Kto chce szuka rozwiązania, kto
nie chce, szuka wymówki…
Tak, to
właśnie tak jest. Nasz poziom „chcenia” siedzi w naszej głowie. A tak naprawdę
rozchodzi się o naszą gotowość do zmiany.
Gdy nie jesteśmy na nią gotowi,
szukamy tysięcy powodów, by nie pójść krok dalej.
- Nie, to się nie uda…
- Nie, nie mogę posłuchać
wykładu, bo nie mam czasu…
- Nie, nie mogę kontaktować się z
ludźmi, bo nie mam do tego talentu…
- Nie, nie mogę pójść na
spotkanie, bo boli mnie głowa…
- Nie, nie mogę zadzwonić, bo
muszę posprzątać…
- Nie , nie mogę zajęć się nowymi
rzeczami, bo się do tego nie nadaję
- Nie, nie mogę realizować swoich
celów, bo mnie na pewno się to nie uda…
- Nie, nie mogę zacząć dbać o
swoje zdrowie, bo nie mam kasy…
I tak dalej… Znacie te lub tym
podobne wymówki?
Ja znam doskonale. Sama przez ten
etap przechodziłam. Wiedziałam, że w moim życiu muszę coś zmienić, bo cholernie
mi było niewygodnie, tam gdzie byłam, ale … no właśnie, zawsze pojawiało się
jakieś ale…
Na początku
nie miałam zielonego pojęcia czego ja właściwie chcę. Co mnie pasjonuje, w czym
jestem dobra… Dobra hihi, dobre sobie na początku drogi… Przed wejściem na
pierwszy schodek do własnego rozwoju byłam pewna, że ja w niczym dobra nie
jestem. Wszędzie widziałam tylko mądrzejszych i wartościowszych ludzi od
siebie. No i ta piekielna zagadka – czego ja właściwie chcę???? Długo nie
mogłam znaleźć odpowiedzi na to pytanie.
Zaczęłam szukać swoich mocnych
stron, tego co mnie pasjonuje… Zajęło mi to trochę czasu… Tak naprawdę do poniższych wniosków,
dochodziłam kilka lat. Jeśli tylko dotarło do mnie coś, w czym jestem lub mogę
być dobra, zapisywałam to i testowałam. Czasem dochodziłam do tego sama, czasem
pomagali mi inni, których słowa (które okazały się kamieniami milowymi mojego
rozwoju) pamiętam do dziś…
I doszłam do takich oto wniosków:
1. Uwielbiam pomagać ludziom
To zawsze było moją pasją. Drugi
człowiek, odkąd pamiętam, był dla mnie niesamowitą zagadką. Nawet jeśli jego „ja”
było w ogromnej rozsypce, zawsze wiedziałam, że w środku jest coś, co jest
wartościowe. Bo każdy z nas ma potencjał, tylko nie każdy potrafi go w sobie
odkryć.
To akurat czułam już od dziecka.
Jakimś trafem miałam to coś, że wielu moich znajomych przychodziło pogadać,
wyżalić się, zapytać o radę… Ale, że to jest mój potencjał, dotarło do mnie o
wiele lat później…
2. Kocham słuchać i mówić do innych
Już jako dziecko scena nie była
dla mnie straszna. Kilka lat muzykowania przydało się ogromnie. Lęk i strach
przed wystąpieniami potem okazał się o wiele mniejszy. Bardzo lubię prowadzić
warsztaty, prelekcje, wykłady lub po prostu rozmowy. Lubię się dzielić z
innymi, jeśli wiem, że mam coś wartościowego do przekazania. Nie lubię „paplać
bez sensu J”.
(Chyba, że jestem czymś zafascynowana, to wtedy buzia mi się nie zamyka hihih).
Słuchanie to też moja ogromna
pasja. To przedziwne jest, że człowiek więcej przekazuje między wierszami niż
wprost. I tu zawsze przychodzą mi na myśl słowa mego osobistego Męża, który mi
zawsze powtarzał : „Jak kogoś słuchasz, to nie słuchaj tego co on do ciebie
mówi, słuchaj tego, czego nie chce ci powiedzieć...” To pozwoliło mi w
niejednej sytuacji zobaczyć drugie dno, które na pierwszy rzut oka nie było
widoczne.
3. Uwielbiam sama planować swoje zadania
Zawsze denerwowało mnie okropnie
to, gdy ktoś poprawiał każde moje słowo i każde najkrótsze zdanie, bo uważał,
że jego są lepsze… Czułam wtedy, jak bardzo zabija to mój potencjał. Ale wtedy,
zamiast walczyć o swoje – po prostu kładłam uszy po sobie i na dużo się
godziłam. Co mnie powoli zabijało wewnętrznie. Czułam się jak w zamkniętej
klatce… Ale na szczęście wszystko jest
do czasu…
4. Moją pasją jest pisanie
O czym przekonałam się stosunkowo
niedawno… A uświadomił mi to pewnego dnia mój Szwagier… Do dziś pamiętam te
słowa: „Ty masz głód tworzenia, w obiektywie to widać…(…) Może zacznij pisać…”
I zaczęłam. Co było strzałem w dziesiątkę, bo nie dość, że mogłam się dzielić z
innymi i rozwijać się twórczo, to okazało się, że pisanie pomogło mi w
opanowaniu moich skrywanych lęków. Jak przelałam to na literki, strachy znikały.
I tak prawie udało mi się złożyć
historię o sobie, która już prawie była skończona do momentu, gdy koniec okazał
się początkiem… Ale o tym może jeszcze kiedyś napiszę…
5. Lubię sama decydować o sobie i decydować o tym jak chcę spędzać mój
wolny czas
Z czym też zawsze był problem, bo
jakoś wcześniej wszyscy uwielbiali zarządzać moim czasem i o dziwo, nie tylko
tym w pracy, ale i tym prywatnym.. A ja pozwalałam sobie włazić w moje prywatne
życie z butami, bo mi się wydawało, że tak trzeba… Bo jak tego nie zrobię, to
nie będą mnie lubić i szanować… Jak bardzo się wtedy myliłam… Co do mnie z
czasem dotarło. Na szczęście…
6. Kocham się rozwijać i uczyć
To zawsze mnie pasjonowało.
Uwielbiam szkolenia, wykłady, książki. Lubię po prostu wiedzieć. Ale im więcej
wiem.. tym bardziej sobie zdaję sprawę z tego, ile jeszcze nie wiem… I chcę
więcej i więcej… A świat podsuwa mi wówczas ciągle nowe pomysły i ciekawych
ludzi. I w tym jest moc…
7. Jestem stworzona do czegoś, tylko długo nie wiedziałam do czego…
Pamiętam słowa Cioci Ewy, które
słyszałam jako dziecko i które ciągle siedzą mi w pamięci…– „Jesteś stworzona
do wyższych celów…”
Teraz te cele pięknie się
klarują. Jeśli zaczynasz szukać odpowiedzi na pytania, to w końcu je odnajdujesz.
Znajdujesz miejsce, które łączy w jedno cały twój potencjał i pasje. Ale póki
nie odkryjesz samego siebie, nie wejdziesz na kolejny stopień. Teraz już to
wiem. Wszystko siedzi w naszych głowach…
„A kiedy prawo zacznie działać w
pełni, odkryjesz, że to, czego szukasz, szuka ciebie.” (Charles F. Haanel)
8. Kocham dawać…
I tu kolejne zdanie, które wryło
mi się bardzo w pamięć. Tym razem są to słowa mojej Mamy: „Nie sztuką jest dać,
gdy się ma, sztuką jest dać, gdy się nie ma…”
Tak, święta to słowa. I co się
dzieje, jak dajesz, kiedy nie masz…? Zaczyna to do Ciebie wracać. W innej
postaci, od innych ludzi ale wraca z nawiązką.
I tu sprawdza się prawo obfitości:
„Im
więcej dasz, tym więcej dostaniesz z powrotem. (…) W żadnej stworzonej rzeczy
nie zachodzi zjawisko oszczędzania.” (Charles F. Haanel)
9. Kocham tworzyć
Tak, zawsze radość sprawiały mi
wszystkie rzeczy związane z uruchomieniem kreatywności. Gra na gitarze, śpiew,
pisanie, malowanie, tworzenie koncepcji i planów itd…
To ma ogromną wartość dodaną. To
co powstaje ze mnie, jest takie moje… mój pomysł, moja ekspresja… Nie muszą być
doskonałe.. nikt nie jest doskonały. Ważne, że są moje… od początku do końca.
Od myśli do stworzenia… Takie małe cudeńka, a tak ogromnie ważne dla ducha.
No tak, jak
udało mi się już wyłuskać to, co jest we mnie dobre i co mogę wykorzystać
pojawiły się dwie zagadki:
- Jak to wszystko połączyć w jedno?
- Jak to przekuć w możliwości zawodowe?
I wtedy pojawiła się w moim życiu
po raz kolejny Basia… Która pokazała mi drogę…
Ale… Wówczas dała znać o sobie
moja sfera komfortu, która trzymała i nie chciała odpuścić. Ale to też działo
się do pewnego momentu…
Jednak na początku pojawiały się
wszystkie wyżej wymienione wymówki. Zawsze jak pojawiał się jakiś pomył
wynajdywałam tysiące powodów, by tego nie robić… Strach podświadomie robił
wszystko, żebym tkwiła w miejscu. W którym było mi zresztą cholernie
niewygodnie.. Ale nie miałam ani sił, ani chęci by to zmienić…
I okazało się że blokowały mnie
głównie dwie rzeczy: moje zdrowie (którego wówczas praktycznie nie było) oraz
największy strach mojego życia…
I tu kolejny raz los zdecydował
za mnie. Znalazłam się w sytuacji takiej, że musiałam ten strach pokonać. Nie
było innego wyjścia… Musiałam przyjść to, co mnie spotkało…
Było ciężko, ale dałam radę.
Pokonałam strach, pokonałam wizję, którą miałam latami, że jak taka sytuacja
nadejdzie, to świat mi się zawali. Nie zawalił się. Koniec stał się początkiem
nowej drogi. Otworzył drzwi, których wcześniej nawet nie widziałam…
I to był kolejny milowy krok…
moment przejścia i oczyszczania. Potem budowania wszystkiego na nowo. Bo cała
moja wcześniejsza wizja mojego życia zawaliła się i trzeba było stworzyć ją od
nowa, na nowych zasadach. I powiem Wam, że powstaje mi całkiem niezła ta
budowla. Na pewno pełniejsza i bardziej świadoma niż wszystkie wcześniejsze.
Gdy strach okazał się do przeżycia
a sfera komfortu nie do wytrzymania, wymówki stały się celami….
- Nie, to się nie uda… - Udało
się i udaje każdego dnia.
- Nie, nie mogę posłuchać
wykładu, bo nie mam czasu… - Czas się znalazł. Okazało się, że to zaledwie
kwestia organizacji. Jak bardzo czegoś chcę to po prostu to teraz robię.
- Nie, nie mogę kontaktować się z
ludźmi, bo nie mam do tego talentu… - Taaaak , nie mam talentu, a całe życie
pracuję z ludźmi hihi. Rozmowa zawsze jest taka sama. I to się dało ogarnąć.
- Nie, nie mogę pójść na
spotkanie, bo boli mnie głowa… - Gdy przestałam się bać i zadbałam o swoje
zdrowia, bóle głowy i inne dolegliwości minęły. Teraz to żadna wymówka.
- Nie, nie mogę zadzwonić, bo
muszę posprzątać… - Mam teraz nowe motto: ”Ja się muszę rozwijać, mój syn musi
się rozwijać, a kuchnia może poczekać…”
- Nie , nie mogę zajęć się nowymi
rzeczami, bo się do tego nie nadaję – Nadaję się i to bardzo. A każda nowość
ogromnie rozwija.
- Nie, nie mogę realizować swoich
celów, bo mnie na pewno się to nie uda… - Jak zmieniasz myślenie, zaczynasz w
siebie wierzyć to się udaje. To ogromnie niesamowite, ale tak jest. Zmieniasz
myślenie i świat zaczyna się zmieniać…
- Nie, nie mogę zacząć dbać o
swoje zdrowie, bo nie mam kasy… - Jak zaczęłam w końcu dbać o zdrowie to i kasa
się znalazła, jak się okazało. Jak bardzo Ci na czymś zależy, to to osiągasz.
Pojawiają się takie możliwości, że zaczynasz to po prostu robić…
Tak, jak byłam gotowa, nauczyciele
pojawiali się jak cudowne anioły… co dzieje się do dziś…
Pojawił się Jakub, który podsunął
mi ważne wskazówki i dwie piękne książki, które dopełniły całości. Pojawiła się
Lucyna, Piotr, Zosia, Jasia, Ewka, Malwina, Iza, Monika i wiele innych osób,
które codziennie mnie czegoś uczą. Dziękuję Wam za to Kochani. Dziękuję, że
jesteście…
Nowi nauczyciele, nowe życie,
nowe cele, nowe perspektywy, nowa miłość, nowa droga…
Wszystko nowe ale jakie pasjonujące…
Jak pozbędziesz się strachu życie
zaczyna się dziać!!!
Nie bój się bać po prostu to
zrób…
Nieważne ile zajmie czasu, po
prostu zrób. Droga zaczyna się od pierwszego kroku…