ale twarze ludzi, ich
emocje, życie to było coś tajemniczego. Godzinami potrafił obserwować innych w
codziennej rzeczywistości.
- Co oni czują? Gdzie tak się
śpieszą? Co siedzi w ich głowach?
Piękno codziennej rzeczywistości…
Wyczuwał, że każdy człowiek ma w sobie ukryte piękno. Widywał zapracowane,
smutne kobiety, które swe wnętrze ukrywały pod płaszczem codzienności. Mimo
grubego, szarego płaszcza, bił od nich jakiś dziwny, bliżej nie określony
blask… Widział to… Ja kiedyś muszę to pokazać. Wtedy nie miał jeszcze pojęcia,
jak to zrobi…
Uwielbiał czytać, oglądać filmy.
Twórczość innych przyciągała go jak magnes.
- Ludzie potrafią tworzyć tak
piękne rzeczy… Myślał często.
Uwielbiał teatr. Teatr życia.
Spektakle, na które chodził budziły w nim jakieś tajemnicze siły. Studiował
kulturoznawstwo. Kultury narodów, religie świata były dla niego niezwykle
tajemnicze. Zadawał sobie pytanie, jak to się stało, że największe religie
świata powstawały daleko od siebie i były tak bardzo podobne. Co za siła
musiała zawładnąć umysłami ludzi, by kierować ich działaniem w podobny sposób. W
odległych krainach, bez dostępu do informacji, bez Internetu, książek, wiedzy… Uwielbiał
szukać informacji na ten temat,. Tajemnice ludzkości są takie niesamowite i nie
do końca odkryte…
Miłość do teatru zaciągnęła go na
kurs aktorski. Tam poznał nowe spojrzenie na życie. Znani aktorzy, odgrywane
role, te niesamowite emocje, przepiękna muzyka. Zajęcia były dla niego
odskocznią od codziennych problemów. Przeszukiwał swojej tożsamości… Nie do
końca wiedział wtedy kim jest.
- Dlaczego w jego wnętrzu
znajduje się tyle sprzeczności? Jak znaleźć tą właściwą drogę? Kim ja właściwie
jestem? Czy mogę taki funkcjonować w tej dziwnie nieokreślonej szarości? Jak
znaleźć tą właściwą drogę? Czy inność może być zaakceptowana?
Przez całe swoje życie borykał
się z szufladkowaniem. Ciągle ktoś próbował go wciągnąć na jakąś „normalną
drogę życia”. A on czuł, że nie mieści się w tej ogólnie pojętej „normalności”.
Interesowały go rzeczy niesamowite, niepowtarzalne, tajemnicze. Sam czuł, że
jest jakąś jedną wielką, sprzeczną niespodzianką. Poszukiwanie swojej
tożsamości ogromnie go przerażało. Latami próbował uciec od siebie samego…
Dlaczego???
Wiedział jedno, że siedzi w nim
jakaś siła, która popycha go do tworzenia. Szukał… Tworzenia??? Jakiego
tworzenia??? Co to jest twórczość? Kim ja sam jestem? Dlaczego ciągle
prześladuje mnie to ludzkie światło? Jak je uchwycić? Jak uchwycić chwilę?
Pewnego dnia poznał się z
aparatem fotograficznym. Obiektyw okazał się rzeczą niezwykłą. Ludzkie światło…
Obiektyw je widział… jego umysł i serce zatracały się w nowych doznaniach…
I tak rozpoczęła się jego
przygoda z fotografią, na studiach, w Krakowie…
Uwielbiał ludzi. Zwłaszcza
ciekawych. Różnorodne osobowości lgnęły do niego… Nawet współlokatorów na
stancji miewał ciekawych. To dziewczyna z niesamowitym głosem, to córka
bioenergoterapeuty, to początkujący muzycy… Każda z tych osobowości była inna,
niepowtarzalna, odosobniona…
Czerpał od innych wiedzę, pasję,
chęć tworzenia. Jego aparat potrafił uchwycić emocje. Jego znajomi uwielbiali
jego sesje. To była niesamowita zabawa. Wtedy wszyscy stawali się jakimś
dziwnym trafem zupełnie innymi ludźmi. Bogdan miał głowę pełną pomysłów.
Potrafił szyć. Całymi godzinami biegał to szmateksach i wybierał jakieś
zapomniane przez innych ubrania. Potem szył, przycinał, przerabiał na nowo i
tworzył jakieś cudowne dzieła sztuki. Ale odkrył, że te działa mają moc dopiero
w połączeniu z konkretnym człowiekiem. Dla każdej osoby z niesamowitą
pieczołowitością dobierał odpowiedni strój. Wtedy ich światło biło niesamowitym
blaskiem… a jego obiektyw kochał to światło…
Pewnego popołudnia, przeglądając
informacje w Internecie i szukając inspiracji natrafił na ogłoszenie: konkurs
fotograficzny… National Geographic. Postanowił wystartować…
Przygotowania trwały całymi
tygodniami. To co stworzy miało być jedyne, niepowtarzalne.
- Taniec…. Nie wiedzieć czemu
wskoczył mu do głowy. Muszę to uchwycić… W tańcu ludzie potrafią się zmieniać…
Jego znajomi, zarażeni jego
pasją, których jego obiektyw niezwykle lubił, z chęcią mu pozowali. On wlewał w
nich jakąś tajemniczą energię. Jego słowa, wypowiadane podczas sesji motywowały
ich do działania. Fotografie układały się w jakieś cudowne, namalowane obrazy…
Wybrał kilka prac, wysłał…
Wygrał… I tak zaczęła się pasja tworzenia… biegał z aparatem po ulicach Krakowa
i łapał chwile…
Niestety, jego
poszukiwania siebie zaczęły zagłuszać pasję. Uciekanie stało się normą. Kraków
zamienił na Warszawę, Warszawę na Berlin, Berlin na Oslo, Oslo na Londyn…
Tam u końcu się zatrzymał. Jego
życie nabrało nowego znaczenia. Pogodził się z tym, że sprzeczności w nim są i
będą. I albo się z tym pogodzi, albo całkowicie się w tym zatraci. Zaakceptował
siebie, takiego, jakim był. I to była najlepsza rzecz w życiu, jaka
kiedykolwiek go spotkała… Jak strach zniknął, okazało się, że życie nabiera
nowego sensu i blasku. Znów tak jak w Krakowie zaczął przyciągać niesamowitych
ludzi. Po latach wrócił do kochanego aparatu… Jego obiektyw odkrywał w ludziach
niesamowite pokłady ukrytych talentów. Potrafił tak namieszać innym w myśleniu,
że zmieniali swoje życie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki…
- To są małe rzeczy, ale tak
potrzebne – powiadał.
- Jak ty dajesz innym dobro, to
ono do ciebie wraca ze zdwojoną siłą.
- Serce i emocje potrafią czynić
cuda.
- Słowa wypowiadane stają się
prawdą.
- Każde doświadczenie jest po
coś. Może gdyby nie trudności, to nigdy nie bylibyśmy tam gdzie jesteśmy. Nigdy
nie wiesz…
Te jego słowa miały niesamowitą
moc. Wierzył w nie i ludzie, którym je przekazywał, też zaczynali w nie
wierzyć. Znalazł drogę do potęgi podświadomości…???
By się
utrzymać pracował w branży całkowicie niezwiązanej z fotografią. Musiał mieć
stały dostęp gotówki. Całe życie mógł liczyć tylko na siebie. Mimo to,
niezależnie od samopoczucia, nie zrezygnował z pasji. Fotografia budziła w nim
siłę do życia, i jak się okazało, do walki z bardzo poważną chorobą… To choroba,
choć była dla niego strasznie przerażająca, nauczyła go kochać każdy dzień tak,
jakby był dla niego ostatnim…
Nie wyobrażał
sobie, by przyznać się do porażki. O chorobie nie powiedział nikomu, zwłaszcza
bliskim… Walczył sam. Uważał, że to była tylko jego wojna. Jego chęć życia była
tak wielka, że nie poddał się. Po roku intensywnego leczenia wyniki znacznie
się poprawiły.
Wtedy postanowił powiedzieć
najbliższym przez co przeszedł. Jak poszukiwał tożsamości, jak walczył sam ze
sobą, jak pokonał chorobę. Bardzo się bał, że nikt go nie zaakceptuje, że zostanie
odtrącony. Ale wiedział, że jeśli w końcu tego wszystkiego z siebie nie
wyrzuci, nigdy nie osiągnie spokoju, będzie żył w kłamstwie, a to go powoli
zabijało.
Czuł, że musi wyspowiadać się
swojemu ukochanemu bratu. Był pewny, że on nigdy go nie zrozumie, a
jednocześnie tak potrzebował jego wsparcia. Brat był dla niego jak ojciec,
którego tak naprawdę nigdy nie miał. Powiedział mu… nikt go nie odrzucił… To
stało się dla niego jakimś wyzwoleniem. Poczuł się jak motyl… A jego pasja
tworzenia wybuchła z niesamowitą siłą. Tłamszone przez lata uczucia w końcu
znalazły ujście… Jego obiektyw natychmiast to wyczuł. Powstały niesamowite
zdjęcia…
To zostało zauważone w pracy i
środowisku. Dostał dodatkowe zlecenia. Mógł zająć się fotografią i tak zarabiać
na życie. Zaprzyjaźnił się z photoshopem, nauczył się fryzjerstwa, odkrył
tajniki wykonywania makijażu, (co było niezwykle przydatne do tego, by ubarwić
jego fotografie). Poznał kolejnych pasjonujących ludzi. Jego prace zostały
wystawione w British Museum
w Londynie. Obecnie marzy o własnym studiu fotograficznym. Powoli przygotowuje
się do realizacji swoich marzeń. Światło ludzi, które mu całe życie towarzyszy,
wskazuje mu drogę. A on jest silny, zawsze realizuje to, co sobie postanowi.
Zdobywa doświadczenie, oddaje się pasji i konsekwentnie dąży do obranego celu,
który z pewnością niebawem osiągnie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz