fot. http://praca.pl |
Tak… to ten czas, żeby kontynuować pisanie…
Aneczko,
dałaś mi inspirację dziś. Wdzięczności dla Ciebie.
Od jakiegoś czasu czucie mi mówiło, że czas wrócić do
pisania. Tylko nie bardzo czułam jak chcę to robić w nowym wydaniu, co chcę Wam
przekazać i od czego zacząć…
Dziś przyszedł dzień odpowiedzi.
Właśnie siedzimy sobie przy stole moim
synkiem i zaczynamy pisać do Was na nowo. Z perspektywy nowego widzenia i
nowego czucia. Z perspektywy świadomości, że nic nie dzieje się bez przyczyny.
Zaczynam pisać, nie wiedząc jeszcze, czy pamiętam hasła do
mojego bloga i czy uda mi się Wam ten tekst zamieścić, ale nic to, jak macie go
przeczytać, to wszystko przyjdzie.
Więc…
Pierwsze przemyślenie, jakie mi się dziś pojawiło: to co
jest w nas samych jest najpiękniejsze.
Ale… Trzeba trochę
czasu i poszukiwań, żeby to piękno w sobie odnaleźć. Zwłaszcza, gdy jest to
moment, gdy zaczynamy wątpić w swoją wartość.
A kiedy tak się dzieje, że
zaczynamy wątpić w samych siebie? Kiedy dochodzimy do momentu, gdy pewne rzeczy
zaczynają się stabilizować, przychodzi czas rozliczeń, np. -ente urodziny, czy
jakiś inny przełom i zaczynamy myśleć: co ja właściwie w życiu osiągnęłam/
osiągnąłem…
I nasz bilans, na podstawie naszego postrzegania siebie,
które , na ten moment, wydaje się na minusie…
Czemu widzimy się na minusie?
Dziś zaczniemy od jednej z przyczyn:
Czasem przestajemy kochać siebie samych.
Kiedy to się dzieje?
- Kiedy przez wiele lat poświęcaliśmy samych siebie dla
wszystkiego tylko nie dla nas.
- Kiedy zawsze było coś dla kogoś, a my staliśmy na szarym
końcu kolejki, czując, że nie jesteśmy dość wartościowi, by na coś zasłużyć…
- Kiedy często mamy poczucie, że odpracowujemy karmę za
kogoś i robimy rzeczy dziwne, jesteśmy w ciągłym pędzie, nerwach i strachu,
sami nie wiedząc dlaczego…
- Kiedy czujemy, że przestajemy marzyć.
- Kiedy czujemy, że przestaliśmy się rozwijać i nie mamy już
żadnych celów.
Co robić? Jak to zatrzymać? Jak zacząć się na nowo
kochać?
Trzeba odbudować samych siebie. To jednak jest cały proces. Ale dobra
wiadomość jest taka, że można zacząć na początek od kilku prostych rzeczy.
1.
Warto na początek zacząć od słów które wypowiadamy
na co dzień. Słowa mają wielką moc. To jak mówisz, tak masz.
Usiądź zatem w spokoju i pomyśl chwilę, jakich najczęściej słów
używasz.
Czy w twoim słowniku przypadkiem nie pojawia się notorycznie
słowo: MUSZĘ.
Spróbuj wyczuć ile razy w ciągu dnia to słowo wypowiadasz. Skąd
się bierze poczucie, że „ciągle coś musisz”? Czy aby nie wpadłaś/ wpadłeś w
spiralę dziwnych zależności, które pochłonęły cię całkiem, splątały i nie
pozwalają zobaczyć rozwiązań i z tego wyjść.
Od czego zatem
zacząć?
Jak już złapiesz się na tym ile razy w ciągu dnia to
wypowiadasz, spróbuj zacząć to kontrolować. Jak już usłyszysz, że to mówisz –
to już jest postawa do zmiany. Następny krok: uświadom sobie, że nic nie musisz,
a możesz np. chcieć. Potem, staraj się zamieniać słowo muszę na np. chcę.
Trochę czasu to zajmuje, zanim się tego nauczymy, ale warto.
Przyznam się Wam, że sama nad tym słowem pracuję 😊
Kolejne słowo, niestety obecnie dość popularne to: MASAKRA
Zapamiętaj: jak mówisz masakra – masz masakrę.
Zastanów się jak to słowo wykluczyć ze słowika. Użyj np.
techniki od słowa MUSZĘ i zacznij to zmieniać .
Zastanów się jakie słowa u Ciebie dominują i w jaki sposób
się wypowiadasz. Co najczęściej powtarzasz, na czym się skupiasz. I za pomocą
tych wskazówek, zacznij je eliminować.
2.
Kolejna sprawa, to sposób myślenia.
To, o czym myślisz najczęściej - to przyciągasz.
Zastanów się czy się skupiasz, na tym czego Ci brak, czy na
tym czego pragniesz.
I tu ważna jest częstotliwość. Jak myślisz ciągle: nie mam,
brakuje mi itp. – to nic nie będzie przychodziło.
Jak zatem zacząć to zmieniać?
- Myśl, że coś czego
pragniesz już jest. Wyobrażaj sobie szczegóły.
- Myśl np. – jestem zdrowa/ zdrowy, a nie: „nie chcę
chorować”- podświadomość nie słyszy słowa NIE
Możesz sobie powtarzać na początku, że za każdą negatywną
myśl życie Ci płaci 100 ml dolarów. Ten prosty zabieg pozwoli odciągać negatywne
myśli. Na początku one lubią wracać z uporem maniaka. Ale w momencie jak zaczniesz
te myśli wyłapywać, to już jest pierwszy krok w stronę zmiany.
Więc- dbaj o swoje myśli!!!
3.
Kolejna rzecz – naucz się akceptować samego/
samą siebie
Jak to zrobić na początek, zwłaszcza w przypadku, gdy ciągle
dla siebie mamy jakieś „ale”?
Stań przed lustrem i powiedz sobie: Kocham Cię! Jesteś
wspaniały/ wspaniała.
Powiedz sobie coś miłego i powtarzaj to z uporem maniaka do
momentu, aż w to sam/ sama nie uwierzysz.
To takie wskazówki na sam początek…. Wskazówki, które mnie
samej na początku drogi do zmian bardzo pomogły.
I to mi dało poczucie, że wiem od czego zacząć, bo na początku
często w głowie prócz negatywności mamy wielki chaos. Więc pomyślałam, że wato
się z Wami podzielić tym, co zadziałało u mnie samej.
Te proste ćwiczenia z czasem dały mi poczucie panowania nad
emocjami, a to pozwoliło mi pójść dalej.
Czego i Wam życzę.
Wspaniałości dla Was 😊
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz