wtorek, 6 grudnia 2016

Dobro zawsze wraca….

fot. Ewa Kawalec

„Kiedy widzisz dob­re­go człowieka, sta­raj się go naśla­dować. Kiedy widzisz złego człowieka, zastanów się nad sa­mym sobą.”

Konfucjusz


Dziś był wspaniały dzień!!!!! Dzień przez duże „D”. Dzień jak magia przez duże „M”. Tak, dobro zawsze wraca i to ze zdwojoną siłą! Tak ważne jest to, żeby dzielić się z drugim człowiekiem. Podać mu rękę kiedy tego potrzebuje i towarzyszyć mu zarówno w bólu i w cierpieniu, jak i w szczęściu. Zawsze po burzy nadchodzi słońce… tak… Zawsze!
Dziś był dzień dobra i wspaniałości Wszechświata. I kolejny raz potwierdziło się co kilkakrotnie już pisałam: wszystko dzieje się po coś, a dobro zawsze wraca.
Nasze młode kreatywne umysły miały dziś możliwość poczuć to na własnej skórze podczas wspaniałej konferencji dobra. Tak wielu wolontariuszy na raz i to skupionych w jednym miejscu, trudno spotkać na co dzień. Ogromna motywacja do działania.
Jak ważna jest praca na rzecz drugiego człowieka poczułam na skórze już nie raz, a jednak za każdym razem jak dzieje się coś pięknego, to szleje każda komórka mojego ciała. I zawsze to jest niesamowite. „Jak czegoś bardzo chcesz, to wcześniej czy później to nadchodzi”. Czasem w takiej postaci, jak sobie to wyobrażasz, a czasami w innej. Często z pozoru wyglądającej na nie do końca dobrą dla ciebie. Po czym nagle okazuje się, że to co się wydarzyło jest po stokroć lepsze, niż to wcześniej zakładałeś i o czym twoje wszystkie zmysły nawet nie marzyły. Życie potrafi pisać zarówno piękne jaki i sromotnie trudne scenariusze. Ale gdy nadchodzi dzień, gdy przez twoje działanie udaje ci się wywołać piękny uśmiech, drżący głos i łzy wzruszenia, to już jest to bezcenne i żadne pieniądze nie są tego w stanie wyrównać.
Dobro zawsze wraca. Wiem co mówię.
Moja przygoda z drugim człowiekiem zaczęła się od wolontariatu. Tak to czasem jest, że pomaganie innym wypija się z mlekiem matki. Nic w przyrodzie nie ginie! Wolontariat, niby takie nic… niby coś na przetrwanie, a okazuje się, że daje wielką moc. Przede wszystkim można wtedy poznać wielkość ludzkich zmagań. I to do bólu. Pomagasz innym, a równocześnie sam dostajesz siłę. Jak patrzysz, jak inni wychodzą z głębokich dołów swojego życia to i w tobie budzi się niesamowita chęć do walki. Możesz wtedy góry przenosić i wcale nie czujesz zmęczenia. Ale czy zawsze zauważamy człowieka w człowieku? Częściej widzimy dobro, czy zło? A może widzimy to, co tylko sami chcemy widzieć, nie zaglądając na drugie dno? Czemu nie szukamy drugiego dna? Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego łatwiej przychodzi mam ocenianie, niż realne pomaganie, niż próba pochodzenia w czyichś butach, nić podanie ręki potrzebującemu? Bo łatwiej ocenić i zaszufladkować? Bo łatwiej nie widzieć, niż pochylić się nad potrzebującym? Bo…???
Drugie dno, no właśnie… Im więcej spotykam różnych ludzi, tym częściej dochodzę do tego, że jak człowiek zachowuje się jakoś inaczej, niż zakładamy, że powinien, zawsze to drugie dno jest. I dopiero to drugie, jest tak naprawdę prawdziwe. Ale często latami skrywane. Chowane głęboko ze strachu, by ktoś kolejny raz nie wyrządził krzywdy. Maska, masek. Gruba powłoka chowająca prawdziwe emocje…
Ale czy wiesz ile radości sprawia to, jak podajesz rękę, wysyłasz dobre słowo, słuchasz i ktoś wstaje z kolan, odrzuca skorupy, zrzuca pęta z rąk i nóg, zaczyna żyć na nowo? Wstaje, choć wiele lat wierzył, że nic w jego życiu nie może się zmienić. I nagle odzyskuje wiarę w sens życia, w swój własny potencjał i walczy!!! Tak, walczy z całych sił, bo w końcu uwierzył, że ma siłę. Czasami tak niewiele trzeba… Człowiek sam nie wie, ile potrafi znieść, a żaden uśmiech nie jest tak piękny, jak uśmiech człowieka, który sam wiele wycierpiał. Jak często nie zdajemy sobie sprawy z tego, ilu wokół nas jest pięknych ludzi. Pięknych choć poukrywanych pod grubymi płaszczami zmartwień, cierpienia i strachu. Jak często oceniamy książkę po okładce, nie starając się przeczytać choć parę stronic tej książki. A tak często są to trudne powieści pisane potem i krwią. Nikt z nas nie lubi trudnego, prawda? Ale ile razy zastanawiałeś się nad tym, co właśnie daje ci siłę do walki o lepsze jutro? Czy to, że ciągle masz poukładane życie i wszystko przychodzi ci bez trudu? Czy właśnie to „trudno”. To cierpienie, które przez pewien czas paraliżuje, a potem staje się początkiem czegoś nadzwyczajnego i pięknego do bólu. Każdy człowiek ma ogromny potencjał, dosłownie każdy. Tylko nie każdy potrafi to piękno i siłę w sobie odnaleźć. Czasem potrzeba drugiego człowieka, pomocnej dłoni, by wstać. A jak pierwszy raz wstaniesz i zobaczysz, że się da, to nawet jak upadniesz po raz kolejny, to już wiesz co zrobić, by szybciej się podnieść i za długo na tej zimnej, często skutej lodem glebie, nie leżeć.
Da się! Wszystko się da, jak tylko zobaczysz światełko w tunelu. Jak w końcu poniesiesz głowię, zwrócisz się w stronę światła… I tu zacytuję słowa Briana Tracy „Jak zwracasz się w stronę słońca, to cień pada za tobą”. Tak, za tobą i nie przysłania ci już dobrej drogi. Przytoczę dziś jeszcze słowa pięknej kobiety „Teraz już wiem, że zła nie wolno ukrywać, bo jak to robisz, to zło staje się coraz większe i większe i człowiek już nie daje rady sobie z nim poradzić.”
Tak, piękne słowa. Niejeden myśliciel długo się zastanawia, by taką piękną myśl znaleźć. Ale czasem życie staje się takim nauczycielem, który uczy pokory do wszystkiego. Daje potencjał, siłę i cierpienie, po to, żeby kiedyś móc stać się lepszą wersją samego siebie. Wszystko dzieje się po coś…

Dzielmy się pięknem z ludźmi wokół. Twórzmy kryształy ich wody pięknymi. Uczmy tej umiejętności naszych młodych, nie oceniajmy, lecz pochylajmy się nad potrzebującymi.. a kiedyś ten świat będzie piękniejszy…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz