Jak to pewnego dnia doświadczyłam obfitości…
Moment, kiedy zostaje Ci ziemniaków
z obiadu, a małżonek przed wyjściem do pracy kreatywnie znajduje przepis na
domowe tortille…
Ty… nie wiedząc za bardzo na co się piszesz, bo przepis
widzisz po raz pierwszy, ochoczo podejmujesz wyzwanie, bo właściwie stolnicę
masz przygotowaną…
Efekt:
- Co zabierasz się za wyrabianie ciasta, dostajesz
wiadomość, z puli: te ważne, odpisz już 😊
- Jak w końcu udaje ci się wyrobienie ciasta, to twój synek
pada ze zmęczenia i idziesz go uśpić.
- Wracasz, a tu ciasto nie wiedzieć czemu wyrosło jak głupie
w momencie usypiania synka tak, że ręce załamałaś ile go się zrobiło przez
kilkanaście minut…
- Zaczynasz wałkować… sypiesz mąką bo dziadyga się jeszcze
złośliwie do wałka przyczepia, a tu patelnie już rozgrzane…
- Zabierasz się za wypiekanie i wałkowanie równocześnie,
obficie podsypując ciasto mąką, bo złośliwie znów się przyczepia do wałka a tu
jeszcze przewracanie wypieków między czasie…
- Nagle orientujesz się, że masz kuchnie pełną dymu, bo
patelnie nie wytrzymały tej ilości jednak… Więc biegniesz w między czasie otwierać
okna i drzwi wejściowe żeby się nie udusić. Przy okazji uświadamiasz sobie, że
to akurat w końcu dobrze, że wejście jest niedaleko kuchni…
- W efekcie masz górę tortilli i blachę bułek w piekarniku
bo już nie możesz więcej patrzeć na wałek i ciągle rosnące ciasto…
- Odwracasz się z radością w duszy, że opanowałaś ten
niekontrolowany wzrost i nagle zauważasz, że na tobie i w kuchni biało, nie ma miejsca bez mąki, która
jakoś między czasie się złośliwie wszędzie rozniosła…
- Na koniec uświadamiasz
sobie, że niedawno pokochałaś biały kolor i marzyłaś o kuchni w bieli… To masz 😊
Jak to czasem na marzenia trzeba uważać.
Na koniec, idziesz do pokoju, gdzie twój synek bawił się
zanim poszedł spać i orientujesz się, że i tam masz zapewnioną pełną obfitość
rozrywki przy sprzątaniu na koniec wieczoru.
Morał:
Przed ochoczym testowaniem nowych przepisów zorientuj się:
- co oznacza szybko
rosnące ciasto
- ile ciasta może dorosnąć z podanych proporcji, zwłaszcza
jak masz śpiące dziecko między czasie…
- właściwie dobieraj słowa, jak marzysz, bo biel może do
ciebie przyjść nagle w zupełnie niekontrolowany sposób…
Bo inaczej obfitość w pełnym wydaniu:
- góra tortilli,
- blachę bułek przy okazji (ciekawe jakich w smaku zresztą)
- popołudnie przy
garach
- ukochany biały kolor dosłownie WSZĘDZIE
- i wieczór na
szmacie żeby opanować pole bitwy 😊
Wspaniałości dla tak zapalonych, początkujących kucharek jak
ja i ich kreatywnych małżonków 😊
Ps.
Pobojowiska w pełnej krasie bieli w kuchni lepiej byście
jednak nie oglądali hahaha
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz