fot. Ewa Kawalec |
John Fuhrman
Po
porannej krzątaninie i szybkim pożegnaniu z rodzicami Monika pogoniła na
pociąg, który miał ją poprowadzić ku wielkiej przygodzie. Przygodzie życia,
która miała w końcu dać jej szansę zmierzenia się z własnymi umiejętnościami.
Za kilka godzin czekała ją rozmowa kwalifikacyjna. Pierwsza, z prawdziwego
zdarzania. Z dala od rodzinnych stron, z dala od bliskich... Zbliżała się
godzina prawdy.
- Niedługo okaże się ile tak
naprawdę jestem warta. Myślała przez całą drogę Monika.
Przez całą podróż, po raz nie
wiadomo już który, układała sobie w głowie swoje przyszłe wystąpienie.
Wystąpienie, przed jej przyszłymi pracodawcami. Mimo tego, że całymi dniami
ćwiczyła swoją mowę przed lusterkiem, nie do końca była pewna efektów jej
przygotowań. Zrobiła to najlepiej, jak umiała. Reszta była już w rękach innych.
Wszystko zależało od tego, czy zdoła się wstrzelić w potrzeby potencjalnego
pracodawcy.
Po kilku godzinach podróży, z
szamocącym się sercem i duszą na ramieniu wysiadła z pociągu.
- No to teraz muszę jakoś dostać
się do tej firmy.
Mapka, którą miała przy sobie,
wskazywała, że czeka ją przeprawa komunikację miejską. Musiała się tylko
dowiedzieć, jak ma dostać się na miejsce.
- Koniec języka za przewodnika!
Rewolucję życia czas zacząć! Powiedziała sobie i ruszyła przed siebie.
Okazało się,
że nie zaginęła w gąszczu ruchliwych uliczek wielkiego miasta, jak się tego
spodziewała. Wszystko poszło nad wyraz łatwo. W przeciągu niecałej godziny była
na miejscu. Więc miała przed sobą dobre dwie godziny do spotkania. Miała więc
czas, by spokojnie przyglądnąć się nowemu dla niej miejscu. Budynek firmy
prezentował się niesamowicie. Był ogromny, piękny. Taki profesjonalny pod
każdym względem. Był wczesny ranek, więc mnóstwo ludzi właśnie przychodziło do
pracy. Wszyscy tacy zadbani. Eleganckie kobiety, przystojni, zadbani mężczyźni,
w garniturach. Monika szybko spojrzała na siebie, sprawdzając, czy aby jej
ubiór pasuje do tego miejsca. Starała się bardzo, by jej garderoba była odpowiednia
na ten dzień. Staranie dobrany kostium, eleganckie buty, stonowana
kolorystycznie bluzeczka, elegancko upięte włosy i płaszczyk.
- Chyba się nie różnię za bardzo
od tych wszystkich ludzi tutaj. W Internecie pisało, że to dobrze. „Chcesz się
dostać do jakiegoś środowiska, to dołóż starań, by wyglądać jak ludzie z tego
środowiska”. Przypomniał jej się cytat z jednej ze stron, które przeglądała.
Odetchnęła z ulga. Przynajmniej
tu trafiła. Po raz pierwszy od założenia na siebie kostiumu poczuła się jak
kobieta.
W domu, gdy zakładała go na
siebie, czuła się jak w przebraniu. Po wielu miesiącach biegania do lumpeksu w
butach sportowych, spodniach i luźnej bluzie, w idealnie dopasowanym kostiumie
czuła się nieswojo. W lusterku wyglądała zupełnie inaczej niż zwykle. Nawet
tato jej nie poznał. Po raz pierwszy od kilku miesięcy poczuła się kobieco.
Elegancko i profesjonalnie, ale kobieco. To było dla niej zupełnie nowe
doświadczenie. Ale o dziwo, przed wejściem do firmy, gdy porównała się z
otaczającymi ją tam ludźmi, poczuła, że ogrania ją jakaś przedziwna moc.
Pewność siebie nadchodziła wielkimi krokami.
- Czy to jest możliwe, żeby styl
ubierania się dodawał takiej niezwykłej siły? Zastanawiała się.
To uczucie zaczęło jej się
podobać. Siedziała na ławeczce nieopodal budynku firmy i wyobrażała sobie, jak
to by było, gdyby zaczęła tu pracować. Jej myśli powędrowały w przyszłość.
Nagle znalazła się w eleganckim biurze. Ludzie wokół niej sprawiali wrażenie
niezwykle kompetentnych. Ciągle ktoś gdzieś się przemieszczał. Wszyscy
zabiegani, uśmiechnięci. Ona, siedziała za biurkiem, tworząc miesięczny raport
dla szefa…
- Przepraszam, pani też na
rozmowę kwalifikacyjną?
Monika została nagle strącona z
chmury marzeń. Spojrzała przed siebie. Obok niej stał przystojny, wysoki
mężczyzna. Zerwała się z ławki jak oparzona.
- Przepraszam, nie chciałem pani
wystraszyć. Pomyślałem tylko, że moglibyśmy zamienić kilka słów…
- Nie… nic nie szkodzi.
Zamyśliłam się tylko. Powoli wydusiła z siebie.
- Przyglądałem się pani. Była
pani taka nieobecna... Pomyślałam, że pani też na rozmowę. Jakoś przyszło mi do
głowy, że razem będzie nam raźniej. Wyglądała pani na bardzo samotną. Nie
chciałem pani urazić. Przepraszam.
- Ale nic się nie stało. Nie
uraził mnie pan. Po prostu nie zauważyłam pana i trochę się przestraszyłam, jak
nagle usłyszałam pana głos. Tak, ja też wybieram się na rozmowę.
- To już za czterdzieści minut.
Monika z niedowierzaniem
popatrzyła na zegarek.
- Ojej, jak ten czas szybko
płynie. Wydawało mi się, że siedzę tu zaledwie kilka minut. Dobrze, że pan
podszedł, bo chyba straciłam trochę poczucie czasu.
- Ha ha ha, to może jakiś znak.
Roześmiał się nieznajomy. Czy pani pozwoli, żebym na chwilę się dosiadł?
- Proszę bardzo. Odpowiedziała.
Zaczęli ze
sobą rozmawiać. Jakaś dziwna nić porozumienia nawiązała się między nimi. Monika
poczuła, że nie jest już sama w tej ważnej dla niej chwili. Tajemniczy nieznajomy
sprawił, że poczuła, że ma przy sobie jakąś bratnią duszę.
- Na jakie stanowisko pani
aplikuje, jak mogę zapytać? Jeśli to nie jest tajemnicą oczywiście.
- Nie, to żadna tajemnica. Na
stanowisko sekretarki.
- Ja staram się o posadę
handlowca. Dziś rekrutują na kilka stanowisk równocześnie.
- Tak wiem…
- To może wejdziemy już do
środka, by się nie spóźnić?
- Ma pan rację, już czas.
Marzenia,
którym się oddała Monika i rozmowa z tajemniczym nieznajomym sprawiły, że
całkowicie zapomniała o stresie, który ją zżerał przez całą drogę. Weszli do
budynku.
- Pani, chyba musi udać się na
pierwsze piętro. Tak tu pisze. Ja mam stawić się na trzecim. Powiedział,
spoglądając na wywieszkę na drzwiach.
- Tak, chyba tak. Odpowiedziała
Monika.
- Życzę pani powodzenia. Może
jeszcze kiedyś się spotkamy…
- Ja panu również życzę
powiedzenia. Może… może kiedyś…
Każdy z nich
ruszył w swoją stronę. Niedługo po tym Monika znalazła się przez oznaczonymi
drzwiami z napisem „Rekrutacja na stanowisko sekretarki”.
Rozejrzała się wkoło. Była tam
ogromna ilość osób.
- O rany, oni wszyscy starają się
o tą posadę. Ja nie mam na pewno z nimi szans… Ale… dam z siebie wszystko,
Wykonam to zadanie najlepiej jak potrafię. Powiedziała sobie w duchu i zajęła
miejsce w kolejce oczekujących.
Cdn…
Ważne by na rozmowy(nie tylko kwalifikacyjne) przychodzić z nastawieniem, że chcemy komuś pokazać, że jesteśmy wyjątkowi. A nie, że przychodzimy, by się dowiedzieć od kogoś, czy jesteśmy wyjątkowi. Czesto jednak w tym drugim tonie się nastawiamy. Za często...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!