fot. Ewa Kawalec |
„Człowiek może wytrzymać tydzień
bez picia, dwa tygodnie bez jedzenia, całe lata bez dachu nad głową, ale nie
może znieść samotności.”
Paulo
Coelho
W domu
zaczynało się psuć, gdy Adrian miał dziesięć lat. Był najstarszym z rodzeństwa.
Malwina i Ula były jeszcze malutkie. Niewiele z tego wtedy rozumiał… Kochał i
mamę i tatę, byli dla niego całym światem. Nie wiedział co się dzieje. Nigdy wcześniej
nic według niego nie wskazywało na problemy. Kochający rodzice do tej pory
zawsze byli z nimi (tak mu się wtedy wydawało). Mama pracowała w małym
prywatnym sklepiku w sąsiedztwie, ojciec wyjeżdżał w delegacje, rzadko bywał w
domu. Mama zawsze powtarzała, że ciężko pracuje i bardzo ich kocha. Ojciec, gdy
wracał do domu zawsze przywoził mnóstwo prezentów. Żadne dziecko w okolicy
takich nie miało takich zabawek. Jaka była wtedy radość… Wszyscy koledzy
zazdrościli mu super samochodów, samolotów, kolejek i latawców, książek o
robotach i super klocków.
- Kocham cię tato. Mówił Adrian.
- Ja ciebie też synku… brał go na
kolana i przytulał.
Adrian pamięta jedynie, że czasem
rodzice zamykali się w pokoju i szeptali, choć dość stanowczo coś o kobietach,
wyjazdach, przygodach, wielkim świecie…
Pewnego dnia tato wyjechał i
długo nie wracał.
- Mamo, kiedy będzie tatuś? Długo
będzie jeszcze pracował? Czemu do nas nie przyjeżdża.
Mama nie odpowiadała nic,
gładziła go po głowie i ukradkiem wycierała łzy.
- Tata nie przyjedzie,
powiedziała w końcu pewnego dnia. Już nas nie kocha…
- Jak to nas nie kocha? Co ja zrobiłem?
Czy to przeze mnie? Bo nie odrabiałem lekcji?
- Ma nową rodzinę i nowego syna –
powiedziała wtedy matka.
Poczuł, jakby świat się dla niego
zawalił. Pamiętał, te wspaniałe prezenty, te chwile, spędzone wspólnie z ojcem.
Tak mu go brakowało…
Jego ukochana rodzina nagle
rozsypała się jak domek z kart, które układali dawno temu z ojcem… Wtedy to
było takie zabawne.
- Tata już nas nie kocha,
powiadała coraz częściej mama, z coraz większą złością.
- Zapłaci nam za to, co zrobił!
Jeszcze mnie popamięta! Ze mną tak się nie gra!
Adrian kochał mamę. Nie mógł
wybaczyć ojcu że ich porzucił. Poczuł, że to teraz on jest głową rodziny i musi
wspierać matkę i swoje małe siostry. Nie wiadomo czemu, matka zaczęła go
traktować, jak powiernika swoich problemów. Opowiadała mu, jak bardzo ojciec ją
skrzywdził, jak bardzo go nienawidzi i wpajała, że on też tak powinien czuć.
Przecież ona cierpi. A on tak naprawdę nie wiedział, co czuje. Serce kołatało
mu się w piersi jak oszalałe. Kochał matkę, był zły na ojca, ale… jednocześnie
tak bardzo za nim tęsknił.
Pewnego dnia przyszedł list.
- Nie dostanie ode mnie rozwodu,
po moim trupie!!! Wniosę sprawę o alimenty, będzie słono płacił za naszą
krzywdę!!! Krzyczała matka w rozpaczy.
I tak zaczęła się piekielna
wojna.
Kilka tygodni później w ich domu
pojawił się ojciec.
- Nie będziesz na mnie żerować!
Odbiorę ci dzieci! Mam prawo się z nimi spotykać nie zabronisz mi tego!
Krzyczał pod drzwiami.
Siostry płakały, on – dorosły
Adrian próbował ich chronić.
Po kilku tygodniach rozpoczęła
się sprawa w sądzie. Ciągle ktoś do nich przyjeżdżał i pytał czy kochają mamę,
czy kochają tatę, z kim chcieliby mieszkać…
Adrian czuł, że musi wybierać…
wspaniały ojciec, czy kochana matka???? Nie wiedział. W głębi serca tak samo
ich kochał. Był wściekły na ojca, że ma nową rodzinę, ale kochał go zawsze. Był
dzieckiem. Chciał, tak bardzo chciał mieć normalną, pełną rodzinę… miał
nadzieję, że tato zacznie o nich walczyć. Przecież nie może ich tak po prostu
zostawić…
No i stało się. Jego marzenia
nagle zaczęły się spełniać. Ojciec walczył o to, by zabrać ich na wakacje, jego
i jego siostry. Mamy nie chciał. Awanturował się tak długo, że sąd wyraził na
to zgodę. Matka nie miała wyjścia. Pojechali na wspaniałe wakacje. Do tej pory
nigdy nigdzie nie wyjeżdżali. Jaka to była ekscytująca podróż. Dostali tyle
zabawek. Byli na prawdziwym basenie i wesołym miasteczku, w tak wielkim
mieście. Mogli objadać się lodami kiedy tylko chcieli. Matka im nigdy na o nie
pozwalała. Nie musieli pomagać w domu. Wszystko dostawali. Nowe zabawki, nowe
ubrania, pieniążki. Poznali „nową mamę”. Była jakaś tajemnicza…
- No i widzicie? Gdzie wam teraz
lepiej? Tu niczego nie musicie robić. Wszystko macie. No i kogo teraz bardziej
kochacie? Swoją biedną matkę, czy kochanego tatusia? Ja też mogę być dla was
dobrą matką. Niczego wam tu nie zabraknie. Wasza matka to jakiś nieudacznik.
Nigdy nie potrafiła zadbać ani o siebie, ani o męża, ani o dom, ani o was… -
Wpajała im „nowa mama”.
Ojciec ich rozpieszczał.
- Wynagrodzę wam wszystkie te
stracona chwile. Zostaniecie ze mną, będę o was walczył – powiadał Adrianowi i
jego siostrom.
Uwierzyli, bardzo chcieli
wierzyć… Tato był taki kochany. Nie musieli liczyć się z każdym groszem jak w
domu. Mieli wszystko. W końcu mieli wszystko.
- Tato na pewno ma rację, to mama
ciągle nas kłamała. Nie chciała, żebyśmy byli bogaci. Na pewno. – Tłumaczył
sobie Adrian.
Ale wakacje szybko się skończyły.
Tato odwiózł ich do domu. A tam mama znów zaczęła wymagać. To odrób lekcje, to
uważaj, to nie przeszkadzaj. To nie kupię ci lodów, bo nas na to nie stać.
Musimy najpierw kupić coś na obiad… Pogubił się. W ojca było jak w bajce… Zaczął
nienawidzić swojej mamy. Kłócili się. Nieraz wykrzyczał jej to, co powiedziała
mu „nowa mama”.
- To przez ciebie tato od nas
odszedł. Nigdy go nie kochałaś. Nie chcę z tobą mieszkać!! Wrzeszczał w szale i
rozpaczy…
- On na pewno nas do siebie
zabierze, „nowa mama” nas kocha. Obiecał nam to.. A ty mamo zostaniesz sama.
Nie kocham cię już!!!
Nie zabrał… po latach okazało
się, że zależało mu tylko na pieniądzach, nie na nich. Wtedy ich zabrał, by nie
płacić alimentów. Jak Adrian bardzo cierpiał. Jego marzenia o wspaniałej rodzinie
rozprysły się jak bańka mydlana...
Z czasem
pogodził się z rzeczywistością, ale serce krwawiło długie lata. Nie ufał
nikomu. Tak bardzo zawiedli go kiedyś najbliżsi... I tak dorastał. Z matką i siostrami, jak ich
nowy ojciec, któremu powierzały wszystkie swoje troski. Starał się być silny,
nie pokazywał łez. Facet musi być przecież być silny. A w głębi serca płakał.
Płakał co noc… Tak naprawdę, był z tym sam. Nie odważył przyznać się nikomu, co
tak naprawdę czuje. Chyba nawet sobie… Tak naprawdę nigdy nie wiedział, które
uczucia się prawdziwe, które nie, czego powinien słuchać, a czego nie. Emocje
okazały się być silniejsze. Pewnego dnia, na imprezie, spróbował piwa. Tak mu
się wtedy zrobiło dobrze. Nie musiał nic udawać, nic czuć, nic nie musiał… Czuł
coraz częściej, że jakaś dziwna siła ciągnie go na jakieś bliżej nieokreślone
dno… Uwielbiał uciekać w alkohol. Robił to coraz częściej. Wtedy na ułamki
sekund wieloletni ból odpływał…
- Adrian,
Adrian, wstawaj, proszę, nie odchodź.. nie umieraj… usłyszał kiedyś w amoku
alkoholowym… to chyba matka… a gardle poczuł krew, zasnął…
Obudził się w
szpitalu. Okazało się, że walczyli o jego życie kilka tygodni. Po pijaku, wpadł
pod samochód. Tak mu powiedzieli…
- Co się ze mną dzieje? Ja nic
nie pamiętam… Kto to jest, sami obcy ludzie… nikogo nie poznawał….
Obrażenia doznane w wypadku
uszkodziły mózg. Rozdarte serce, mimo, że krwawiło, chciało żyć… Długo walczył…
Okazał się silny. Pokonał chorobę.
Teraz poznaje
życie na nowo. Rozdarte serce po tylu latach, pozwoliło sobie na zabliźnienie
ran. Powoli staje na nogi. Pomagają mu bliscy. Jest pod opieką specjalistów.
Nie poddaje się i powolutku, powolutku poszukuje w życiu nowej lepszej drogi… coraz
wolniejszy od wspomnień…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz