czwartek, 10 listopada 2022

Jak ugrzęzłam na bogactwie, czyli : co jak mam jeszcze kurwa upraszczać...

 


No i poczułaś, to...

Jest Ci w końcu dobrze.

Znaczy nawet inaczej... Tak dobrze, jak teraz to jeszcze w życiu nie miałaś. Masz męża, z którym masz czucie, że możesz wszystko i wystarcza tak, że nie myślisz ciągle o łataniu wielkich dziur w budżecie.

Wspaniały mąż, dzieci, domek, własnoręcznie naprawiany i sytuacja finansowa taka, że w końcu od 10 lat masz pierwszą, całkiem nową kurtkę i buty na zimę... 

W końcu robisz to, co lubisz. Masz więcej czasu. Stawiasz pierwsze kroki w biznesie. Już jest tak, że masz w końcu zdrowie, ukochane olejki terapeutyczne i od lat wymarzony kolagen (który jest Ci teraz ogromnie potrzebny dla odbudowania organizmu) za rabaty. Znaczy, nie musisz w końcu dopłacać...

I się szkolisz, by doskonalić swoje umiejętności.

No i pewnego pięknego dnia wpadasz a zoom, ma być o bogactwie. Więc, z nadzieją w sercu stajesz do kolejnego w życiu etapu. Tego jeszcze nie udało ci się doświadczyć w tym życiu, więc szukasz rozwiązań ciągle i ciągle....

Zaczyna się super, przekonania, traumy, schody... Kamień z serca... Bo to już odkrywasz w sobie od kilku dobrych lat, to myślisz - będzie dobrze...

Aż tu pewnego dnia... Zoom o dochodzie netto, oszczędzaniu i inwestowaniu. Tak na marginesie, zoom pojawia się w czasie, gdy ceny wszystkiego szybują w górę jak głupie, inflacja rośnie, a pieniądz, który jeszcze rok temu coś był wart, dziś leci na łeb na szyję. 

Ale co tam, myślisz. Dochód netto to dochód netto. Dodasz wszystkie zarobki, zasoby, odejmiesz długi i wydatki i zobaczysz, co tak naprawdę masz...

Do tego słyszysz magiczne słowo bogatych:

Chcesz mieć majątek, upraszczaj... Wydawaj mniej niż zarabiasz i jeszcze odkładaj, by oszczędzać i inwestować.

Pierwsze twoje wrażenie... z czego ja mam oszczędzać, jak pierwszy raz w życiu mam tak, że mi wystarcza...

Wystarcza, ale... Na podstawy podstaw funkcjonowania i to bez żadnych szaleństw…

Ideał sięgnął bruku, myślisz, zaczynasz łapać doła i mieć wyrzuty, że za dużo wydajesz....

Po chwili zastanowienia postanawiasz się podzielić swoimi przemyśleniami z twoją mentorką.

- Kasia, jeśli cię to pocieszy, to ja też tak mam, słyszysz.... 

Szybka analiza twego  wspaniałego mózgu i dochodzisz to tego, że to cię wcale nie pocieszyło. Super by było, jakbyśmy jednak obie miały lepiej...

- Kasia, trzeba do tego stanąć. Po prostu zobacz gdzie jesteś i podstawa to upraszczać...

(Upraszczać znaczy, zapewnić sobie minimum na życie, a resztę inwestować.)

No i stajesz do tego... Dzielnie, jak to Ty. Co nie staniesz... Kto jak nie ty....

Żeby było mało dla tego czucia, przychodzi ci jeszcze streszczenie zoom, w którym pierwsze, co czytasz, to: zobacz, czy potrzebna ci kawka na mieście...

Jak to zobaczyłam, mój mózg od razu zawołał:

Kawka na mieście... Kiedy ja ostatnio piłam kawkę na mieście? Prawie dwa lata temu...

Jakie ja miałam fanaberie wydatkowe ostatniego roku?

I od razu widzisz, swoją pierwszą, nową kurtkę, kupioną po raz pierwszy od 10 lat i buty na zimę…

Myślisz, czy była konieczna?

Byłaś w ciąży, więc w te stare ze szmateksu powoli się nie mieściłaś. Jednak dzieciątko nie zdecydowało się narodzić, więc na dobrą sprawę już nie jest ci ona konieczna, a i pewnie w ciąży mogłabyś czasem w zimie na spacer chodzić w dwóch swetrach.

Buty: po co ci buty na zimę i to jeszcze nowe…? Masz przecież tanisówki… jak nie będzie bardzo mokro, to obskoczysz…. 

Kawka na mieście raz na dwa lata? No to zdecydowana fanaberia. Ale nagle przypominasz sobie, że taka kawka zdarzała ci się tylko w momentach, kiedy miałaś takiego doła, że czułaś, że jak w końcu nie zrobisz czegoś dla siebie, to eksplodujesz…

Inne fanaberie????

-        Remont w domu, który się już sypał, czego już ominać się nie dało, bo Jaśko (twój drugi syn)  był na pokładzie i trza było jakoś rozciągnąć możliwości naszego domu. Remont oczywiście, po raz kolejny robiony od początku do końca własnymi ręcyma. Kuchnia po remoncie jeszcze do dziś czeka na meble, w związku z czym, rolę szafek, póki co  pełni stara, plastikowa półka z czasów PRL do łazienki,  dostana od rodziców i miejsce na podłodze pod stołem.

-        Szafa na ubrania dla dzieci - czy konieczna? No może nie, można przecież ubrania trzymać w kartonowych pudłach….

-        Łóżko dla Wiktora - starszej latorośli, bo wyrósł z łóżeczka, które zresztą przejął po nim już Jaśko i wersalka, pierwsza nowa, bo stare, bardzo wiekowe i wysłużone,  odziedziczone po poprzednich właścicielach naszego domu już się całkiem rozleciały… No możnaby ostatecznie spać na podłodze, Wiktoru nawet lubi… Ale ty dochodzisz do wniosku, że jednak zdecydowanie wolisz sypiać w łóżku…

Pozostałe meble, pościel, garnki, talerze, firanki, kapy, zasłony i inne rzeczy wyposażające nasz dom są jeszcze “po poprzednich właścicielach” albo dostane… To samo się tyczy ubrań i butów dzieci i większości twojej garderoby… Albo “szmateksowe”, albo “dostane”

-        Dwa jednodniowe wyjazdy z dziećmi na wakacje w większości sfinansowane z bona turystycznego, bo czułaś z mężem, że dzieciom też się w końcu coś należy od życia.

-        No i klu programu - fanaberia na całej linii, 2 książki o biznesie, biblia olejkowa i 4 tomy “Wędrówki dusz” - które okazały się dla Ciebie zbawienne po tym, jak poroniłaś i szukałaś odpowiedzi dlaczego????

 

Aaa i jeszcze fanaberie dla dzieci: 2 razy w tygodniu jazda konna Wiktorka po 30 min każda, która się okazała dla niego zbawienna i naturalne wspomagacze zdrowia dla naszej rodziny w postaci olejków terapeutycznych i suplementacji, dzięki którym jesteśmy w zdrowiu, w ilości też takiej, by zapewniać sobie odbiór rabatów i gratisów z działania biznesowego. Czyli to co musisz, by dostać wypłatę, bez szaleństw. Resztę zaś nadganiasz ziołami.

O eureko… uświadamiasz sobie też, że ziołami też nadganiasz posiłki… Czyli jak nie masz pomysłu na obiad, idź na łąke, nazbieraj ziół i zrób sos albo zupę.

I tak patrzysz na to i myślisz… nosz kurwa… fanaberie na całej linii…

I jak mnie to pociągnęło w dół….

Znów myśli:

-        nie zasługujesz

-        po co ci buty

-        jak ty możesz mówić o biznesie, jak sama jesteś w jakiejś gównianiej depresji

itd…

 

Ale po kilku chwilach przyszło światełko.

Przecież godzinę temu, byłaś z siebie dumna. Dumna z tego co przeszłaś, co osiągnęłaś, co poukładałaś.

Uświadamiasz sobie, że nawet nie masz już chęci  wracać do jedzenia najtańszych parówek i sosu  koperkowego każdego dnia, schorowanego organizmu, stresu, wyrzutów sumienia za każdą małą rzecz dla siebie, oszczędzać w momencie, gdy wartość pieniądza leci na łeb na szyję, a nawet sytuacja ekonomiczna na świecie nie da się przewidzieć dalej niż na pół roku….

 

Co zatem możesz zrobić z miejsca w którym jesteś, by jednak wzrastać a nie znów ciągnąć się w dół.

I wymyśliłam…

-        Jestem tu gdzie jestem.

-        Mogę robić małe kroki, małe rzeczy każdego dnia, na które jestem gotowa

-        Mogę się cieszyć tym co robię, tym co mam.

-        Mogę być sobie wdzięczna za każde moje doświadczenie, które wiele razy było dla mnie mega skokiem.

-        Jak nie mam póki co przestrzeni na  jeszcze większe upraszczanie, bom całe życie upraszczała na maksa, by przetrwać, to to też jest ok.

-        Zasługuję na  buty i nową kurtkę, a nawet na kawkę na mieście.

-        Cieszyć się każdym krokiem to jest wielka moc.

-        Może moje finanse są dalej na depresji, biorąc pod uwagę dochód netto, ale tak dobrze, jak jest mi teraz, nie było mi jeszcze nigdy. A to oznacza, że wykonałam już  kawał dobrej roboty i jestem z tego cholernie dumna!!!

-        Moje doświadczenia są tak mocarne, że pewnie niejednego już wesprzeć mogą.

 

Jestem BOGATA!!!! Bogata w moje doświadczenia, bogata w szacunku do siebie, bogata w tym co mam, tu i teraz. Bo odwaliłam już kawał dobrej roboty, a to dopiero początek bogactwa coś czuję.

 

Dedykuję ten tekst każdemu, kto myśli, że “nie zasługuje” . Każdemu, kto ma dla siebie jakieś “ale”. Zobaczcie, tak jak ja to uczyniłam, jaki kawał dobrej roboty już zrobiliście. I jaki krok możecie zrobić tu i teraz z tym, co macie, tak, by zawsze potrafić się docenić.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz