fot. Ewa Kawalec |
„Korzyści płynące z dobrego
planowania są ogromne. Szacuje się, że każda minuta poświęcona na planowanie
pozwala zaoszczędzić dziesięć minut pracy.”
Brian Tracy
Nazajutrz
Monika starannie wykonała makijaż. Dobrała kolejny, elegancki kostium. Musiała
wyglądać świeżo i profesjonalnie.
W myślach ciągle miała wydarzenia
poprzedniego wieczoru. Przed jej oczami, nie wiedzieć czemu, stał tajemniczy,
wczoraj poznany mężczyzna.
- Może dziś znów go spotkam?
Przebiegło jej przez myśl.
- Bardzo miło nam się rozmawiało.
Miałam wrażenie, że znamy się od lat. Co się ze mną dzieje? Czemu ciągle myślę
o tym człowieku? Monika! Ogarnij się! Masz trudny dzień przed sobą. Skup się!
Krzyknęła sama na siebie, przeglądając się w lustrze.
- Czas do firmy. Zbieraj się moja
droga. Powiedziała sama do siebie.
Założyła swoje
ulubione czółenka zarzuciła płaszczyk na ramiona i ruszyła na dalszą bitwę
swojego życia. Wczoraj pierwszą potyczkę już wygrała. Dziś decydujący dzień.
- Wszystko w moich rękach.
Sekretarka ma być profesjonalna i dokładna pod każdym względem. Więc taka będę.
Postanowiła.
Wzięła głęboki oddech i wybiegła
z motelu. Nie mogła się spóźnić. Nie ona. Lubiła zawsze wszędzie być na czas.
Za kilkanaście minut stanęła
przed budynkiem firmy. Monika przystanęła przed wejściem. Podświadomie
rozglądała się wokół, szukając… no właśnie… kogo?
- Co ja wyprawiam! To było tylko
przypadkowe spotkanie. Nie bądź naiwna Monika. Przypadki nie zdarzają się
codziennie! Dziś masz do wykonania inne zadanie! Powiedziała do siebie cicho.
Niestety nigdzie nie widać było
znajomej twarzy. Czas już było wchodzić do budynku, jednak odwlekała ten czas
najdłużej jak mogła. Podświadomie miała nadzieję, że on się pojawi… Niestety…
nie było go. Zbliżała się wyznaczona godzina spotkania z rekruterami. Nie mogła
dłużej czekać.
Pobiegła do windy. Dołączyła do
reszty oczekujących kandydatów. Zaraz wszystko się zacznie….
- Dzień dobry państwu. Witamy w
drugim dniu rekrutacji. Zapraszamy do sali. Powiedział jeden z nadchodzących
mężczyzn.
Wskazano im miejsca.
- Dziś spędzicie państwo dzień w
pracy. Każdy otrzyma zadania do wykonania oraz opiekuna. Mówił elegancki pan.
Monia zamarła.
- To mam wstępny dzień próbny. I
do tego pod ciągłym nadzorem. Ciekawe, co zostanie mi przydzielone. Pomyślała…
- Pani Monika Walach.
- Tak, to ja.
- Proszę ze mną. Powiedziała
elegancka pani w kostiumie.
Monika podążyła za profesjonalną
kobietą. Weszły do biura na drugim piętrze. Stało tam biurko całe pokryte
dokumentami. Spod kartek wyłaniał się telefon i laptop.
- To pani zadania. Wszystkie
potrzebne rzeczy znajdzie pani na biurku. Ma pani cztery godziny na ich
wykonanie. Zapraszam do pracy.
Ja zajmę biurko obok. Proszę nie
zważać na moją obecność. Powiedziała elegancka kobieta.
- Dziękuję. Odpowiedziała Monika
najpewniej jak umiała. Starała się nie pokazać zdenerwowania, ale tak naprawdę
nogi się pod nią uginały, a ręce chciały ciągle drżeć. Ledwie nad tym
zapanowała.
- Weź się w garść Monika! Nie
panikuj! Spokojnie! Dasz radę! Powoli! Najpierw zobacz, co tam jest. Potem
będziesz martwić się dalej. Nakrzyczała na siebie bezgłośnie.
To pomogło. Podeszła do biurka,
usiadła w fotelu biurowym i powoli zaczęła przeglądać walające się po blacie
dokumenty.
- Muszę się najpierw z nimi
zapoznać i posegregować. Priorytety! Pamiętaj o priorytetach. Powtarzała sobie
ciągle w myślach. To pomagało uspokoić nerwy.
Pierwsza wpadła w jej ręce notatka
od szefa. „Proszę przygotować kosztorys wydatków na podstawie danych z folderu
pn. Zebranie. Pilne.”
Odłożyła na skraj biurka.
Kolejna była informacja od
kierownika działu. „Proszę pilnie przygotować pismo do naszego klienta. Spóźnia
się z zapłatą za towar.” Poniżej znajdowały się dane potrzebne do sporządzenia
pisma.
Otrzymała jeszcze inne zadania:
- przyjęcie poczty elektronicznej
i rozesłanie jej tematycznie do poszczególnych działów,
- przygotowanie zestawienia
faktur,
- zarezerwowanie stolika w
restauracji, dla szefa, na spotkanie biznesowe, które miało odbyć się dnia
następnego,
- zorganizowanie transportu dla
jej mamy ze szpitala do domu (dziś wychodziła po ciężkiej operacji, nie miał
jej kto odebrać ze szpitala; wypisywano ją o trzynastej),
- przeglądnięcie prezentacji
przygotowanej na spotkanie z klientem, wydrukowanie jej w formie materiałów
szkoleniowych dla uczestników prezentacji,
- wykonanie kilku telefonów do
poszczególnych działów firmy w celu ustalenia cennika usług sprzedażowych,
- sporządzenie informacji w
języku angielskim, dotyczącej terminu i miejsca spotkania biznesowego i
rozesłanie jej do zainteresowanych osób (dane podano w piśmie).
- O matko. Dużo tego. Muszę wziąć
się szybko do pracy. Tylko spokojnie Monika. Podpowiadał jej wewnętrzny głos.
Szybko
posegregowała dokumenty. Powstały stosiki: pilne, ważne i mniej ważne. Zaczęła
realizować poszczególne zadania. Stresu nie brakowało. Ustaliła ważność spraw
według swego uznania. Do tego, elegancka pani zza drugiego biurka ciągle
patrzyła jej na ręce i coś skrzętnie notowała. To nie pomagało w pracy. Więc
Monika postanowiła, że wyobrazi sobie, że jej wcale tam nie ma. Jest tylko ona,
biurko, laptop, telefon i dokumenty. Skupiła się na zadaniach.
Wszystko było
takie profesjonalne. Nawet telefony, które wykonywała były zaplanowane. Podczas
rozmów musiała na bieżąco rozwiązywać problemy i podejmować decyzje. Jednak,
gdy wszystko skrzętnie zaplanowała, posegregowała dokumenty i zapoznała się z
ich treścią, wpadła w wir zadań. Wszystko układało się w jedną całość. Zadanie
po zadaniu, powoli oznaczała zapiskiem „Załatwione”. Stres powoli opadał.
Cały czas kontrolowała czas
wykonania poszczególnych zadań. Nawet udało jej się zorganizować transport dla
mamy.
Cztery godziny upłynęły bardzo
szybko. Nawet nie wiedziała kiedy. Wydawało się, że to zaledwie chwila. Zrealizowała
wszystkie zadania dziesięć minut przed czasem. Sprawdzając na koniec, czy o
niczym nie zapomniała. Nie, nie zapomniała. Wszystko wydawało się być w
porządku.
- Skończyła pani, pani Walach?
Zapytała elegancka pani.
- Tak.
- Dobrze, to dziękuję pani, na
dziś to wszystko.
Wyniki rekrutacji otrzymają
państwo drogą e-mailową do tygodnia czasu. Proszę czekać na wiadomość od nas.
Dziękuję pani za udział w rekrutacji.
- Ja również dziękuję. Do
widzenia.
- Do widzenia.
Monika z bijącym sercem opuściła
biuro. Nadal podświadomie rozglądała się po budynku, szukając znajomej twarzy.
- Może teraz go spotkam…
Cdn…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz