Fot. Ewa Kawalec |
„Młodość jest ciężka i gorzka, jest niezgodą na świat i niezgodą na siebie, jest od początku zmaganiem się z czułością i cierpieniem.”
Zofia Nałkowska
Michał
był szalonym nastolatkiem. Uwielbiał beztroskę, kolegów, imprezowe życie. Nigdy
się nie zastanawiał nad tym, kim kiedyś w życiu chce być. Jaki zawód będzie
wykonywał. Żył sobie z dnia na dzień, łapiąc chwile, nie zastanawiając się nad
tym, co przyniesie mu jutro. Nie lubił szkoły. Kojarzyła mu się ona z
nadmiernymi obowiązkami, zbędną wiedzą i nudą. Nic go tam nie ciekawiło.
Potencjał miał duży, ale nigdy go nie wykorzystywał. Pracował tylko na minimum,
po najmniejszej linii oporu. Jak się nie przygotowywał w ogóle do zajęć to i
tak wyciągał na dopuszczające i tróje. Po co mu było więcej. Żadnemu z jego
kolegów nie zależało na nauce, więc po co miał się wychylać. Po co robić sobie
kłopoty i narażać się na brak akceptacji kolegów. Ryzykowne… Jeszcze go odrzucą
z paczki i przykleją łatkę kujona. Lepsze były sporadyczne piwka z koleżkami
tudzież papierosek. Namiastka dorosłości (jak mu się wtedy wydawało…).
- Pokaże tym starym zgredom kto
tu rządzi. Powtarzał sobie w duchu, gdy tylko ktoś z dorosłych próbował
zaapelować do jego poczucia odpowiedzialności.
- Co oni wiedzą. Uczyli się i tak
zarabiają marne grosze lub siedzą na bezrobociu. Po co więc mam się przemęczać.
Powtarzał sobie.
Imprezy i używki wciągały. Dawały
złudne poczucie dorosłości i wielkiej mocy. Z czasem posuwał się coraz dalej.
Często w weekendy wracał do domu pijany. Rodzica załamywali ręce.
- Co ty wyprawiasz Michał!
Zwariowałeś! Co ty chcesz pokazać! Za młody jesteś na takie wyskoki! Masz
szlaban!
Niestety im więcej szlabanów, tym
on więcej stawał się rogaty i buntowniczy.
- Rodzice! Co to za rodzice!
Nawet nie stać ich na to, żeby mi zafundować porządne wakacje, czy chociaż
konsolę do gry, taką jaką mają koledzy! Łażą do tej swojej roboty i ledwo wiążą
koniec z końcem!
Michał uważał,
że wszystko mu się należy. W domu nigdy nie miał żadnych obowiązków. Rodzice
uważali, że nie musi. Najpierw był za mały, potem mógłby jeszcze sobie coś
zrobić, jakby pomagał w domu. Gotowanie to babska sprawa, a majsterkowanie
należało do ojca, który uważał, że nikt lepiej niż on nie wykona drobnych napraw
lub remontów. Nie widział potrzeby przekazywania tej tajemnej wiedzy synowi.
Michał zresztą i tak nigdy się do tego nie garnął. Matka nawet herbatę mu
zawsze robiła sama, żeby się przypadkiem nie poparzył. Efekt tego był taki, że
Michał nie potrafił sobie ukroić chleba w wieku piętnastu lat. Miał się uczyć.
Nic więcej.
Ale sęk w tym,
że jego to w ogóle nie interesowało. W domu się nudził, w szkole się nudził.
Szara, codzienna rzeczywistość. Rodzice byli ciągłe zabiegani. Ciągle byli w
pracy. A jak nie byli to i tak całymi godzinami kłócili się o pieniądze i o to,
przez kogo w tym miesiącu nie wystarczy na wszystkie rachunki. On wtedy zamykał
się w pokoju lub uciekał do kolegów. Po co było tego słuchać. Żałosne!
Z Michałem nikt
tak naprawdę nie rozmawiał. Wydawano mu tylko polecenia lub rozliczano za
stopnie szkolne. Stopnie, które Michał miał w dalekim poważaniu. Jak miał
dziesięć lat, wymyślił sobie, że wyjedzie za granicę, jak tylko osiągnie
pełnoletniość. Będzie zarabiał kupę kasy i wszystkim jeszcze pokaże, jak
wygląda udane życie.
Beztroska panowała w jego życiu. To
był niezły sposób na funkcjonowanie. Odsunął wszelkie zasady, które próbowali
wpajać mu dorośli. Dla niego nie były autentyczne. Jedno mu kazali robić,
mówili, co należy, a sami robili dokładnie odwrotnie. Więc co to za przykład!
Michał musiał wymyślić sobie wszystko sam. Jak tamto nie działało, to po co to
powtarzać. On wiedział najlepiej! Jedynymi ważnymi osobami w jego życiu stali
się koledzy. Gdy tylko zachowywał się tak jak oni, mógł liczyć na akceptację.
- Michał idziemy na wódkę w
sobotę, idziesz z nami?
- Nie wiem, czy starzy mnie
puszczą.
- Jak to nie wiesz? Starych
będziesz słuchał? Kto by słuchał takich starych zrzędów? Nie mów, że się ich
boisz? Piotrek stawia. Ma imieniny. Będzie niezła impreza.
Michał nie chciał pokazać, że
będzie gorszy. Zależało mu na akceptacji rówieśników jak na niczym innym. Nigdy
nie był w stanie wyrazić własnego zdania. Gdy ktoś mu coś powiedział (zwłaszcza
jak to był ktoś z jego paczki) to wierzył w to bezgranicznie.
- Michał, głupi jesteś. I co ci
zrobią jak pójdziesz. Kto by słuchał starych. Nikt z nas tego nie robi i
zobacz, wszystko możemy. Grunt to sobie starych wychować.
- A skąd bierzecie kasę?
- Jak to nie wiesz, idzie się do
matki i mówi – dawaj stówę, bo jak nie to pożałujesz, już więcej mnie nie
zobaczysz. I daje. To nie wiesz, jak się to robi?
No nie wiedział, ale przecież
przyznać się do tego nie mógł. Jeszcze pomyślą, że jest takim lalusiem, że
jeszcze słucha matki i ojca.
- No to co, przyjdziesz, mamy
rozumieć…
- Jasne… przyjdę.
I tak, żeby
zabłysnąć w towarzystwie okłamywał rodziców jak mógł. Jednak mimo tego, co
mówili jego brachowie, trochę się ich obawiał. Czasem wydawało mu się że może
jednak dorośli mają rację. Ale szybko ten głos w sobie tłumił. Tak na wszelki
wypadek, żeby nie było obciachu.
Rodzice coraz
częściej załamywali ręce, ale zupełnie nie wiedzieli, co z tym fantem począć. Nie
wiedzieli, czemu ich syn tak się zachowuje. Uważali, ze wszystko zawsze robili
najlepiej jak tylko mogli, więc dlaczego? To prowadziło do kolejnych kłótni
między nimi. Ojciec i matka obwiniali się wzajemnie. Każde z nich nie miało
sobie nic do zarzucenia, za to swojej drugiej połówce i owszem. Przecież ktoś
musiał być winny temu, jak zachowuje się ich syn. Czasem cały wieczór potrafili
przewrzeczeć na siebie. Wyciągali wtedy najgorsze brudy. Aż przykro było tego
słuchać. Dla młodego to była jednak mimo wszystko niezła opcja, bo nie skupiali
się wtedy na nim. Gorzej, jak przypominali sobie o jego istnieniu. Wtedy robiło
się gorzej…
- Michał, jak ty się dostaniesz do
szkoły z takimi ocenami! Przecież nic w domu nie musisz robić, nigdy nie
kazaliśmy ci pomagać, żebyś się mógł uczyć. Wszystko co mamy, poświęcaliśmy
zawsze tobie. I tak się odwdzięczasz?!
- Mam to gdzieś! O nic was nie
prosiłem!
Próba nawiązania jakiejkolwiek
nici porozumienia kończyła się potworną awanturą. Do Michała nic nie docierało.
Do jego rodziców również…
Niestety
wybór szkoły zbliżał się wielkimi krokami. Michałowi było wszystko jedno, gdzie
pójdzie. I tak na nic mu szkoła. Ale ktoś sobie wymyślił, że w tym kraju młodzi
muszą się uczyć do pełnoletniości, więc jakoś te kilka lat jeszcze musi gdzieś
przekimać. A potem wyjedzie i tyle go będą widzieć.
Koledzy szli do samochodówki.
Podobało im się to. Michał nienawidził silników, smarów, samochodów i
motocykli. Ale przecież przyznać się do tego nie mógł. Wszyscy znajomi się tym
pasjonowali, więc trzeba było choć trochę wiedzieć, o czym oni mówili. A
przecież tak naprawdę szkołą się nie liczy, ważne, by nie stracić kumpli.
- Przekimam jeszcze te trzy lata
i nikt więcej nie zmusi mnie do nauki. Powtarzał sobie w duchu.
Egzaminy zdał ledwo. Do
samochodówki nie trzeba było wyszukanych stopni. Zresztą postanowił iść do
zawodówki.
- Tam podobno nie trzeba robić
nic. Jak się tylko chodzi, to nauczyciele zaliczają (tak mu koledzy powiedzieli).
Więc po co się było wysilać. Podobno miały tam być jakieś warsztaty, czy coś…
To na szczęście nie nauka. Zawsze można pokombinować. Może zaliczą bez
chodzenia. Zobaczymy. Wszystko przede mną. To dopiero koniec gimnazjum. Zresztą
szkoła jest w mieście, to rodzice już nie będą w stanie mnie kontrolować. Będę
mógł robić co mi się tylko będzie podobało…
Rodzice
oczywiście próbowali protestować, ale z jego ocenami i tak nie było większych
szans na lepszą szkołę. Zachowania też nie miał najlepszego, sam się o to
postarał, więc musieli odpuścić. Po raz pierwszy poczuł, że jest kowalem
swojego losu…
Witaj beztroskie życie!!! Jeszcze
wakacje i biorę swój los w swoje ręce!!!
Cdn…
Bardzo mądrze napisane! Kurcze zgadam się w tym serio w 100%
OdpowiedzUsuńNOWY POST
Komentarz u mnie = Komentarz u Ciebie
http://bieganiejestspoko.blogspot.com/
Tak bardzo zależy nam na opiniach innych,że robimy to co im się podoba zamiast tego co słuszne. Zapominamy o tym co w życiu najważniejsze.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisany post!