Wczoraj
usłyszałam ciekawe zdanie: „Jak masz w życiu spokój, to znaczy, że się
zatrzymałeś. Rozwój zawsze wiąże się z dyskomfortem”.
Jak zaczęłam o tym myśleć, to
doszłam do wniosku, że to bardzo ciekawy program, który próbuje się nam na siłę
wdrukować.
- Chcesz się rozwijać – cierp
- Chcesz wzrastać – przygotuj się na to, że będzie ciężko
- Chcesz coś osiągnąć – poświęcaj wszystko, bo jak poczujesz
szczęście i zadowolenie – to już rozwojem nie jest…
Wiecie co, większych bzdur nie słyszałam dawno…
Jak ważna tu jest siła intencji….
Jak uważasz, że właściwy rozwój
jest wprost proporcjonalny do tego z jaką siłą „dostajesz po tyłku”, to warto
się zastanowić, jaki masz program i dlaczego za wszelką cenę masz czucie, że
potrzebujesz dobrego dokopania, żeby się coś zmieniło.
A może przyczyna tego stanu tkwi
w innym punkcie???
- Może masz trudność z tym, by doceniać to co masz, nie
potrafisz się niczym cieszyć i ciągle Ci mało…
- Może za wszelką cenę chcesz być lepszy od swoich rodziców,
bo podświadomie uważasz ich za „nieudaczników życiowych” i ciągle chcesz „być
lepszy”?
- Może ktoś Ci wmówił, że wzrost to ciągłe cierpienie, bo
wychodzenie ze sfery komfortu zawsze ma boleć…
- Może ktoś wmówił Ci, że żeby się rozwijać musisz poświęcać
ciągle siebie, rodzinę, uczucia… Masz ciągle „gonić króliczka” poświęcać swoich
bliskich i swoje potrzeby (np. snu i odpoczynku) bo ktoś Ci wmówił, że inaczej do
niczego nie dojdziesz…
- Może to sam sobie stwarzasz ciągle kołowrotek i wrażenie
ciągłego biegu, bo wtedy twój program jest spełniony (nie koniecznie to jesteś Ty)…
- A może to jeszcze jedna rzecz, która wcześniej mi uciekła: spojrzenie zupełnie z drugiego biegunu. Czyli to, że czujesz ciągle, że jesteś "ten gorszy", że "nic Ci nie wychodzi", "do niczego się nie nadajesz" i efekt tego jest taki, że wchodzisz w rolę "podnóżka wewnętrznego" w każdej sytuacji. Na zewnątrz uśmiech i tyranie do utraty tchu często, a na pewno pełnego wyczerpania (tylko po to by dostać choć maleńki "głask", bo mieć namiastkę podziwu i poważania) a w środku ciągła pretensja do siebie, że nie jesteś "dość jakiś". I wtedy gonisz ciągle, w tym przypadku: by za wszelką cenę dobić do osiągnięć innych, zapominając o szacunku do siebie, o swoim cennym wielkim potencjale, o swojej radości rozwoju swoich predyspozycji.
- A może to jeszcze jedna rzecz, która wcześniej mi uciekła: spojrzenie zupełnie z drugiego biegunu. Czyli to, że czujesz ciągle, że jesteś "ten gorszy", że "nic Ci nie wychodzi", "do niczego się nie nadajesz" i efekt tego jest taki, że wchodzisz w rolę "podnóżka wewnętrznego" w każdej sytuacji. Na zewnątrz uśmiech i tyranie do utraty tchu często, a na pewno pełnego wyczerpania (tylko po to by dostać choć maleńki "głask", bo mieć namiastkę podziwu i poważania) a w środku ciągła pretensja do siebie, że nie jesteś "dość jakiś". I wtedy gonisz ciągle, w tym przypadku: by za wszelką cenę dobić do osiągnięć innych, zapominając o szacunku do siebie, o swoim cennym wielkim potencjale, o swojej radości rozwoju swoich predyspozycji.
Tylko czy tymi drogami na pewno osiągniesz
to co chcesz? Czy cena za to, co poświęciłeś, nie przewyższy końcowego efektu? Czy kiedykolwiek odzyskasz potem stracony czas
chociażby dorastania swoich dzieci, czy poświęconą dla „rozwoju” miłość?
A może warto spojrzeć na to z innej strony???
- Moją intencją jest, by moje wzrastanie było dla mnie
radością.
- Moją intencją jest równowaga wewnętrzna.
- Moją intencją jest życie z wdzięcznością za to, co dostaję
od życia.
- Moją intencją jest to, by cieszyć się każdą chwilą i
wszystkim co mam.
- Moją intencją jest wzrost w miłości, szczęściu i
zadowoleniu.
- Moją intencją jest to, że rozwój przychodzi mi lekko i
przyjemnie
Czy to nie jest wtedy wzrost i rozwój?
JEST!!!
I o wiele przyjemniejszy według mnie niż ciągły ból…
Chyba, że Twoje wnętrze potrzebuje doświadczać ciągle
cierpienia i dyskomfortów we wszystkim.
Zadaj sobie wtedy pytanie, czy to
jest potrzeba Twojej duszy, czy to jest wdrukowany w Ciebie program, który miast cię rozwijać, ciągle ci dokopuje…
Może zdarzyło się tak, że przez
tą drogę w ciągłym cierpieniu, nieświadomie dokopałeś innym tak, że ich żal do Ciebie
odbija się w twojej rzeczywistości?
Może chęć bycia lepszym od wszystkich przysłania Ci całą
resztę?
Może twój ciągły bieg, jest tak naprawdę tylko gonieniem króliczka,
którego nigdy nie dogonisz, póki nie nauczysz się doceniać i szanować samego
siebie i tego co masz…
Życzę Ci tego, byś rósł kwitnąc, a nie więdnąc ze zmęczenia
i straty ważnych rzeczy po drodze.
Rozwój boleć NIE MUSI, ale jak dasz sobie taką intencję, to bolał BĘDZIE. Pamiętaj o tym...
Rozwój boleć NIE MUSI, ale jak dasz sobie taką intencję, to bolał BĘDZIE. Pamiętaj o tym...
Wsłuchaj się w siebie, naucz się czuć
z serca, a właściwa droga wzrastania dla Ciebie na pewno się pokaże…
Cudowne słowa, które dają mi pewność, że postępuję zgodnie z sercem.
OdpowiedzUsuńPasuje tylko bardziej ufać sobie i swemu czuciu.
Jestem wdzięczna:*
Ogromnie mi miło. Tak, czucie jest najcenniejsze. Wdzięczności
Usuń