fot. Ewa Kawalec |
„Kreatywność to wymyślanie,
eksperymentowanie, wzrastanie, ryzykowanie, łamanie zasad, popełnianie błędów i
dobra zabawa.”
Mary Lou Cook
No i tak jak
zakładała Monika, stało się. Obserwacja znaków dała o sobie znać.
Po serii standardowych pytań,
gdzie opowiedziała o sobie, swoich mocnych stronach i umiejętnościach. Gdy
opisała, dlaczego chce pracować w tej firmie i dlaczego właśnie ją powinni
zatrudnić, padło jedno z tych, które należą do kategorii dziwnych.
- Gdyby pani miała być produktem
Sony, którym pani by była? Zapytał nagle jeden z poważnych rekruretów.
- Pyta pan o produkt Sony, którym
mogłabym być, tak?
- Tak, dokładnie.
- Oj, to proste. Powiedziała bez
zastanowienia.
- Z całą pewnością nowoczesnym,
wielofunkcyjnym smartfonem.
I z zapartym tchem zaczęła
opowiadać, jakby się sprawdziła w tej roli. Opowiedziała, jak potrafi odnaleźć
się w każdej sytuacji. Jak szybko jest w stanie uczyć się nowych rzeczy, jak
dostosowuje się do sytuacji. Jak potrafi wykonywać kilka rzeczy równocześnie.
Zarówno tych kreatywnych, jak i tych zwyczajnych. Całość poparła przykładami ze
swojego życia. Od studiów poczynając (studiowała przecież kilka kierunków) na
doświadczeniach zawodowych i jej zainteresowaniach kończąc.
Nawet się nie spodziewała, jak to
pytanie rozbudzi jej szalone pomysły. Rozkręciła się w swoich opowieściach.
Nagle stres przestał ją paraliżować. Odszedł gdzieś w niepamięć. Jej wypowiedź
była płynna i spójna. Mówiła z ciągłym uśmiechem na twarzy i wielką pasją. „Daj
szansę spontaniczności, pozwól swojemu życiu się dziać”. To słowa mamy, które
po tym pytaniu rekruterów, zawładnęły nią całą. Jej wielka kreatywność, którą
przez całe miesiące tłumiła w sobie, w końcu wydostała się na zewnątrz.
Kończąc wypowiedź, ukradkiem
spojrzała na panów, siedzących naprzeciwko. Zauważyła delikatny, prawie
niezauważalny uśmiech, na twarzy jednego z nich.
- To dobry znak, pomyślała. Ach
te mamine znaki. Jak to jest ważne, by ich nie przegapić…
Rozmowa upłynęła jej bardzo
szybko. Wydawało się, że trwała zaledwie chwilę.
- Dziękujemy pani, to wszystko.
Proszę czekać na ogłoszenie wyników. Będą koło godziny czternastej.
- Dziękuję również.
Pożegnała się i wyszła na
korytarz.
Spojrzała na resztę kandydatów
pod drzwiami.
- Ale panią wymaglowali.
- Tak? Zapytała z zaciekawianiem.
- Była tam pani prawie
czterdzieści minut. Nikt przed panią nie był tak długo w środku.
- Ojej, jak nawet nie poczułam,
że to tyle aż czasu minęło. Odpowiedziała z uśmiechem.
Zostawiła
przerażonych jeszcze bardziej konkurentów i postanowiła zejść na dolny hol, do
małego barku, napić się kawy i coś zjeść. Do ogłoszenia wyników było jeszcze
chwilę, a ona od rana nic nie jadła, co właśnie sobie uświadomiła. Nie była w
stanie do tej pory nic przełknąć. Gdy wyszła z rozmowy, poczuła okropny głód.
Usiadła przy stoliku, tyłem do
drzwi, czekając na zamówienie.
- Witam panią. Znowu się
spotykamy.
Usłyszała znajomy głos. Odwróciła
głowę. To był poranny znajomy.
- Czy mogę się dosiąść? Nie ma
pani nic przeciwko? Zapytał grzecznie.
- Proszę bardzo. Chętnie zamienię
z kimś kilka słów.
- Pani już po?
- Czekam na wyniki dzisiejszego
dnia. Jak się uda, to jutro kolejny etap.
- To tak, jak u nas. Też kazali
czekać. Mają dać odpowiedź około godziny czternastej.
- To tak, jak u nas.
Odpowiedziała Monika.
- Pozwoli pani, że postawię pani
kawę?
- Dziękuję, już złożyłam
zamówienie.
- Szkoda… To może pozwoli się
pani zaprosić na obiad, gdy będzie po wszystkim?
- Ale… my przecież prawie się nie
znamy…
- Proszę nie odmawiać. Tak dobrze
nam się rozmawia. A może niedługo będziemy razem pracować. Bardzo panią proszę.
To tylko obiad. Tu niedaleko jest taka przytulna knajpka z wyjątkowym
jadłospisem. Mam wobec pani dług wdzięczności. Dzięki pani nie denerwowałem się
tak i dałem radę przebrnąć przez te wszystkie procedury dzisiejszego dnia.
Będzie mi naprawdę bardzo miło, gdy pani się zgodzi.
- No dobrze... Ale tylko na
chwilę. Pan też mi pomógł dziś. Też mniej się denerwowałam.
- To super. To jesteśmy umówieni.
Będę na panią czekał przed głównym wejściem. To do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Monika odprowadziła wzrokiem tajemniczego
mężczyznę do wyjścia z barku.
- Coś takiego. Nigdy wcześniej
nic podobnego mnie nie spotkało. Jakiś dziwny zbieg okoliczności. Nie dość, że
nowe miejsce, to jeszcze nowy tajemniczy znajomy. I do tego mężczyzna. Nigdy
bym się tego nie spodziewała.
Monika do tej
pory, nigdy jakoś nie miała szczęścia do nowo poznawanych mężczyzn. Miała
zaledwie kilka koleżanek. Kolegów, było jak na lekarstwo. Nie miała
doświadczenia w tej materii, co napawało ją lekkim przerażaniem. Wszystko tego
dnia działo się tak szybko…
No ale czas
było wrócić do rzeczywistości. Zbliżała się czternasta. Czas wyników
dzisiejszych zmagań. Obawiała się tego, co za chwilę usłyszy. Ale musiała
stawić czoła przyszłości. Powoli wstała od barowego stolika i podążyła w stronę
windy.
Cdn…
Bardzo ciekawe :)
OdpowiedzUsuńCHCE SIĘ ŻYĆ - BLOG
Łoooo <3 Ale się wkręciłam! Ledno zaczęłam czytać a tu już koniec :( Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do siebie :) http://tangledstories314.blogspot.com/